Z Conanem miałem styczność od małego. Tata na półkach miał większość książek wydanych przez Amber. Jak byłem dzieckiem, to tylko oglądałem przepiękne okładki, które pobudzały moją wyobraźnię. Z czasem zacząłem czytać książki. Wtedy to była najlepsza rzecz pod słońcem. Dziś Conan zajmuje pewne symboliczne miejsce w moim sercu i komiks wydany przed Egmont idealnie się w nie wpasował.
Conan jest znany w dużej mierze za sprawą filmów z Arnoldem Schwarzeneggerem. To ciekawe, jak filmowe wyobrażenie na jego temat ukształtowało wizerunek tej postaci w popkulturze. Po drodze mieliśmy oczywiście komiksy, gry, książki innych autorów niż Howard, w drodze jest serial od Amazona i kolejne komiksy (Amerykanie, Włosi, Francuzi). Jedną z takich adaptacji było właśnie dane mi przeczytać. Spotkałem się z opinią, że komiks napisany przez Kurta Busieka jest jedną z najwierniejszych, najlepszych adaptacji oryginału. Cztery nagrody Eisnera, które seria dostała, też dodają jej prestiżu. Dla porządku dodajmy, że trzy były za kolory dla Dave’a Stewarta, a jedna dla Busieka i Carry’ego Norda za scenariusz.
W pierwszym tomie polskiego wydania dostaniemy łącznie 20 zeszytów (0-15, 23, 32, 45-46) podzielonych na cztery części. W ramach prologu są: „Legenda” (to za tę historię Busiek dostał Eisnera), „Zrodzony na polu bitwy”, „Córka lodowego olbrzyma i inne historie”, a także „Bóg w pucharze i inne historie”. Ci, którzy doskonale znają świat Conana, wiedzą, że „Córka lodowego olbrzyma” i „Bóg w pucharze” to tytuły oryginalnych opowieści Howarda. W tych dwóch przypadkach mamy do czynienia z reinterpretacją klasyków. Pozostałe rozdziały to nowe historie, które są uzupełnieniem dla tego, co znamy do tej pory z książek. Warto zaznaczyć, że bardzo dobrym.
Conan to może typowe heroic fantasy, nie stawia przed nami żadnych trudnych filozoficznych pytań, ot czysta rozrywka, ale na porządnym poziomie. Chociaż warto tu zaznaczyć, że Busiek w ramach snucia opowieści o naszym bohaterze wychodzi jednak poza ten klasyczny schemat, co daje bardzo ciekawe efekty. Przygody, które nam zaserwowano, nie nużą, wciągają wręcz, nawet pomimo typowej, momentami schematycznej narracji. Na uznanie zasługuje przedstawienie Conana jako postaci niekryształowej. Ma swoje słabości, którym czasem się poddaje.
Warto zaznaczyć, że historia od Busieka, którą dostaliśmy, to w dużej mierze uzupełnienie dla świata i postaci, którą dostaliśmy od Howarda. Scenarzysta uzupełnił brakujące luki, pokazał, jak wyglądało dzieciństwo Conana, jego dorastanie, ciężkie życie w Cymerii. Rozwój postaci jest tu na pierwszym miejscu, dzięki czemu główny bohater staje się nam bliższy, bardziej rzeczywisty, prawdziwy.
Od strony wizualnej jest to pierwszorzędny komiks. Prace czterech autorów (Cary’ego Norda, Grega Rutha, Thomasa Yeatesa i Toma Mandrake’a) są fantastyczne, niesamowicie oddają nastrój opowieści. Trzy Eisnery za kolory kompletnie mnie nie dziwią, są więcej niż w pełni zasłużone. Całości robi takie wrażenie, że czytelnik zanurza się w tym klasycznym świecie. Wręcz chce więcej. Komiks stał się dla mnie pewnym wyznacznikiem, jak powinna wyglądać graficzna opowieść z gatunku fantasy.
„Conan. Narodziny legendy” zaskoczył mnie bardzo pozytywnie. Przyznam, że spodziewałem się zbioru sztampowych historii o wielkim, umięśnionym bohaterze bez skaz. Po części tak jest. Od początku wiemy, że Conan został stworzony do rzeczy wybitnych, zrodzony na polu bitwy, w trakcie lektury kilkukrotnie zostanie nam przypomniane, że to wielka postać. Przy tym jednocześnie podróż przez te historie potrafi zaskoczyć. Są czasem podlane sosem rodem z horroru, dramatu, romansu czy też melodramatu. Dla czytelnika lubiącego fantasy to pozycja, która raczej nie powinna rozczarować. To też bardzo udana adaptacja, być może to dla niektórych zbyt odważna teza, ale śmiem twierdzić, że Howard byłby dumny.
Dziękujemy wydawnictwu za udostępnienie egzemplarza do recenzji.
Tytuł: Conan – tom 1 – Narodziny legendy
Wydawca: Egmont
Wydawca oryginalny: Dark Horse Comics
Język wydania: polski
EAN: 9788328126091
Liczba stron: 468
Wymiary: 17.0×26.0cm