SIEDEM TYGODNI


Gdy tylko go poznajemy, bohater pasków komiksowych Januarego N. Misiaka wymienia „arogancką siłę młodości” na „lęk przed jutrem i ojcowską troskę”. Dlatego po jego perypetiach można oczekiwać problemów kojarzonych przez wielu młodych ludzi pod groźnie brzmiącą nazwą „wkraczania w dorosłość”. Oto cieszący się życiem lekkoduch musi stanąć na własne nogi i wziąć odpowiedzialność za życie swoje i swojej rodziny. Chyba właśnie dlatego debiutancki albumik polskiego twórcy, opublikowany przez Kulturę Gniewu, jest w smaku słodko-kwaśny – niby zabawny, a jednocześnie niepokojący poważnym wydźwiękiem wielu przedstawianych sytuacji.

Przyglądając się bohaterowi widzimy ojca nękanego przez dziecko o odrobinę wspólnej zabawy w najmniej odpowiednim momencie. Poznając go bliżej, obserwujemy młodego mężczyznę zadającego sobie pytanie o przyszłość, stającego oko w oko nawet z samą kostuchą – co zresztą sugeruje już okładka. To nie wszystko, ponieważ bohater to twórca, autor komiksów, alter ego podpisanego na okładce zbioru pasków, który w karykaturalny sposób ilustruje swoją pracę – zdawałoby się pozbawioną sensu krucjatę przeciw całemu światu traktującemu historyjki obrazkowe niepoważnie. Ten aspekt życia wydał mi się szczególnie bliski, a przy okazji różny od powszechniej eksploatowanych motywów. Na pewno też pozwolił lepiej poznać podejście do życia samego autora, aczkolwiek ja nie do końca przepadam za zblazowanymi postaciami.

Komiks jest przejrzysty w narracji, nieprzegadany – również w warstwie graficznej. Ludziki rysowane przez Misiaka przypominają kukiełki, dorosłe postaci zdeformowane do wersji mini (na myśl przychodzi karykaturalna technika super deformed stosowana w komiksie japońskim). Plansze tomiku pozostawiają oddech każdej historyjce, które niejako dzieją się w próżni (brakuje nawet ramek oddzielających od siebie kadry). Taka kompozycja jest przyjemna oku.

Tytuł „Siedem tygodni” sugeruje, że życie bohatera komiksu będziemy śledzić przez czterdzieści dziewięć dni. W podobny sposób został podzielony albumik: kolejno na tygodnie oraz wypełniające je dni. I tak dla przykładu: w środy bohater leżakuje na kozetce u psychoanalityka, a w czwartki spotyka się z „wyimaginowanym kumplem”. Być może jest to porządek narzucony odrobinę na siłę, ale koniec końców okazał się być niezgorszym wyborem. Nadał komiksowemu życiu Januarego cyklicznego charakteru, zamknął je w pewne zdefiniowane ramy. Być może ułatwi też czytelnikowi wybranie sobie ulubionego dnia (bądź dni) z kalendarza na poły zmyślonej, na poły autentycznej postaci.

Jak sugeruje jeden ze stripów, nie istnieją okulary „do czytania książek i rysowania komiksów”. Idąc tym tropem, nie istnieją też okulary „do czytania komiksów i pisania książek”. Dlatego myślę, że nie jest możliwym, by na czas lektury „Siedmiu tygodni” czytelnik mógł tak po porostu zmienić optykę i spojrzał na otaczający świat oczami autora. Jedni w eksponowanym pesymizmie odczytają ironię, inni nie zaakceptują wybranej przezeń stylistyki. Mnie co prawda albumik nie urzekł, ale znalazłem w nim kilka zabawnych i trafnie sportretowanych sytuacji. Także czekam na kolejną dawkę humoru sygnowaną nazwiskiem twórcy rodem ze Szczecina.

Jakub Syty

„Siedem tygodni”
Scenariusz: January N. Misiak
Rysunki: January N. Misiak
Wydawca: kultura gniewu
Data wydania: 06.2010
Objętość: 64 strony
Format: 230 x 150 mm
Oprawa: miękka
Papier: Munkem Print White
Druk: czarno-biały
Dystrybucja: księgarnie
Cena: 24,90 zł