Jarmil - okładka komiksu

Jarmil – okładka komiksu

 

„Jarmil”, opublikowany niedawno przez Centralę, to debiutancki album czeskiego autora Marka Rubeca. Na 52 stronach dostajemy kilka krótkich opowieści z gorylopodobną małpą w roli głównej, które są formą komentarza na temat społeczeństwa. Zbiór ten, o undergroundowym wydźwięku, na pierwszy rzut oka wygląda bardzo niepozornie, banalnie wręcz. Ale przy drugiej albo wolniejszej lekturze zyskuje.

Wydawnictwo Centrala ‒ mądre komiksy znane jest z tego, że wydaje pozycje nietypowe, często niezależne. Takie, które trafiają w gust raczej wyrobionego czytelnika. Tak też jest z „Jarmilem”. Głównym bohaterem tego dzieła jest karykaturalna postać człekokształtnej małpy, której z realnych zwierząt najbliżej chyba do goryla (mnie osobiście przypomina pluszaka, którym bawiłem się za młodu). W trakcie lektury u niektórych mogą pojawić się skojarzenia z Bojackiem Horsemanem. O ile Jarmila z gadającym koniem łączy fakt, że jedno i drugie to forma pewnego komentarza społecznego, to jednak komiks wydany przez Centralę jest znacznie bardziej punkowy w swojej formie. Bliżej mu do złośliwych maskotek z muzycznych kanałów telewizyjnych z lat 90. i 00.

Komiksowe grafitti

W notach prasowych od wydawcy pojawia się następujące sformułowanie: „Jarmil to szybka poezja i szybka codzienność w pośpiechu, żeby przeżyć życie”. Dobrze oddaje ono charakter tego zbioru.

Wiersz, by odpowiednio wybrzmiał, musi otrzymać chwilę ciszy. Lektura kolejnego tuż po tylko osłabi jego wydźwięk. Tak samo jest z poszczególnymi opowiastkami o Jarmilu. Dostajemy cztery historyjki („Jarmil in action”, „Fast food”, „Fool Moon” i „Jarmil meets raskals”), które choć z pozoru banalne, a mogą nawet wydać się prostackie, można odczytać je także jako komentarz do pewnych społecznych tendencji.

Rubec posługuje się absurdem, ironią i przekąsem, które podkreślają na koniec puentę każdej z historii. Na przykład w „Jarmil in action” główny bohater pędzi na złamanie karku przez całe miasto. Poddaje się gonitwie, w trakcie której poprzez kolejne zdarzenia budowane jest napięcie. Początkowo w miarę realne, jak chociażby wpadnięcie na samochód, ale z kadru na kadr coraz bardziej absurdalne. Jak np. skok nad przechodzącym kotem na skradzionej deskorolce, który zamienia się w lot ku uciesze gawiedzi. Szaleńczy pościg, rozwijający się z kadru na kadr, niczym szalony poziom w dobrej, oldschoolowej platformówce. Nagroda, która czeka Jarmila na końcu, zaskakuje swoją banalnością.

Z kolei w „Fast Food” Rubec przedstawił zgrabną krytykę współczesnego konsumpcjonizmu i trendów, za którymi społeczeństwo ślepo podąża. Nieustannej mody na to, by wszystko było „eko” czy „wege”, bez zastanowienia się, czy to wszystko ma w ogóle sens. Nie odniosłem wrażenia, by była to bezmyślna krytyka takich nurtów, a raczej pewnego pędu, braku refleksji. Byleby być modnym i móc cyknąć sobie fotkę na Instagrama z totem najnowszej mody w ręku.

Uniwersalny przekaz

Marek Rubec operuje prostą, oszczędną kreską, ale niepozbawioną detali. Nie jest też pod tym względem konsekwentny. W pierwszych trzech historiach utrzymuje cartoonowy styl, używa kolorów, cieni, perspektyw etc. Natomiast opowiastka zamykająca ten zbiór („Jarmil meets raskals”) jest utrzymana w estetyce przywodzącej na myśl „Dilberta”. Autor porzucił kolory i jeszcze bardziej uprościł rysunki. Nie jest to może moja poetyka, ale nie powiedziałbym w żadnym razie, że rysunki Rubeca są brzydkie. Spełniają swoją rolę i pasują do pastiszowego scenariusza.

„Jarmil” jest pozycją krótką, ma zaledwie 52 strony, a Centrala wydała go w twardej oprawie. O tłumaczeniu nie ma co mówić, bowiem dialogów w komiksie żadnych nie ma. Autor wszystko przekazuje za pomocą samych rysunków. Jego komentarze na temat społeczeństwa powinny być tak samo zrozumiałe w rodzinnych Czechach, jak i w Polsce, czy dajmy na to Anglii.

Miłośnicy rzeczy nietuzinkowych, undergroundowych nie powinni się zawieść na „Jarmilu”. Chociaż jest to rzecz prosta, to jednak niesie pewien przekaz. Jest to też pozycja zabawna, aczkolwiek obawiam się, że ze względu na próg cenowy oraz fakt, że całość można skończyć w 5 minut, u wielu czytelników pozostawi niedosyt.

Dziękujemy wydawnictwu za udostępnienie egzemplarza do recenzji.

160 x 270 mm
52 strony, kolor
okładka twarda
ISBN: 978-1-912278-04-6
autor: Marek Rubec