Dzieło braci Valderrama opublikowane właśnie przez Non Stop Comics to hołd dla opowieści, które słyszeli w dzieciństwie. W „Giants” czuć ducha lat 80., ale nie brakuje też powiewu świeżości. To sprytnie poprowadzona opowieść z wielkimi potworami w tle i gangami walczącymi o władzę w postapokaliptycznym świecie. Ale to tylko tło dla historii o przyjaźni, miłości i zdradzie.

Ziemi takiej, jaką ją znamy, już nie ma. Powierzchnia należy do gigantycznych bestii, które pojawiły się wraz z kometą, która uderzyła w glob. Sieją one spustoszenie i zmusiły ludzi do zamieszkania w podziemnych miastach. Poznajemy jedno z nich, nie wiemy dokładnie nawet, na którym kontynencie leży, ale nie to jest najważniejsze. Okazuje się, że stało się to co zawsze, gdy zasoby są ograniczone. Miasto rozszarpywane jest przez wojny gangów. Mamy do czynienia z nieustanną walką o przestrzeń i dominację. Do jednego z nich chce przyłączyć się dwójka głównych bohaterów, których poznajemy na samym początku. Przyjaciół, którzy pomogli sobie w przetrwaniu tego piekła. Są tak blisko, że mówią o sobie per bracie. Niestety niedługo ich relacja zostanie wystawiona na ciężką próbę.

Wydawnictwo w materiałach promocyjnych podkreśliło, że to „postapokaliptyczna historia inspirowana Akirą i klasycznymi japońskimi »monster movies«”. Jest to stwierdzenie bardzo bliskie prawdy. To świetny miszmasz najważniejszych motywów, a przy tym czytelnik nie odnosi wrażenia, że ma do czynienia z czymś, co już zna. To zasługa Carlosa Pereza Valderramy, który napisał wciągającą, naprawdę poruszającą historię. Szczerze mówiąc, byłem zaskoczony, jak bardzo, bowiem na początku spodziewałem się prostego, ładnie narysowanego akcyjniaka. Do tego całość zamknięta w jednym tomie, bez niepotrzebnego przeciągania wątków. Przyznaję jednak, że po skończeniu lektury miałem mały niedosyt i ochotę na więcej. Co tylko świadczy o tym, że robota została świetnie wykonana. Bowiem czy nie ma nic lepszego niż opowieść, która nas poruszyła i po jej skończeniu tęsknimy za bohaterami?

Wspomniałem przed chwilą o rysunkach i tu czas na omówienie pracy drugiego z braci – Miguela Valderramy. Operuje on dynamiczną kreską, która mnie totalnie kupiła. Przyznam, że na początku sięgnąłem po ten album właśnie z jej powodu. Nic dziwnego, że Miguel tworzy dla największych. „Giants” od strony wizualnej cechuje dbałość o detale na każdym planie, wyrazistość w przekazywaniu emocji postaci, które spotykamy, a także poza tym intrygujący design wspomnianych potworów. Z jednej strony wyglądają znajomo, ale z drugiej są czymś zupełnie nowym. Coś jakby krzyżówka goryla z rekinem. Brzmi absurdalnie? Może, ale wygląda fantastycznie. Zresztą, to w końcu wielkie potwory z kosmosu!

Wydanie to porządny standard, do którego przyzwyczaiło nas już Non Stop Comics. Na końcu kilka słów od autorów, gdzie pokazali nam jak przebiegały prace nad komiksem, m.in. tworzeniem postaci, czy też skąd pomysł na potwory i jak doszło do ich powstania. Tłumaczenie Grzegorza Drojewskiego jest bardzo płynne, nie zauważyłem nic, co by zgrzytało, co chyba najlepiej świadczy o pracy tłumacza.

„Giants” być może nie jest pozycją, którą komuś zaimponujecie, ale to fantastyczna rozrywka nieobrażająca inteligencji czytelnika, być może z oczywistym przesłaniem, ale jakże dobrze zaserwowanym. W trakcie lektury w pewnym momencie naprawdę się wzruszyłem. Może nie uroniłem łzy, ale przejąłem się losem naszych bohaterów. A przyznam, że ostatnio nie jest to takie częste i oczywiste. Wspólna praca braci Valderrama kupiła mnie totalnie i mam nadzieję, że nie tylko będą ją kontynuować w przyszłości, lecz także na takim poziomie jak w tym przypadku.

Wydawnictwo Non Stop Comics
Wydwca oryginalny Dark Horse Comics
SCENARZYSTA Carlos Perez Valderrama
RYSOWNIK Miguel Valderrama
TŁUMACZENIE Grzegorz Drojewski
DATA WYDANIA 10.10.2018
FORMAT 170x260mm
OKŁADKA miękka
ILOŚĆ STRON 120