Wydany niedawno przez Timof Comics „Death Save” Rune Ryberga to jeden z tych komiksów, który powstał za późno. Jeszcze kilka lat temu ta powieść graficzna zachwyciłab czytelników. Dziś jest „jedynie” solidną produkcją pozostającą w cieniu znacznie lepszych dzieł. Niezłą, ale nie wybitną.
A W SOBOTNIĄ NOC BYŁ LUKSEMBURG, CHATA, SZKŁO…
Rune Ryberg to autor na naszym rynku jeszcze nieznany. Urodzony w Danii i mieszkający w Kopenhadze twórca z powodzeniem działa zarówno jako komiksiarz, jak i twórca animacji. W Europie zrobiło się o nim głośno w 2014 roku po premierze jego powieści graficznej „Gigant”. Komediowa historia o mężczyźnie usiłującym uwolnić swoją dziewczynę z brzucha potwora, gdzie jest uwięziona, została entuzjastycznie przyjęta przez czytelników i krytyków. Rok później doczekała się adaptacji w formie krótkometrażowego filmu animowanego stworzonego również przez Ryberga.
„Death Save” to ostatnia, jak na razie, powieść graficzna w dorobku Duńczyka, która na rynku zadebiutowała w zeszłym roku. Bohaterami rozgrywającej się w latach 90. historii są dwaj kumple, Rick i Bass, którym życie upływa na graniu we flippery oraz drobnych rozbojach. Rick jest typowym mąciwodą. Awanturnikiem, który poza robieniem zamieszania nie ma zbyt wiele do zaoferowania. Bass z kolei to chłopak z potencjałem. Ma smykałkę do elektroniki, potrafi naprawić każdy flipper (i nie tylko), a na dodatek jest zakochany w uroczej kelnerce o imieniu Jeannie. Być może Bass ma przed sobą świetlaną przyszłość. Jednak tak długo, jak pozostaje pod wpływem Ricka, są małe szanse, by się o tym przekonać.
PEWNEGO DNIA ZROZUMIAŁEM, ŻE JA, NIE UMIEM NIC…
Od razu zaznaczmy, że „Death Save” nie jest złym komiksem. To sprawnie opowiedziana historia o wchodzeniu w dorosłość, młodzieńczym buncie, pierwszej miłości i odpowiedzialności. Uniwersalna, prosta i zrozumiała dla każdego. Problem w tym, że niczym was nie zaskoczy. Komiksów o dojrzewaniu jest cała masa. Alison Bechdel, Marjane Satrapi, Daniel Clowes czy Craig Thompson wykorzystali ten temat do stworzenia swoich najsłynniejszych dzieł. Dzieł, w których nie tylko opowiedzieli o dorastaniu, ale zrobili to w sposób wyjątkowy, twórczy i niezwykle osobisty.
„Death Save” nie jest powieścią graficzną na miarę „Fun Home”, „Persepolis”, „Ghost World” czy „Blankets”. Rune Ryberg stworzył dobrze skrojony komiks środka. Niebanalny i poruszający poważne tematy, ale też przewidywalny i oczywisty. Losy Ricka i Bassa nieuchronnie zmierzają do finału, którego spodziewacie się już w połowie komiksu. Ryberg w pewnym momencie próbuje nadać głębi relacji łączącej tę dwójkę. Sięga do przeszłości bohaterów, pokazując korzenie tego toksycznego „związku”. Co jakiś czas odwołuje się do flipperowej metafory, przedstawiając Bassa jako bilardową kulkę, która idzie przez automatowy stół jak burza, ale kompletnie nie ma wpływu na kierunek, w którym się porusza. To ciekawe i dobrze zrealizowane pomysły, niestety, niewystarczające, by uczynić z „Death Save” dzieło wybijające się ponad poziom solidnej komiksowej produkcji.
Bardziej niż fabułą historia Ryberga przykuwa uwagę stroną graficzną. Perypetie Ricka i Bassa autor przedstawił za pomocą wyrazistej, agresywnej kreski oraz żywych kolorów. To połączenie dało „Death Save” dziką energię, dzięki której ‒ mimo fabularnych niedociągnięć ‒ zapamiętam go na dłużej.
SŁUCHAJ MNIE TAM, POKONAŁEM SIĘ SAM…
Gdyby „Death Save” ukazał się kilka lat wcześniej, zapewne byłby przebojem i komiksem, którego wstyd nie znać. Dziś, w czasach kiedy komiksów rocznie ukazuje się znacznie więcej, niż przeciętny człowiek jest ich w stanie przeczytać, dzieło Rune Ryberga czeka kilka lat leżenia na półkach, zanim wydawca będzie mógł umieścić przy tym tytule informację „nakład wyczerpany”. Jak dla mnie, „Death Save” to jednorazowa przygoda. Sprawnie opowiedziana i jeszcze lepiej narysowana, ale niezasługująca na inwestycję rzędu kilkudziesięciu złotych. Sugeruję wycieczkę do biblioteki.
Marcin Kamiński
Dziękujemy wydawnictwu Timof Comics za udostępnienie egzemplarza komiksu do recenzji.
Scenariusz: Rune Ryberg
Rysunki: Rune Ryberg
Tłumaczenie: Maria Lengren
Wydawca: Timof Comics
Data wydania: luty 2019
Liczba stron: 248
Format: 195 x 270 mm
Oprawa: miękka
Druk: kolor
Cena: 99zł