W „Amazing Spider-Man. Globalna sieć. Mroczne królestwo” nasz bohater ma naprawdę sporo roboty. Wprawdzie Peter Parker okrzepł już chyba na dobre w swojej globalnej działalności. Zarówno jako on sam, jak i jako Spider-Man. I chociaż prowadzenie wartej miliardy firmy działającej na wielu rynkach nie jest łatwe, to Peter jakoś daje radę. Podobnie w roli superbohatera. I chyba słowo „jakoś” będzie tu kluczowe.
Jak dowiadujemy się z lektury pierwszego tomu serii, Parker Industries jest prężnie działającą firmą, która prowadzi działalność i badania w wielu obszarach. Peter zgromadził w niej wiele tęgich umysłów, pracujących nad rozwiązaniami mogącymi poprawić losy świata. Jednocześnie jednak stała się kuźnią, w której powstają nowe rozwiązania dla Spider-Mana, w tym mnóstwo gadżetów. Nie wszystkim się to podoba, ale to naprawdę najmniejszy z problemów Parkera.
Peter Parker traci kontrolę
Peter zawsze miał problemy, by pogodzić swoje życie prywatne z zawodowym. Oczywiście przez „zawodowe” mam na myśli jego superbohaterskie obowiązki. I o ile w pierwszym tomie serii było widać pewne kłopoty, to w „Amazing Spider-Man. Globalna sieć. Mroczne królestwo” przybrały one znacznie na skali, sile i wadze. Próbując złapać kilka srok za ogon, Parker po prostu nie daje rady wszędzie trzymać ręki na pulsie, nikt by nie dał. Nawet z pomocą przyjaciół, na których może liczyć w każdej sytuacji. Gigantycznym błędem z jego strony jest to, że nawet jeśli podświadomie zdaje sobie z tego sprawę, to nie chce się do tego przyznać przed samym sobą.
Na początek dostajemy przyzwoity, aczkolwiek nieco przewidywalny wątek Pana Negatywa, który znowu daje się we znaki Spider-Manowi. Do tego dochodzi próba namierzenia kreta w Parker Industries, którego aktywność jest szczególnie groźna, biorąc pod uwagę działalność organizacji Zodiak z niejakim Skorpionem na czele. Nie, to nie ten w zielonym kubraczku z żądłem plującym kwasem. To przeciwnik znacznie groźniejszy. Niemniej wracając do Pana Negatywa – jest spoko, bez fajerwerków, nieco schematycznie, ale przynajmniej dynamicznie zarówno od strony wizualnej, jak i fabularnej.
Globalna sieć Spider-Mana na coś się przydaje
Oczywiście Pan Negatyw napsuje Parkerowi nieco krwi, ale znacznie poważniejszym zagrożeniem dla Spider-Mana jest wspomniany wcześniej Zodiak. Organizacja działająca z ukrycia, która zdaje się wyprzedzać naszego bohatera zawsze o kilka kroków. W tym tomie dowiadujemy się dlaczego, co przyznam, było ciekawym rozwiązaniem. Wraz z większą skalą zagrożenia pojawiają się także odpowiednio większe rozwiązania. Spider-Man działa nie tylko na całym świecie, lecz także w kosmosie (Spaceship!). A co!
W „Mrocznym królestwie” Spider-Man wciąż może liczyć na pomoc Mockingbird czy Nicka Furry’ego, ale nie tylko! W kryzysowym momencie korzysta z zasobów Parker Industries i całego zaplecza jego naukowców. Ma powód, bo walka z Zodiakiem i Skorpionem do łatwych nie należy. W trakcie tych wydarzeń Peter orientuje się także, jakie efekty przynosi łapanie kilku srok za ogon.
Nowa seria powoli się rozkręca
„Amazing Spider-Man. Globalna sieć. Mroczne królestwo” jest tomem lepszym niż poprzedni. Slott rozwinął się scenariuszowo. Prywatne życie Parkera jest raczej gdzieś w tle, co serii póki co wychodzi na dobre. Bo jednak porzucanie wszystkiego tylko po to, by ratować ciocię, która jest bezpieczna, nie przystoi bohaterowi działającemu na globalną skalę. Zresztą wątki nowych wyzwań, kłopotów w Parker Industries, wrogów, a także relacji z sojusznikami są znacznie ciekawsze.
Pierwszą część komiksu zilustrował Matteo Buffagni, a drugą Giuseppe Camuncoli, który był odpowiedzialny za poprzedni tom. Obydwaj panowie są utalentowanymi rysownikami i ich pracy nic nie można zarzucić. Zwłaszcza w przypadku scen akcji, które są narysowane naprawdę bardzo dynamicznie, a przy tym schludnie i przejrzyście.
Fabuła serii z „Globalną siecią” w tytule nieco okrzepła ‒ ewidentny plus. Ma ona bardzo dynamiczne tempo, co wydaje się lepiej sprawdzać pod względem lektury w przypadku, gdy zeszyty czytamy pojedynczo z odpowiednim odstępem. Przy zbiorczym wydaniu jest to, o ironio, nieco za dużo i za szybko. Jakimś problemem jest też fakt, że to po prostu inny kaliber historii niż te, do których przywykliśmy, jeśli chodzi o Spider-Mana. Niemniej jednak, po tym jak kilka spraw się wyklarowało, seria nabiera rumieńców i zaczyna intrygować.
Dziękujemy Wydawnictwu Egmont za udostępnienie egzemplarza do recenzji.
Scenariusz: Dan Slott
Rysunek: Matteo Buffagni
Tłumaczenie: Bartosz Czartoryski
Wydawnictwo: Egmont
4/2019
Liczba stron: 132
Format: 16.7×25.5cm
Oprawa: miękka
Papier: kredowy
Druk: kolor
ISBN-13: 9788328141971
Wydanie: I
Cena z okładki: 39,99 zł