Non Stop Comics niecały rok temu bardzo odważnie weszło na rynek komiksu w Polsce. Głównie komiksami z wydawnictwa Image. Sądząc po opiniach krążących w sieci, jednym z tytułów lepiej przyjętych przez czytelników są Paper Girls. Właśnie ukazał się drugi tom.

W pierwszym poznaliśmy główne bohaterki, cztery nastolatki zajmujące się rozwożeniem gazet w 1988 roku. Przypadkowo wplątane zostały w, dosłownie i w przenośni, ponadczasowy konflikt pokoleniowy. Jedną jego stroną są „starzy” latający na pterodaktylach oraz, jak się okazuje w tym tomie, olbrzymich, neogotyckich sterowcach. Ich oponentami są nastolatki, które kradną technologię i z niej tworzą nowe narzędzia i broń. Dopiero w tym tomie zauważyłem, że rozdźwięk pomiędzy stronami jest wyraźnie zarysowany w warstwie wizualnej. „Starzy” i ich technologia wyglądają, jakby pochodzili z przeszłości (dinozaury, sterowce, rycerskie zbroje), a „młodzi” dysponują futurystycznymi machinami i skafandrami.

Wydaje mi się, że zupełnym przypadkiem B.K. Vaughan trafił w to, co stanowi sedno konfliktów współczesnego świata. Jak już wspominałem w recenzji pierwszego tomu, konflikt pokoleń nasilił się w latach osiemdziesiątych, w których, przynajmniej początkowo, umiejscowiona jest akcja komiksu. Obecnie napięcie i różnica zdań pomiędzy pokoleniami zdaje się jeszcze silniej zaznaczać. Widać to chociażby po ostatnich wydarzeniach po strzelaninie w szkole im. Marjory Stoneman Douglas w Parkland na Florydzie, gdzie zamachowiec zastrzelił 17 osób. Po raz pierwszy nastolatki, które przeżyły, zamiast siedzieć cicho, zaczęły sprzeciwiać się bezczynności władz w sprawie kontroli obrotu bronią w USA i żądać zmian. Ich oponentem jest National Rifle Association, organizacja lobbystyczna i odwieczny sprzymierzeniec Partii Republikańskiej (konserwatywnej). W Wielkiej Brytanii to starsi wyborcy, którzy najwyraźniej nie zauważyli, że imperium, w którym nigdy nie zachodzi słońce, to zamierzchłe czasy, w przeważającej mierze poparli Brexit, który według wszystkich dostępnych badań i analiz będzie miał katastrofalne skutki ekonomiczne, polityczne i społeczne dla kraju. Młodsi ludzie w większości głosowali za pozostaniem w Unii Europejskiej. Nawet w Polsce młodzi ludzie są coraz aktywniejsi, chcą żyć teraz i w przyszłości w czystym, bezpiecznym, przyjaznym i bardziej tolerancyjnym otoczeniu, a w mniejszym stopniu zastanawiać się, kto 40 lat temu współpracował, a kto nie i czy należy mu się pomnik, ulica czy emerytura.

Możliwe, że to trochę zbyt daleko idąca interpretacja, ale wydaje mi się, że gdzieś głęboko da się to zobaczyć w komiksie. Scenarzysta nie koncentruje się jednak na wpływie różnic pokoleniowych na ogólną sytuację geopolityczną. Porusza tę tematykę pobieżnie, gdy jedna z bohaterek przeniesiona w nasze czasy jest bardzo zafascynowana tym, że kobieta, Hillary Clinton, startuje w wyborach prezydenckich. Podczas gdy jedyne, co ona pamięta, to czasy Ronalda Reagana i jemu podobnych. Vaughan koncentruje się raczej na bardziej osobistych wątkach wynikających z dojrzewania i przemian, jakie następują w bohaterkach wraz z wiekiem. Najbardziej widać to, gdy Erin, po przeskoku w czasie, spotyka dorosłą siebie i nie do końca jest zadowolona z tego, co zobaczyła. Myślę, że każdy wkraczający w kryzys wieku średniego może się łatwo odnieść do tego, jak Erin i jej koleżanki postrzegają swoje losy w przyszłości w perspektywie swoich nastoletnich planów i marzeń.

Bohaterki przenoszą się w czasie, spotykają starszą Erin, czyli opuszczamy tereny lat osiemdziesiątych. Nie ma już tęsknoty i nostalgii względem okresu, o które ta seria często jest posądzana. Chyba sam o tym wspominałem, ale po ponownej lekturze obu wydanych tomów wydaje mi się, że Paper Girls nie próbowały, a teraz zupełnie nie próbują być nostalgiczne. Są tylko, a przynajmniej początkowo były, osadzone w konkretnym czasie i przestrzeni. Żeby to zaznaczyć, trzeba było pokazać trochę artefaktów z okresu. Autorzy mieli łatwo, bo wychowali się w tym czasie i mogli oprzeć się na własnych wspomnieniach. Dlatego wydaje mi się, że jest to bardziej autentyczny zapis epoki niż serial Dufferów (Stranger Things), którzy są młodsi i opierają się głównie na jej popkulturowych przedstawieniach.

W jednym z wywiadów autorzy wspominali, przykładowo, o opuszczonych centrach handlowych z przedmieść Cleveland (gdzie wychował się Vaughan i któryś z jego interlokutorów). W drugim tomie bohaterki trafiają do takiej pustej galerii handlowej. Dobre, realistyczne odwzorowanie czasów, w jakich żyły bohaterki, oraz ich osobistych rozterek zdaje się też być kluczowe dla powodzenia serii. Tak jak najpopularniejsze z tekstów kultury z lat osiemdziesiątych XX wieku (dzieła Spielberga, Kinga) pokazują zwykłych ludzi z ich problemami i troskami – z wielką przygodą w tle. Dlatego we wspomnianym centrum handlowym bohaterki spotykają ogromnego niesporczaka (polecam poguglować, bo niesporczaki są fantastycznymi stworzeniami).

O rysunkach Chianga i kolorach Wilsona nie mogę napisać wiele więcej niż w recenzji pierwszego tomu. Kadry, postacie sprowadzone są do esencji. Nie ma tu onanizowania się nadmiarem kresek. Jest ekonomia i prostota. Mnie się taki styl bardzo podoba. Świetne kolory. Cliff Chiang daje też przestrzeń bohaterkom. Można by kilka kadrów wyrzucić, skrócić niektóre sekwencje, ale każda scena daje nam więcej informacji o bohaterkach, a to na nich zdaje się koncentrować Brian K. Vaughan.

Z tego powodu wątki fabularne są spychane na margines. Bohaterki rozmawiają, przemieszczają się, przeżywają przygody oraz odbywają wzruszające osobiste rozmowy. Czytelnik dalej wie mniej więcej to co w pierwszym tomie o fantastycznych wydarzeniach, w które zostały wciągnięte. Nawarstwiają się pytania i tajemnice, a brakuje odpowiedzi. W pierwszym tomie było to zrozumiałe, bo stanowiło sposób na zaciekawienie odbiorcy. Mam nadzieję, że w kolejnych Vaughanowi uda się bardziej spleść wydarzenia kosmicznej skali z tymi bardziej intymnymi chwilami rozwoju postaci. Na razie biegną jakby równolegle i oddzielnie od siebie. Ponieważ scenarzysta lubi koncentrować się właśnie na postaciach i relacjach pomiędzy nimi, pojawia się niebezpieczeństwo, że seria będzie krążyć wokół nich, gubiąc ogólny kierunek i cel. Przydałoby się silniej zrównoważyć oba poziomy narracji. Nie zmienia to faktu, że Paper Girls dalej bardzo fajnie się czyta i pozostaje jednym z ciekawszych współczesnych komiksów wychodzących w Polsce.

Dziękujemy wydawnictwu za przekazanie komiksu do recenzji.

Recenzje pozostałych tomów: pierwszego, trzeciego, czwartego.

Konrad Dębowski

Tytuł: „Paper Girls tom 2”
Tytuł oryginału: „Paper Girls vol. 2”
Scenariusz: Brian K. Vaughan
Rysunki: Cliff Chiang
Kolor: Matt Wilson
Tłumaczenie: Bartosz Sztybor
Wydawca: Non Stop Comics
Data polskiego wydania: styczeń 2018
Wydawca oryginału: Image Comics
Data wydania oryginału: grudzień 2016
Objętość: 144 strony
Format: 170 x 260 mm
Oprawa: miękka
Druk: kolorowy
Cena okładkowa: 40 złotych