TAJEMNICA „PLAŻY W POURVILLE”

czyli komiksowe zatwardzenie


222x300

Kapitan Żbik jest jedną z najbardziej znanych postaci komiksu polskiego. Przebiegły stróż prawa pozostaje do dzisiaj, obok Borewicza i Klossa, kanonicznym bohaterem służb mundurowych powojennej Polski. Tym bardziej zastanawia mnie, po co ktokolwiek wydał „Tajemnicę »Plaży w Pourville«”… bo na pewno nie w celu zwiększenia popularności Żbika.

Wydany przez Kulturę Gniewu komiks jest zbiorczym zeszytem przedruków z gazetowych odcinków historii, drukowanych w latach 2003-2004 w „Bezpłatnym Tygodniku Poznańskim”. Jego właściciel był wielkim fanem kapitana już w czasach PRL-u i chciał wskrzesić przygody Żbika na łamach swojej gazety. Ot, bardzo fajna fanaberia. Władysław Krupka napisał więc scenariusz, Bogusław Polch narysował ilustracje i całość historii ujrzała światło dzienne w takiej formie, na jaką zasłużyła – jednostronicowych druczków gazetowych.

Ale czemu, na miły Bóg, ktokolwiek postanowił wydać to w formie zbiorczej, a co więcej – oczekuje za to pieniędzy? „Tajemnica »Plaży w Pourville«” dostarczyła mi ciężkich minut męczarni, istnego komiksowego zatwardzenia, bo miałem problemy z przewracaniem stron, obawiając się kolejnego absurdu, na jaki mogę się tam natknąć. Całość historii toczy się wokół słynnego zniknięcia tytułowego obrazu Moneta z Muzeum Narodowego w Poznaniu w 2000 r., gdy to bezsilne i bezradne niczym niewidome dzieci we mgle służby mundurowe zwracają się z prośbą o pomoc do emerytowanego już pułkownika Żbika, którego w tej niezwykle pasjonującej przygodzie wspiera wnuk, Michał, komisarz CBŚ. I to chyba największy zwrot akcji, na jaki stać było scenarzystę. Dalej jest nudno, siermiężnie, archaicznie do bólu. Dlaczego nikt nie powiedział Krupce, jak się pisze dzisiejsze historie komiksowe? Czemu ktoś podstępnie oszukał Polcha, mówiąc, że jego rysunki są w porządku? Tyle pytań, tak mało odpowiedzi…

Rozumiem, że pułkownik Żbik jest wyjęty z innej epoki. Że jest w podeszłym wieku. Że może nie pojmować dzisiejszego świata. Ale słodki Jezu, Kapitan Ameryka też jest z innej epoki, a lewe skrzydełko jego maski ma w sobie więcej życia niż cały ten komiks razem wzięty. Czy tworzenie historii z udziałem podstarzałego bohatera automatycznie postarza twórców? Innego wytłumaczenia nie znajduję. W dodatku wnuk Michał… cóż, jutro udaję się do urzędu miejskiego zmienić imię. Baltazar, to brzmi dumnie. I te rysunki – żywcem wyjęte z głębokiego PRL-u, tyle że ładniej pokolorowane. Wydanie również pozostawia wiele do życzenia, tym bardziej że nie tak dawno miałem w rękach inny tytuł z Kultury Gniewu i dumnie stoi on teraz na półce, prężąc się obok „X-Men”. „Tajemnica »Plaży w Pourville«” nie dostąpi, niestety, tego zaszczytu i spocznie gdzieś wśród starych gazet. Bo tak właśnie wygląda.

Elementem, który absolutnie mnie powalił, są umoralniające przypowieści z wewnętrznych stron okładek. Sam nie wiem, która jest bardziej toporna – czy ta o biednym uczniu Wojtku, na którego nakapował jego klasowy kolega, bo Wojtek, o zgrozo, przegrał płytę CD, czy ta o zatrzymywaniu kierowców do kontroli drogowej. Naprawdę, ciężki wybór, ale chyba jednak bardziej wzruszyła mnie historia Bogu ducha winnego chłopca, wydanego na pastwę bezlitosnych policjantów przez rówieśnika. Wojtek teraz stoi w kącie, a jego rodzice muszą się wstydzić, że ich syn w tak młodym wieku został korsarzem Internetu. Ale nawet w tej przestarzałej o jakieś 25 lat historii jest więcej emocji i akcji niż w samym komiksie…

Poświęcił się: Michał Jadczak

Tajemnica „Plaży w Pourville”
Wydawca: Kultura Gniewu
Scenariusz: Władysław Krupka
Rysunki: Bogusław Polch
Okładka: Bogusław Polch
Data wydania: luty 2013 r.
Oprawa: miękka zeszytowa
Druk: kolor
Papier: kredowy
Liczba stron: 28
Cena: 19,90 zł