Niemożliwe! Nowy „Deadpool” ląduje na półkach! Przygody Wade’a Wilsona po raz kolejny rozbawią mnie do nieprzytomności! No i ta fabuła! Powalające zakończenie. Trzymajcie się poręczy, bowiem nadszedł „Deadpool ‒ Najlepszy komiks świata: Nuworysz z nawijką”, czyli pierwszy tom przygód najsławniejszego najemnika wszech czasów, wydany właśnie przez Egmont w ramach serii Marvel Now 2.0.
Oglądaliście 127 godzin? Będzie spojler
Teraz, kiedy już się pośmialiśmy, wprowadzenie mamy za sobą, możemy przejść do meritum sprawy, czyli do prawdziwej recenzji wspomnianego wyżej komiksu. Rzeczywiście, sięgając po niego po raz pierwszy, spodziewałem się, że dostanę przepełnione humorem, niewybrednymi żartami dzieło, z którego będzie się wylewał Deadpool rzucający na prawo i lewo swoimi suchymi tekstami. Tak jak sugeruje to zresztą podtytuł „Nuworysz z nawijką” (po angielsku „Millionaire with a mouth”). Miało być zabawnie, a wyszło…
No to napierniczamy
…ale nie uprzedzajmy faktów. Zacznę od opowieści, którą zaserwował nam Gerry Duggan. Ten scenarzysta komiksowy i telewizyjny, reżyser i fotograf z Los Angeles ma na swoim koncie m.in. nominowaną do nagrody Eisnera serię „The Infinite Horizon” – współczesną reinterpretację „Odysei”. Największą sławę przyniósł mu jednak Deadpool, którego przygody tworzył w latach 2012-2018.
A co jeśli zamiast jednego Deadpoola w historii dostajemy ich siedmiu? Wade Wilson postanowił zająć się biznesem wynajmu najemników i założył grupę o nazwie „Bohaterowie do wynajęcia”. Razem z nim w ekipie są takie tuzy świata superbohaterskiego jak Solo, Terror, Madcap, czy Stingray. Misja goni kolejną misję, a najemnicy mają co chwila ręce pełne roboty.
Na drugim planie pojawiają się różne postaci, które – mówiąc eufemistycznie – nie życzą Deadpoolowi dobrze. I mając taki podkład, na scenie pojawia się pewien oszust, który za wszelką cenę próbuję ubranego w czerwono-czarny spandex najemnika zdyskredytować (a może nawet zabić). Wade Wilson musi go więc wywabić z ukrycia. Jak? To też wielka niespodzianka, którą przyjdzie wam odkryć podczas czytania.
Będzie skok. Skok superbohatera
Niestety, nie jest to skok ku chwale. Po przeczytaniu tego komiksu doszedłem do wniosku, że mamy do czynienia z opowieścią, która jest może superbohaterska, ale… nie ma tego „klimatu” Deadpoola, do którego przyzwyczaiły nas najlepsze dzieła z kolesiem ubranym w czerwono-czarny strój. Dowcipów jest jak na lekarstwo (może kilka w całym tomie), a łamania czwartej ściany jeszcze mniej. Poza tym to dość typowa opowieść o zemście, którą na siłę usiłuje się wcisnąć w ramy deadpoolowskiego humoru. Z mojej strony duże rozczarowanie.
Od razu zastrzeżenie. Nie uważam jako całość tego komiksu za słaby. To jest całkiem dobrze poprowadzona historia z plot twistem, ale… jednak czegoś jej brakuje, aby przeskoczyć tę granicę przeciętności. Nie pomaga również to, że uważny czytelnik od razu zauważy, kto jest tą osobą próbującą zatruć życie tytułowego bohatera, i jak dla mnie nie ma w tym żadnej niespodzianki. To takie mega spoko 6/10. Komiks, któremu czegoś brakuje, żeby zabłysnąć.
Zrobię ci z twarzy to, co Limp Bizkit z muzyką lat 90.
Od strony graficznej mamy do czynienia z pracą Mike’a Hawthorne’a. To wszechstronny rysownik, współpracujący z największymi amerykańskimi wydawcami komiksów. Ilustrował takie tytuły jak „Conan”, „Fear Agent”, „G.I. Joe” czy „The Un-Men”. Warto odnotować, że otrzymał nominację do nagrody Eisnera za komiks „Za królową i ojczyznę” ze scenariuszem Grega Rucki.
Rysunki są wyraźne, ostre i od razu pokazują, że mamy do czynienia z komiksem narysowanym w drugiej połowie drugiej dekady XXI wieku. Kolorystyka jest dość stonowana, z wyjątkiem momentów, gdy pojawia się któryś z najemników i dochodzi do wymiany ognia. Wtedy widzimy dużo czerwieni, brązów, żółci i odcieni pochodnych. Muszę podkreślić, że nie było ani jednej takiej chwili, gdy czytając, stwierdziłem, że coś tu nie gra. To praca na najwyższym poziomie.
Co takie miejsce jak ty robi w dziewczynie jak to
Technicznie nie ma się do czego przyczepić. To nadal ten sam format co dotychczasowe komiksy z serii Marvel Now. Od poprzednich różni się jedynie grzbietem okładki. Tym razem przeważa czerń. „Nuworysz z nawijką” to także 120 stron w miękkiej oprawie ze skrzydełkami.
Chyba przyznacie, że wszystko kolosalnie się popierdzieliło
Zdecydowanie nie tego się spodziewałem, biorąc do ręki kolejny komiks z Deadpoolem. Miałem nadzieję na więcej humoru i łamania czwartej ściany. Uwielbiam tę postać, noszę z nią koszulki, piję z deadpoolowego kubka, a jednak tutaj muszę z całą stanowczością podkreślić, że mamy do czynienia z dziełem jedynie średnim. Nie złym, nie dobrym, a przeciętnym. Brakowało mi tych kluczowych elementów, które znamy chociażby z filmów czy wcześniejszych pozycji, jak „Dobry, zły i brzydki” czy „Deadpool Kills the Marvel Universe”. Jeżeli miałaby to być dla was pierwsza pozycja z Wade’em Wilsonem – zacznijcie od innych. Fani kupią i tak, a reszta może poczekać na promocję.
Dziękujemy Wydawnictwu Egmont za udostępnienie egzemplarza do recenzji.
Michał „Emjoot” Jankowski
Kategoria: Komiks superbohaterski
Wydawca: Egmont
Tytuł oryginalny: Deadpool: World’s Greatest Vol. 1: Millionaire With A Mouth
Wydawca oryginalny: Marvel Comics
Rok wydania oryginału: 2016
EAN: 9788328134874
Liczba stron: 120
Wymiary: 16,7 x 25,5 cm
Dla kogo: nastolatek i dorosły
Papier: kredowy
Druk: kolor
Wydanie: I
Cena z okładki: 39,99 zł