Vei to jeden z tych komiksów w ofercie Non Stop Comics, na który czekałem z niecierpliwością właściwie od jego zapowiedzi. Reprezentuje kolejny komiksowy obszar, który jest rzadko reprezentowany na polskim rynku. Zawsze miło przeczytać coś stworzonego przez autorów z innego kręgu kulturowego niż anglosaski i frankofoński. Jednak głównym powodem jest moje zainteresowanie wszelkimi mitologiami i to, że niedawno zacząłem się zagłębiać w nordycką, co z niewiadomych mi powodów nie nastąpiło wcześniej.
Mityczne zmagania
Komiks pary szwedzkich autorów czerpie z niej całymi garściami. Podstawą komiksu jest konflikt pomiędzy Asami (bogowie) i Jotunami (olbrzymami) o panowanie nad Midgardem (Ziemią). Wedle mitów kulminacją tego konfliktu ma być Ragnarök, Los Bogów. Seria wydarzeń zwieńczona ostateczną bitwą, w której, w ogromnym uproszczeniu, wszyscy zginą i wszystko zostanie zniszczone. Z pobojowiska i zgliszczy wyłoni się nowy świat. W Vei rolę rozluźniającą napięcia pomiędzy grupami nadludzi pełni cykliczny wielki turniej Meistiraleikir. W ramach tej uroczystości przedstawiciele bogów i gigantów walczą na śmierć i życie o to, kto będzie sprawował władzę nad Midgardem. Była ona podzielona pomiędzy oba plemiona – do czasu, gdy nie została podstępnie zawłaszczona przez Odyna (najważniejszy z Asów). Od tego czasu ludzie czcili tylko Asów, a olbrzymy zostały zepchnięte na margines.
Jotunheim, który zamieszkują, zyskał status mitycznego, niegościnnego lądu pełnego bogactw, do którego próbują dotrzeć jedynie szaleńcy. Tacy jak książę Eidyr i jego załoga, w której wyróżnia się gwardzista Dal. Ostatecznie udaje im się dotrzeć na wrogie ziemie dzięki pomocy tytułowej bohaterki. Znajdują dziewczynę dryfującą na morzu i wkrótce okazuje się, że w jej żyłach płynie krew olbrzymów i jest ona jedną z przedstawicielek Jotunów w kolejnym Meistiraleikirze.
Nordyckie young adult
Zawody są najprawdopodobniej wytworem wyobraźni autorów, bo nie udało mi się znaleźć żadnego wspomnienia o nich w mitach. Wyszukiwanie słowa w Google zwraca jedynie wyniki dotyczące omawianego komiksu. Sądzę, że rozgrywki są wynikiem inspiracji współczesną literaturą dla młodzieży i młodych dorosłych (potocznie zwaną young adult), gdzie roi się od młodych bohaterów, którzy muszą błyskawicznie dorosnąć i walczyć o życie w dystopicznej rzeczywistości. Dzięki udanym adaptacjom filmowym najpopularniejszymi seriami książek tego typu są chyba Igrzyska śmierci i Więzień labiryntu. Z wcześniejszych dzieł (zanim jeszcze ukuto termin YA) w ramach tej kategorii można umieścić takie powieści jak: Władca Much i Kroniki Narnii.
Vei jest opowieścią utrzymaną w tym nurcie uwikłaną w skandynawskie mity. Tak jak wspomniane powyżej książki podejmuje poważniejszą tematykę niż opowieści przeznaczone dla dzieci. Nie stroni też od ukazywania przemocy, nagości i kopulacji, ale nie robi tego w celu epatowania tymi elementami lub powodowania nadmiernej ekscytacji u czytelników i czytelniczek. Tematy, które poruszają takie opowieści (w tym Vei), oscylują dookoła rzeczy ważnych dla grupy docelowej: przyjaźni, pierwszych miłości, poszukiwania własnej tożsamości, które dla w pełni ukształtowanej dorosłej osoby mogą być niezbyt interesujące. Może wolą poczytać o dysputach pomiędzy wicekrólem Międzygwiezdnej Federacji Handlowej i Senatem Republiki. Albo o inflacji i deficycie. To przecież dużo bardziej pasjonujące niż ekscytujące przygody w fantastycznym świecie.
Świetne wykorzystanie możliwości komputera
Pomimo tego że nie jestem zwolennikiem rysunku cyfrowego, praca Karla Johnssona bardzo mi się podoba. Może dlatego, że nie nosi znamion typowych dla komputerowej amatorszczyzny, którą zalewany jest Internet i portale crowdfundingowe. Wielu twórców zdaje się myśleć: tu skopiujemy, tu walniemy gradient w tle, tu wkleimy liternictwo przypominające Word Art i voilà, kupujcie mój wspaniały komiks. Rysownik Vei nie idzie na skróty. Wyciąga, ile się da, z tabletu i programów graficznych. Przeglądając jego stronę i media społecznościowe, widać, że to doświadczony twórca, operujący w różnych technikach, którego umiejętności sprawdzają się w wielu dziedzinach.
Bardzo podoba mi się ciepła paleta kolorów. Nawet zielenie, błękity i fiolety zdają się zawierać odrobinę żółci, oranżu i czerwieni. Wydaje mi się, że to w połączeniu z obłymi i bardziej naturalnymi organicznymi projektami postaci, scenografii i rekwizytów sprawia, że komiks jest serdeczny, pełen wdzięku i przyjazny. Odbiera się go jak baśń, która pomimo elementów grozy nie powoduje trwogi u odbiorcy. Na podobnej zasadzie trafia do mnie styl Wesa Andersona. Można to przeciwstawić komiksowi amerykańskiemu z lat dziewięćdziesiątych, gdzie dominują ostre krawędzie, mrok i metaliczny połysk. Na podobnej zasadzie nie trafia do mnie styl Zacka Snydera. Na blogu autora na stronie goodreads można obejrzeć fragmenty wcześniejszej wersji komiksu, które powstały na potrzeby magazynu Utopi. Jest tam więcej czerni (grubszy pędzel), a kolory są chłodniejsze i słabiej nasycone. Moim zdaniem wersja ostateczna jest znacznie lepsza.
Ciekawe projekty
Projekty postaci, stworów i krajobrazy też bardzo przypadły mi do gustu. W przypadku bogów podkreślone są ich charakterystyczne cechy. Odyn to typowy wikiński wojownik. Freja, bogini płodności, przypomina bardziej Wenus z Wilendorfu niż współczesne kanony piękna. Liminalność (bycie spomiędzy światów) i niedookreśloność Lokiego podkreśla przemieszanie cech ubioru i zachowania obu płci. Rysunki noszą też ślady Elfquest Wendy Pini, który pojawia się zresztą wśród inspiracji autorów wymienionych na końcu tomu. Najfajniejszy jednak był fragment stylizowany na staronordycką sztukę, który przedstawiał Dalowi (i czytelnikowi) mitologiczne tło historii.
Tom drugi, który będzie dłuższy od pierwszego i zamknie opowieść, powinien się ukazać u nas niedługo po szwedzkiej premierze zaplanowanej na kwiecień 2019 roku. Pierwszy tom okazał się świetną lekturą, więc czekam z niecierpliwością.
Konrad Dębowski
Dziękujemy wydawcy za udostępnienie egzemplarza recenzenckiego.
Tytuł: „Vei” tom 1
Tytuł oryginału: „Vei” Bok 1
Scenariusz: Sara B. Elfgren
Rysunki: Karl Johnsson
Tłumaczenie: Magdalena Greczichen
Wydawca: Non Stop Comics
Data polskiego wydania: kwiecień 2018
Wydawca oryginału: Kartago
Data wydania oryginału: marzec 2017
Objętość: 160 stron
Format: 185 x 265 mm
Oprawa: twarda
Druk: kolorowy
Cena okładkowa: 56,90 złotych