Wolisz być mordercą czy trupem?
Żyjesz sobie swoim codziennym życiem, masz deprechę i czujesz się samotny, aż wreszcie podejmujesz męską decyzję i postanawiasz ze sobą skończyć. A potem, jakoś tak dziwnie szybko i znienacka, latasz w czerwonej masce na głowie po mieście i strzelasz do gangusów, bo tak…
Ed Brubaker, scenarzysta „Zabij albo zgiń”, od lat utrzymuje świetną formę, jego opowieści („Fatale”, „Criminals”, „Incognito”) uchodzą za mistrzowskie historie nurtu noir. Tym razem postanowił przenieść schematy noir do współczesności, do czasów powszechnych komórek zamiast telefonów na kabelku i shotguna zamiast Thompsona. Czy komiksowi wyszło to na dobre ? I tak, i nie…
Najbardziej rozczarowała mnie postać kobieca – współczesna dziewczyna, która choć lubi uwodzić facetów, nie pasuje nijak do wzorca femme fatale rodem z nurtu noir. Brak stylu, klasy i dymu papierosowego. Ot zwykła, trochę zagubiona, niebrzydka dziewczyna. Spodobało mi się za to pokazanie głównego bohatera jako zwykłego chłopaka, uczucie, że to ja mógłbym być tym facetem, jeżeli parę spraw by się u mnie źle potoczyło, towarzyszyło mi przez cały czas czytania. Do tego świetne wprowadzenie elementów fantasy, o których cały czas nie wiemy, czy się faktycznie wydarzyły. Cudo! Historia snuta przez autorów jest przemyślana od początku do końca, nie tylko nie obraża wyobraźni czytelnika, ale wręcz wzbudza mój podziw – każdy szczegół jest na właściwym miejscu, wszystkie dialogi są bardzo dopracowane. W zalewie płytkich i głupawych historyjek spod znaków Marvel/DC ten komiks wznosi się na wyżyny przebiegłości i głębi, dylemat bohatera – zabijać czy samemu zginąć – jest pokazany w dość przejmujący sposób. Znowu – to mogłem być ja lub Ty, czytelniku.
Warstwa rysunkowa w „Zabij albo zgiń” jest na najwyższym światowym poziomie, Sean Phillips i Elizabeth Breitweiser to bardzo zgrana ekipa, która tak sprawnie operuje cieniami i mrokiem, że nawet z rzadka pojawiające się w komiksie sceny w świetle słońca wydają się… brudne. Szarawe. Jak bohaterowie „Zabij albo zgiń”. Wszystkie tła są starannie dopracowane, postacie rysowane z wielu perspektyw, a sprawność w używaniu tuszu powoduje, że od razu mam ochotę na papierosa i szklaneczkę whiskey – to rysunki najbardziej tworzą klimat noir tego komiksu. Do tego okładki, które same w sobie są arcydziełem i aż się proszą jako plakat na ścianę.
Polskie wydanie komiksu jest bardzo dobrze przygotowane, jedyna kontrowersja to sam tytuł, który ja bym przetłumaczył jako „Zabić albo zginąć”. Non Stop Comics robi świetną robotę redaktorską i korektorską, czytałem uważnie i nie natknąłem się choćby na literówkę, poza tym okładka jest polakierowana jakąś przyjemną w dotyku warstwą, dzięki której komiks w ogóle nie chłonie wilgoci. Sprawdziłem :) Widać ich doświadczenie w wydawaniu książek zaprocentowało fajnym pomysłem. Za samo wydanie polskiej wersji daję bardzo duży plus!
„Zabij albo zgiń” jest świetnym komiksem sensacyjnym, w którym przeszkadzają jedynie drobnostki. Z czystym sumieniem polecam każdemu, kto ma ochotę na bardzo dobrze przygotowaną i skrojoną historię okraszoną bardzo profesjonalną warstwą rysunkową. Powinien spodobać się większości fanów „Skalpu” i „Fatale”. Zdecydowanie polecam.
Michał Ostrowski
Wydawnictwo: Non Stop Comics
11/2017
Tytuł oryginalny: Kill or Be Killed Volume 1
Wydawca oryginalny: Image Comics
Rok wydania oryginału: 2017
Liczba stron: 128
Format: 170×260 mm
Oprawa: miękka
Papier: kredowy
Druk: kolor
ISBN-13: 9788381101806
Wydanie: I
Cena z okładki: 40 zł