Kiedy myślimy o twórczości Jeffa Smitha, pierwsze, co przychodzi nam do głowy, to Bone (w polskim wydaniu Gnat). Obsypana nagrodami, niesamowicie popularna epopeja fantasy dla czytelnika w każdym wieku. Gdy zapytać o inne dokonania tego autora, zapadnie głucha cisza przerywana brzęczeniem świerszczy i szmerem toczących się biegaczy (teraz już wiecie, jak nazywają się po polsku kuliste krzewy podróżujące po amerykańskich stepach i pustyniach). Trochę szkoda, bo okazuje się, że RAPP (oryg. RASL) też jest wart uwagi.

RAPP - rys. Jeff Smith

RAPP – rys. Jeff Smith

Mniej znane dzieło mistrza

To historia w zupełnie innym stylu niż pierwsza seria autora. Znacznie krótsza. Zaledwie 15 zeszytów. Gatunkowo to połączenie noir i science-fiction. W jednym z wywiadów Smith mówił, że to wynik inspiracji filmami typu Blade Runner i dużą liczbą klasycznych czarnych kryminałów (m.in. z Humphreyem Bogartem), które oglądał w okresie pod koniec prac nad Bone. Chciał stworzyć też coś w odmiennej stylistyce od swej poprzedniej serii.

RAPP (Romantyczna Afera z Prędkością Ponaddźwiękową) to pseudonim Roberta Josepha Johnsona, głównego bohatera serii. To naukowiec, współwynalazca skafandra-T. Wykorzystuje go do kradzieży dzieł sztuki z równoległych wszechświatów. Problem tkwi w tym, że pieniądze na badania dostarczył rząd USA, który chciałby wykorzystać wynalazek do własnych celów. Na jego niekorzyść działa też fakt, że ukradł dzienniki Nikoli Tesli, które zawierały klucz do uruchomienia Ogniwa Św. Jerzego, większego projektu, nad którym Robert pracował ze swoim przyjacielem Milesem i jego żoną Mayą. Dzienników poszukuje ścigający RAPPa tajemniczy i niezbyt urodziwy zabójca Sal.

Historia toczy się na dwóch poziomach. Osobistym, w klasycznym trójkącie miłosnym Miles-Maya-Robert (który miał romans z żoną przyjaciela). Nawarstwianie się kłamstw, podejrzenia Milesa, wyrzuty sumienia Roberta oraz rosnące napięcie i tarcia pomiędzy mężczyznami, które z osobistych stosunków przenoszą się na prowadzone badania i brak zgody co do dalszego ich kierunku. Robert zalecał dalsze testy skafandra i ostrożne postępowanie z odkryciami, Miles chciał jak najszybciej przetestować potężne Ogniwo Św. Jerzego czerpiące energię z innych wymiarów.

RAPP - rys. Jeff Smith

RAPP – rys. Jeff Smith

Międzywymiarowa intryga

Drugim poziomem jest ogólna intryga związana z podróżami pomiędzy wymiarami, która łączy najróżniejsze teorie naukowe dotyczące tego zjawiska. Jako inspiracja posłużyły mu m.in. prace Stevena Hawkinga, Carla Sagana, ale też teoria strun i inne bieżące odkrycia w zakresie fizyki. Ponieważ mcguffinem w historii są dzienniki Tesli, czytelnik zostaje zapoznany z życiorysem i pracami tego wynalazcy. Co za tym idzie, z rozmaitymi spiskowymi teoriami, które narosły wokół naukowca i jego dorobku oraz konkurencji z Edisonem.

Ponieważ historia jest związana z nietypowymi wojskowymi projektami badawczymi, w tle przewijają się też dobrze znane miłośnikom paranormalnych zdarzeń eksperyment filadelfijski i katastrofa tunguska. Obrazu całości dopełniają wtręty z wierzeń rdzennych Amerykanów. Czasem drobne w postaci maski szamańskiej, którą zakłada bohater, korzystając ze skafandra-T. Szamani uznawani są za podróżujących pomiędzy światami. Całość opowieści spina metafora labiryntu jako drogi życia, wielokrotnie przywoływana na kartach komiksu. Zarówno przez postacie, jak i jako element kompozycyjny.

RAPP czerpie więc z podobnego zasobu kultury co Hellboy (teorie spiskowe, niewyjaśnione zjawiska), ale w przeciwieństwie do serii Mike’a Mignoli kieruje się w stronę naukowych teorii, a nie mistyki, baśni i okultyzmu. Dlatego chyba ten komiks podobał mi się bardziej, niż przypuszczałem, że mi się spodoba po pierwszym przejrzeniu.

RAPP - rys. Jeff Smith

RAPP – rys. Jeff Smith

Nietypowe rysunki

Wydaje mi się, że zaszkodził temu komiksowi kolor. Pierwotnie ukazywał się w czerni i bieli. Silne kontrasty i dużo mroku lepiej odpowiadają cięższemu charakterowi historii. Bo RAPP jest przeznaczony raczej dla starszego czytelnika. Moim zdaniem raczej nastolatka niż „Tylko dla dorosłych”, jak głosi znaczek na okładce. Robert jest strasznym kobieciarzem i wielokrotnie ląduje w łóżku z rozmaitymi partnerkami. Występuje trochę nagości, ale nic szczególnie dosadnego.

Charakterystyczny styl rysunku Jeffa Smitha, w połączeniu z momentami cukierkowymi kolorami bywa wręcz karykaturalny. Wykształcił on bowiem po zakończeniu Gnata dziwną manierę i stosuje nietypowe proporcje postaci ludzkich. Najczęściej postacie mają wysokość pięciokrotności wysokości głowy (a nie stosowanej w rysunku realistycznym siedmio- lub nawet ośmiokrotności), co powoduje, że wyglądają jak duże dzieci. Koliduje to z retrospekcjami historycznymi, które są rysowane realistycznie. Co ciekawe, w kolejnym swoim komiksie, Tuki, rysuje postacie w bardziej klasycznych proporcjach, więc musiał to być świadomy wybór, ale nie wiem, jaki był jego powód.

Pomimo tego komiks czytało mi się bardzo dobrze. Po kilku stronach przestaje się zwracać uwagę na niedociągnięcia, bo tak wciąga przedstawiona historia. Jeff Smith zebrał w sumie ponad 20 nagród Eisnera i Harveya za Gnata i jak głosi nalepka na wydaniu zbiorczym, sprzedał ponad milion egzemplarzy komiksu, więc stało przed nim niesamowicie ciężkie zadanie. RAPP, chociaż nie tak dobry jak Gnat, miło mnie zaskoczył i okazał się bardzo fajną historią z pogranicza noir i science-fiction, którą warto się zainteresować. Szczególnie jeśli interesują Was niewyjaśnione zjawiska, podróże w czasie i przestrzeni oraz teorie spiskowe.

Dziękujemy za udostępnienie egzemplarza do recenzji.

Wywiad z autorem

Konrad Dębowski

Tytuł: „RAPP: Zaginione dzienniki Tesli”
Tytuł oryginału: „RASL: The Lost Journals of Nikola Tesla”
Scenariusz: Jeff Smith
Rysunki: Jeff Smith
Tłumaczenie: Maria Jaszczurowska
Wydawca: Egmont
Data polskiego wydania: maj 2018
Wydawca oryginału: Cartoon Books
Data wydania oryginału: 2008-12
Objętość: 468 stron
Format: 170 x 260 mm
Oprawa: twarda
Druk: kolorowy
Cena okładkowa: 119,99 złotych