Will Eisner* ‒ wybitny amerykański twórca komiksów. Jest między innymi autorem „The Spirit”. Pracował jednocześnie jako ilustrator podręczników wojskowych dla armii amerykańskiej. Wydał książkę „Umowa z Bogiem i inne opowieści z czynszówki”, która w Polsce ukazała się wraz z dwiema późniejszymi powieściami. Jest uznawany za jednego z twórców nowego gatunku ‒ tzw. powieści graficznej. Zdjęcie powyżej nie jest jego zdjęciem.
John Barrowman, bo tak nazywa się człowiek w pozie superbohatera powyżej, był prowadzącym galę rozdania nagród imienia Willa Eisnera na tegorocznym oryginalnym Comic-conie. Nagrody, która dla przemysłu komiksowego są tym, czym dla filmu Oscary, rozdawane w wielu kategoriach, stanowią niejednokrotnie uhonorowanie dorobku życia artystów związanych z medium komiksowym. Gala jest zawsze wielkim wydarzeniem, które swym charakterem wpisuje się doskonale w formułę przyjętą na Festiwalu w San Diego. Wszystko po to, aby najlepsze komiksy, jakie ukazują się na rynku głównie amerykańskim, który w sposób znaczący kształtuje również polskie pozycje wydawnicze, otrzymały jak najlepszą promocję, na którą przecież zasługują.
Nagroda Eisnera jest wyznacznikiem jakości, prostym komunikatem ze strony środowiska komiksowego do potencjalnych odbiorców: te pozycje są warte twojej uwagi. Są również jasnym komunikatem dla wydawców: te komiksy, pozycje okołokomiksowe zdobyły już uznanie. Co za tym idzie, ich wydanie obarczone jest mniejszym ryzykiem. Takie informacje są niezwykle istotne z punktu widzenia komercyjnego sukcesu tytułu, serii, albumu. Mają też realne przełożenie na rynek i jego kształt. Tomasz Kołodziejczak ‒ redaktor naczelny największego wydawcy komiksów w Polsce ‒ twierdzi, że nasz rodzimy odbiorca może wybierać spośród tytułów, autorów oraz twórców z najwyższej światowej półki. Nie sposób nie przyznać mu racji, patrząc na listę komiksów czy autorów nagrodzonych Eisnerem w ostatnich latach. Nasz rynek jest wysublimowany, w wyścigu o klienta coraz to nowsze wydawnictwa sięgają po coraz ciekawsze, uhonorowane komiksy, które składają się na barwną mozaikę tytułów, ku rosnącej uciesze fanów.
Przykłady? Eisner dla najlepszego scenarzysty z dwóch ostatnich lat: Jason Aaron, rok 2016 – „Thor”, „Star Wars”, „Ludzie Gniewu”, „Bękarty Południa” ‒ wszystko wydane w Polsce, Brian K. Vaughan, rok 2017 – „Paper Girls”, „Saga”, „We Stand On Guard” ‒ „Saga” od kilku lat wydawana w Polsce, „Paper Girls” zapowiedziane na wrzesień. Oprócz tego panowie mają po statuetce za najlepszą serię kontynuowaną. Najlepszy artysta od okładek? Rok 2016 ‒ David Aja, „Hawkeye”, rok 2017 ‒ Fiona Staples, „Saga”, która za ten tytuł ma całą półkę statuetek. Best Limited Series or Story Arc? „The Fade Out” ‒ zapowiedź od Muchy ‒ statuetka za rok 2016. „The Vision” ‒ tegoroczny zwycięzca ‒ dam sobie rękę uciąć, że już jakiś wydawca myśli nad tym tytułem. Pytacie po co to wszystko? Tak naprawdę dla was, dla nas, abyśmy mogli wspólnie celebrować komiks. Za chwilę mamy najstarsze chyba komiksowe wydarzenie w Polsce. Targi w Łodzi. Jeżeli jesteście nowi i chcecie zacząć ‒ Eisner jest dobrym wyborem. Jeżeli chcecie komuś polecić jakiś komiks, laureat tej nagrody jest zawsze odpowiedni. Jeżeli myślicie o poważnym zagłębieniu się w środowisku, to ta nagroda jest czymś, co warto obserwować. Ja wiem na przykład, że „Czarny Młot” od Egmontu znajdzie miejsce na mojej półce.
Żyjemy w bardzo dobrych czasach dla fanów komiksu. Polska jest wprost zalewana nowymi tytułami. Kolejne wydawnictwa wchodzą na rynek z nowymi seriami. Mamy różne formy i formaty, które walczą o naszą uwagę na niespotykaną skalę. Dobrze jest mieć jasny punkt odniesienia w nawale tych wszystkich nowości i poszczególnych tytułów, tak by nie utonąć zalanym przez ten nagły przypływ dobrobytu. Eisner może być latarnią, która prowadzi nas po tych czasem niepewnych wodach, jakimi powoli staje się nasz nasycający się rynek. Nie twierdzę, że wszystkie serie, które dostały Eisnera, znajdą miejsce w waszym sercu, ale mają zawsze większą szansę. Będziecie mogli porównać swoje odczucia z szerszą skalą, która ma jasne punkty odniesienia, jest klarowna i raczej nie podlega dyskusji. Wszystko to, żeby być świadomym konsumentem medium, które nie tylko rozrasta się, ale staje się po prostu powszechne. A jeżeli nie wiecie, o co mi chodzi, po prostu przejdźcie się do kina, obejrzyjcie serial w TV i potem zobaczcie, które z nich ma wydanie albo pierwowzór w komiksowym medium.
Rafał Pośnik
* Will Eisner ‒ pochodził z rodziny rosyjskich emigrantów i od dziecka był silnie związany z NY. W 1940 r. stworzył znany komiks „The Spirit”. Po prostu zobaczcie, co wyszło na polskim rynku z rzeczy, które stworzył. Zrozumiecie, dlaczego nagroda nosi właśnie jego imię i czemu jego podejście do komiksów było rewolucyjne. A jeśli nawet nie znajdziecie tam przebłysku geniuszu, to zobaczycie, jak wyglądają w tej chwili komiksy, które uznawane są za klasykę. Darujcie sobie jedynie filmową adaptację przygód Spirita. Samuel L. Jackson nie ratuje tego filmu ‒ nawet dla mnie był on zbyt klasyczny.