FISTASZKI ZEBRANE


Czytanie pasków o Fistaszkach zgromadzonych w obszernych, ponad 300-stronicowych tomach jest specyficznym doświadczeniem. Lekturze zbiorczych wydań krótkich form, przeznaczonych pierwotnie do publikacji w prasie, towarzyszy zazwyczaj dekoncentracja spowodowana brakiem ciągłości i wrażenie przypadkowego doboru epizodów. Paski komiksowe ze swej natury nie bardzo nadają się do szybkiego, skomasowanego odbioru, gdyż ich refleksyjny, kilkuobrazkowy charakter nie znosi pośpiechu. „Fistaszków” ta zasada zdaje się dotyczyć w szczególności, bowiem każda historyjka Schulza, poza dawką abstrakcyjnego, nienarzucającego się humoru, przemyca egzystencjalną mądrość, połączoną z wrażliwością na niuanse nie zawsze logicznej dziecięcej psychiki. Z „Fistaszków” uderza smutek przepełniony ironią i poczuciem cierpliwej pokory wobec losu, a wysoki ton tych ulotnych historyjek skłania do lektury powolnej, homeopatycznie dawkowanej; tak dużymi ilościami, na jakie składa się niniejsze wydanie zbiorcze, bardzo łatwo się zachłysnąć.

Samego komiksu, jego autora i bohaterów przedstawiać nie muszę – Charliego Browna, psa Snoopy’ego, Linusa czy Lucy znają chyba wszyscy. Wydany przez Naszą Księganię kolejny, siódmy już rocznik obrazkowych perypetii małych bohaterów Schulza jest, podobnie jak pozostałe, wielką torebką fistaszków albo raczej (jako że sam autor nie znosił tytułu „Peanuts”, narzuconego mu przez wydawcę) chińskich ciasteczek skrywających zwykle bardzo krótkie, tylko czasem nieco dłuższe historyjki. Można je czytać w kolejności absolutnie losowej, jednak dopiero dzięki ciągłej, chronologicznej lekturze przestają być konglomeratem przypadkowych epizodów – perełek komiksowej poezji – a zamieniają się w epopeję, w której można się bez pamięci zanurzyć, a którą odkłada się na półkę z uczuciem tęsknoty. Arcydzieło krótkiej formy komiksowej zmienia się w arcydzieło powieści graficznej o luźnej strukturze, przywodzącej na myśl rytm codziennego życia. Po godzinie obcowania z albumem „Fistaszki” okazują się epopeją traktującą o niemożności porzucenia kompulsywnych nawyków, o próżni życia skrępowanego przyzwyczajeniami. Schroeder zawsze będzie brzdąkał na zabawkowym fortepianie i kupował płyty z klasyką jako lek na depresję, Lucy bezskutecznie będzie próbowała namówić go na ślub w przyszłości, Linus nie pozbędzie się dziecinnego nawyku ssania kciuka i pilnowania swojego kocyka, Charlie nigdy nie nauczy się rzucać piłki, a Snoopy spędzi życie, leżąc plackiem na spadzistym dachu swej budy. Spotykałem się z opiniami, że bohaterowie Schulza to dzieci w okresie dojrzewania, otwierające się na dorosłość. Bynajmniej. To raczej małoletnie prefiguracje postaci z komiksu „Ghost World” Clowesa, zapętlone w monotonii i niezdolne uczynić jakiegokolwiek kroku wprzód. Czyżby to było odniesienie do hermetyczności amerykańskiego małomiasteczkowego życia, czy coś więcej? W każdym razie trudno nie ulec wrażeniu, że myślą przewodnią komiksu Schulza jest zamknięcie się na dorosłość poprzez wypełnienie codzienności rytuałami, zaś ze wszystkich historii przebija raczej autystyczna blokada niż klimat spontanicznego kontemplowania rzeczywistości przez dziecko. Świadczy o tym zarówno wyjątkowa statyczność komiksu, porównywalna bodaj tylko z „Garfieldem”, jak również rodzaj puent, zawieszających lub nawet unieważniających logikę danego epizodu. Przykład – gdy Lucy czyta bajkę o Jasiu i Małgosi, o domku z piernika i oknach z karmelu, Linus komentuje to tak: „Widocznie wtedy przepisy budowlane na to pozwalały”. Schulz nieodmiennie puentuje historyjki w podobnie cyniczny sposób, skreślając próby wzlotu bohaterów ponad twardy grunt.

Na temat Schulza ironizowano podobnie jak na temat Charliego Chaplina. Chaplin zyskał bogactwo i sławę, grając biedaków; twórca „Fistaszków” spełnił „American dream”, rysując komiksy o niemożliwości wprowadzenia w czyn dziecięcych marzeń. Z drugiej strony dzięki nieustannemu orbitowaniu wokół tych samych nawyków, wokół kolejnych nieudanych prób puszczania latawców i starań Lucy, by „zaobrączkować” Schroedera, bohaterom Schulza będzie dane pozostać w magicznym kręgu dzieciństwa na zawsze – bo aż do ostatniego epizodu z 3 stycznia 2000 roku.

Piotr Sawicki

Fistaszki zebrane: 1963-1964
Tytuł oryginału: „The Complete Peanuts: 1963 to 1964”
Scenariusz i rysunki: Charles M. Schulz
Tłumaczenie: Michał Rusinek
Wydawca: Nasza Księgarnia
Data wydania: 10.2012
Wydawca oryginału: Phantagraphics Books
Data wydania oryginału: 2007
Objętość: 344 strony
Format: 210×165 mm
Oprawa: HC
Papier: offsetowy
Druk: czarno-biały
Dystrybucja: księgarnie, Internet