Teorie spiskowe, niewyjaśnione zdarzenia czy tajemnicze zjawiska od niepamiętnych czasów rozpalają wyobraźnię nie tylko zwykłych ludzi, lecz także autorów komiksów. Nie inaczej jest w przypadku albumu „Rycerze Heliopolis”, którego tom pierwszy, „Nigredo, faza czernienia”, ukazał się na polskim rynku dzięki wydawnictwu Taurus Media.
Prawdziwe losy Ludwika XVII
Podręczniki do historii uczą nas, że urodzony w 1785 roku Ludwik XVII, książę Normandii, syn Ludwika XVI i Marii Antoniny, zmarł w wieku dziesięciu lat w niewyjaśnionych okolicznościach. Zgodnie z oficjalną wersją przyczyną śmierci była gruźlica. Jednak od tamtej pory powstało tyle teorii spiskowych przedstawiających alternatywną historię młodzieńca, że nie sposób z nich nie skorzystać. Jedną z nich jest ta, w której podobno udało mu się uciec z twierdzy Temple. Na gruźlicę natomiast zmarł chłopiec, którego podstawiono zamiast niego. Wykorzystali ją scenarzysta Alejandro Jodorowsky wraz z rysownikiem Jérémym Petiqueux oraz odpowiedzialnym za kolory Felideusem Bubastisem.
Tajemnica Rycerzy Heliopolis
Mamy koniec XVIII wieku. W klasztorze w północnej Hiszpanii ukryta jest świątynia Rycerzy Heliopolis: zgromadzenia nieśmiertelnych alchemików odciętych od świata. Gdy Siedemnasty uczeń przygotowuje się do ukończenia szkolenia, jego mistrz Fulcanelli ujawnia pozostałym rycerzom wielką tajemnicę jego pochodzenia… Czy młody człowiek będzie domagał się należnej mu pozycji, czy pozostanie w cieniu, wierny tysiącletniej tradycji alchemii?
Wstęp do tajemniczej opowieści
Cały pierwszy tom to opowieść wykorzystująca wspomnianą wcześniej teorię spiskową, dzięki której Siedemnasty trafia przed oblicze Ludwika XVIII. Jednak czas, miejsce i okoliczności, w jakich do tego doszło, niechaj pozostaną tajemnicą, którą czytelnik odkryje sam. Scenariusz przygotowany przez Jodorowsky’ego to zapierająca dech w piersiach i wciągająca historia, która została rozpisana na cztery tomy, a pierwszy z nich jest jedynie mocnym wprowadzeniem.
Dostajemy opowieść, w której pierwsze skrzypce grają spiski, tajne bractwa. To wszystko polane sosem alternatywnej wersji historii przedstawionej w niezwykle wiarygodny sposób. I nawet jeśli czytelnik zorientuje się, jak potoczą się losy bohaterów, to jednak droga dojścia do takiego czy innego rozwiązania potrafi zaskoczyć. Jodorowsky, który zbliża się już do 90, udowadnia, że do emerytury wciąż mu daleko.
Rycerze Heliopolis i magia rysunku
O ile już sam scenariusz potrafił mnie zaciekawić, o tyle rysunki i użyte na planszach albumu kolory to kolejna mała uczta dla oczu. Większość plansz prezentuje barwy zimne i stonowane. Wykorzystano dużo odcieni brązowego i niebieskiego. Znakomicie oddano także emocje na twarzach postaci, nawet tych drugo- czy trzecioplanowych. Nie ma znaczenia, czy patrzymy na kucharkę, króla, czy walczących na miecze wojowników – każda osobowość jest przekonująca. Jeżeli kolejne tomy będą trzymać ten poziom, szykuje się naprawdę znakomita seria.
Gruba czy cienka oprawa
Mała ciekawostka – w lutym 2018 roku Taurus Media zapytał w ankiecie, w jakiej oprawie ma się ukazać w Polsce seria „Rycerze Heliopolis”. Ponad 60 proc. głosujących opowiedziało się za twardą okładką, którą otrzymaliśmy. Nie wszystkim się taka decyzja podobała. Przeciwnicy argumentowali to tym, że albumy są za cienkie na taką oprawę. Pierwszy ma 56 stron i został wydany w formacie A4. Wydanie jest piękne. Ogólnie rzecz biorąc mam wrażenie, że cztery tomy zebrane w jeden album zbiorczy w twardej oprawie zajęłyby mniej miejsca niż cztery pojedyncze, które zostaną wydane.
Nie mogę się doczekać kontynuacji
Gdy otrzymałem możliwość zrecenzowania komiksu „Rycerze Heliopolis”, nie wahałem się ani chwili. Nazwisko Jodorowsky’ego stanowi dla mnie synonim gwarancji dobrego scenariusza (podobnie jak Briana K. Vaughana). Samej historii nie znałem, ale wynika to z faktu, że oryginalne wydanie ukazało się we Francji ledwie rok wcześniej. I nie zawiodłem się. Przeczytałem ją od deski do deski w trakcie jednego posiedzenia. Za rekomendację niech świadczy to, że po odłożeniu tego albumu natychmiast sprawdziłem, czy pojawiła się już zapowiedź drugiego tomu i kolejnych. Zdecydowanie ta doskonale napisana historia wciąga. Jeśli ktoś lubi teorie spiskowe osadzone w wydarzeniach historycznych – niech nie waha się ani chwili, tylko zaopatrzy w swój egzemplarz „Rycerzy Heliopolis”. Warto.
Dziękujemy wydawnictwu Taurus Media za udostępnienie egzemplarza do recenzji.
Michał „Emjoot” Jankowski
Wydawnictwo: Taurus Media
Tytuł oryginalny: Les chevaliers d’Héliopolis: Nigredo, l’œuvre au noir
Wydawca oryginalny: Glenat
Rok wydania oryginału: 2017
Liczba stron: 56
Format: A4
Oprawa: twarda
Papier: kredowy
Druk: kolor
ISBN-13: 9788365465344
Wydanie: I
Cena z okładki: 45 zł