Czasami przy seansie naprawdę dobrego filmu doświadczamy uczucia, że oglądamy coś niesamowitego. Myślimy o tym, jakie wspaniałe jest to dzieło i o wszystkich czynnikach, które się na niego składają. Takie zjawisko często występuje też po lekturze książek, ale powieści graficznych? Wręcz przeciwnie. Większość przeplata się ze sobą w taki sposób, że już prawie wszystko na rynku graficznym jest wtórne i nieoryginalne ‒ Jamilti udowadnia, że jest inaczej.
Na nieskomplikowany album Rudu Modan składa się siedem historii. Każda z nich opowiada o codziennych, przyziemnych wydarzeniach i choć wpadają w groteskę, bije od nich humanizm. Poznajemy między innymi ekscentrycznego chirurga plastycznego, niespełnionego muzyka i odkrywamy tajemnice zdjęcia sprzed lat. Każda z tych historii jest magnetyczna i przyciąga czytelników do siebie. Ciężko oprzeć się zagadkom pozostawionym bohaterom czy cichemu szeptowi autorki, która skłania do przemyśleń.
„Jamilti i inne historie” to bardzo zróżnicowany komiks. Groteskowe, absurdalne i wręcz przerysowane historie są znakomicie skonstruowane i wykraczają daleko poza ramy komiksów, które miałam przyjemność czytać do tego czasu. Dzieło było tworzone przez dziewięć lat, dlatego czytając komiks, możemy zobaczyć różniące się od siebie kreski (choć nie znacząco) czy kolory. O rysunkach na pewno nie można powiedzieć, że są tak zwyczajnie ładne, ale nie jest to też coś, co mógłby narysować każdy. Mimo karykaturalnych postaci jest w nich paradoksalnie dużo realizmu, bo Modan nikogo nie upiększyła. Niektóre z postaci mają dwie brody, a jeszcze inne monobrew. Klimatyczności nie można też odmówić barwom.Większość historii jest w ciepłych kolorach, bo ich akcja odbywa się w krajach arabskich, ale nie zabrakło też chłodnych i czarno-białych kolorów. Mnie to nie przeszkadzało, a wręcz przeciwnie ‒ wzmocniło doznania płynące z odbioru komiksu, ale taki brak spójności nie spodoba się każdemu.
W parze z bogatą zawartością idzie doskonałe wydanie komiksu. Kultura Gniewu naprawdę się postarała. Kredowy, gruby papier i miękka, usztywniona okładka sprawiają wrażenie solidnego (a wręcz opasłego) tomu. Album przywodzi na myśl książki z wyższej półki. Oby takich wydań było więcej w naszym kraju!
„Jamilti i inne historie” to komiksowe dzieło najwyższej klasy. Ma wszystko, co powinien mieć dobry komiks. Jest inteligentny, bardzo przemyślany i przepełniony oryginalnymi pomysłami. Jeżeli wśród waszych znajomych są osoby, które wciąż uważają powieść graficzną za coś dziwnego, zachęcam do wręczenia im egzemplarza. Album Rutu Modan to doskonały przykład na to, jak można połączyć książkową fabułę, oryginalne rysunki i niezwykłe (choć jednocześnie bardzo zwykłe) postaci. Najtrafniejsze określenie tego komiksu znajdziemy na jego okładce. Jamilti to wyraz pochodzący z języka arabskiego i dosłownie oznacza „moją piękną”. Właśnie taki jest ten komiks ‒ piękny.
Bardzo dziękuję wydawnictwu Kultura Gniewu za udostępnienie egzemplarza komiksu do recenzji.
Tytuł: „Jamilti i inne historie”
Tytuł oryginału: „Jamilti and other stories”
Scenariusz: Rutu Modan
Rysunki: Rutu Modan
Tłumaczenie: Agata Napiórkowska
Wydawca: Kultura Gniewu
Data polskiego wydania: 2016
Wydawca oryginału: Drawn & Quarterly
Data wydania oryginału: 2008
Objętość: 174 strony
Format: 165 x 235 mm
Oprawa: miękka
Papier: kredowy
Druk: kolorowy
Dystrybucja: księgarnie/internet
Cena okładkowa: 49,90 złotych
Oprócz tego, że komiks pod względem graficznym jest ciekawy, a postacie karykaturalne i przez to realistyczne, to o samej fabule czy konstrukcji historii dowiadujemy się z tej recenzji tyle, co nic. Odnoszę wrażenie, że autorka recenzji raczej zbyt wiele komiksów nie czyta, a przynajmniej nie tych z poza głównego nurtu. Dodatkowo, o samej autorce komiksu nie zostało nic powiedziane, a szkoda, bo z tych urywków informacji o jej pracy, można wnioskować, że ma ciekawy życiorys.
Pozdrawiam :)
Przepraszam, że tak późno odpisuję, ale wcześniej Twój komentarz mi najzwyczajniej w świecie umknął. :)
Masz rację, nie zaznajomiłam się z dużą ilością komiksów z poza głównego nurtu- dopiero je poznaje. Nie chciałam w żadnego sposób zaspoilerować Jamilti. To kawał dobrego komiksu, ale każdy, chociażby mały opis może go popsuć.
Rutu Modan nie ma ekscytującego życiorysu (na szczęście!), dlatego nic o nim nie napisałam. ;) Na pewno coś ją popycha do tworzenia takich historii, ale co- tego w internecie już nie znajdziemy.
Również pozdrawiam i dziękuję za komentarz!