Po burzliwym pochówku Joego Cusco, Jonas Crow, albo raczej Lance Strikland, wspólnie z Rose Praire oraz jej służącą Lin przemierzają prerię w poszukiwaniu kolejnych zleceń. Doskonale jednak już wiadomo, że praca grabarza jest dla Crowa jedynie przykrywką pozwalającą mu – choć nie do końca skutecznie – odciąć się od niezbyt chlubnej przeszłości.
Ta przeszłość powraca także w trzecim tomie serii. Podczas organizowanej przez nową spółkę Crowa ceremonii pogrzebowej dochodzi do niezwykle dramatycznej sceny. Oto mąż zmarłej, pułkownik Charley Warwick, rozpoznaje prawdziwą tożsamość przedsiębiorcy pogrzebowego i rozpoczyna się awantura. Pijany oficer wykrzykuje wielokrotnie, że Ogr z Sutter Camp żyje. Rodzina Warwicka traktuje to jako kolejne bredzenie pijaka, jednak grabarz zdaje się być poruszony tymi słowami. Dość powiedzieć, że pod osłoną nocy wraca, by rozmówić się z oficerem. Okazuje się, że Warwick, który najwyraźniej ma obsesję na punkcie owego Ogra, ustalił ponad wszelką wątpliwość, że nie został on – tak jak wszyscy myśleli – stracony w Charleston, lecz jakimś cudem udało mu się uciec sprzed plutonu egzekucyjnego. Teraz zdesperowany oficer robi wszystko, by go dopaść, jednak jak do tej pory poszukiwania przypłacił zaginięciem syna oraz śmiercią żony. Stosując moralny szantaż, wymusza na przedsiębiorcy pogrzebowym zajęcie się tą sprawą.
Jonas Crow ma najwyraźniej również jakieś porachunki do wyrównania z tajemniczym Ogrem i postanawia zająć się tą sprawą. Tak rozpoczyna się kolejna odsłona perypetii nietypowego grabarza, który wspólnie z dwiema „wspólniczkami” oraz niestroniącym od alkoholu oficerem rozpoczyna poszukiwania Ogra z Sutter Camp. To niezwykle niebezpieczne zadanie staje się dla Xaviera Dorrisona okazją do ujawnienia kilku kolejnych interesujących faktów z przeszłości głównego bohatera i trzeba sobie otwarcie powiedzieć, że w tej charakterystyce przybywa cech, które spokojnie pozwoliłyby go zaliczyć do grona złych bohaterów. Co więcej, scenarzysta umiejętnie zestawia go z tytułowym potworem, sprawiając, że naprawdę trudno jednoznacznie wskazać, kto tu jest przestępcą. Szczególnie spektakularnie wypada scena, w której Ogr po raz pierwszy pojawia się w komiksie. Po wszystkich opisach dokonanych przez niego potworności, czytelnik zapewne spodziewa się ujrzeć plugawe oblicze bestii, tymczasem widzi… No cóż, powiedzmy tylko, że jego powierzchowność nie predestynuje go specjalnie do odgrywania roli czarnego charakteru.
Mocną stroną komiksu są wielowymiarowe charakterystyki bohaterów. Na pierwszy plan wysuwa się rzecz jasna postać Jonasa Crowa. Posępny przedsiębiorca pogrzebowy w niczym nie przypomina wyidealizowanych, szlachetnych bohaterów klasycznych westernów. Nadal nie znamy wszystkich szczegółów dotyczących jego przeszłości, ale to, co już o nim wiemy, sprawia, że chwilami trudno nie zastanawiać się nad tym, kto tu tak naprawdę jest tym złym – tytułowy Ogr z Sutter Camp czy może Rzeźnik ze Skulhill (jak pamiętamy z poprzednich tomów, właśnie takim pieszczotliwym przydomkiem może poszczycić się grabarz)? Rozwój wypadków opisanych w tym tomie oraz cliffhanger kończący opowieść sprawia, że finał tej historii, który znajdzie się w czwartym tomie, jawi się jako niezwykle interesujący.
Jeżeli chodzi o graficzną stronę komiksu, to Ralph Meyer nadal prezentuje się bardzo dobrze. Klimat opowieści budują zarówno dynamiczne kadry, jak i epickie westernowe krajobrazy. Szczególne wrażenie robi rozgrywający się nocą prolog. Na składającym się z dwóch plansz kadrze widzimy wóz stojący w głębi mrocznego lasu. Nad nim mamy kilka kolejnych kadrów wpisanych w ten większy obraz (to jest technika, którą artysta często stosuje w tym komiksie), na których widzimy i słyszymy urywki rozgrywającego się tam dramatu. W albumie znalazło się także miejsce na „Szkicownik” zawierający kilka prac Ralpha Meyera. Mamy tu zatem efektowny dwuplanszowy rysunek przedstawiający głównego bohatera pędzącego na koniu w deszczową noc oraz dwa jego portrety. Reprodukcje tych wykonanych tuszem rysunków zostały opublikowane w wersji, która pozwala podziwiać kunszt artysty. Brak sztucznego podbicia kontrastu pozwala dostrzec i analizować ruchy pędzla oraz szczegóły techniki rysunkowej. Tylko trochę szkoda, że nie znalazło się tu więcej takich graficznych perełek.
„Undertaker” pozostaje doskonałą pozycją dla wszystkich miłośników dobrych opowieści osadzonych w westernowych okolicznościach. Xavier Dorrison umiejętnie prowadzi intrygę i stopniowo odsłania tajemnice dotyczące bohaterów, coraz bardziej zacierając granicę pomiędzy dobrem i złem. Ralph Meyer wspólnie z Caroline Delabie natomiast nadal budują odpowiednią atmosferę dla tej mrocznej historii. Krótko mówiąc, jest to komiks, który doskonale się czyta, a po skończonej lekturze pojawia się ochota na więcej.
Dziękujemy wydawnictwu Taurus Media za udostępnienie komiksu do recenzji.
Paweł Ciołkiewicz
Tytuł: „Undertaker. Tom 3. Ogr z Sutter Camp”
Tytuł oryginału: „Undertaker – tome 3: L’Ogre de Sutter Camp”
Scenariusz: Xavier Dorison
Rysunki: Ralp Meyer
Kolorystyka: Caroline Delabie, Raph Meyer
Tłumaczenie: Jakub Syty
Liternictwo: Arkadiusz Salamoński
Wydawca: Taurus Media
Data polskiego wydania: 2017
Wydawca oryginału: Dagraud
Data wydania oryginału: 2015
Objętość: 56 stron
Format: 220 x 295 mm
Oprawa: twarda
Papier: kredowy
Druk: kolorowy
Dystrybucja: księgarnie/internet
Cena okładkowa: 45 złotych