„New X-Men” to tytuł, który debiutował w Polsce dwukrotnie. Nigdy jednak nie było nam dane zapoznać się z całością serii, za którą odpowiada sam Grant Morrison. Teraz, dzięki wydawnictwu Mucha Comics, nareszcie mamy możliwość przeczytania całego runu autorstwa Szalonego Szkota. Komiks uważany jest za dość kontrowersyjny, wprowadza wiele zmian w życiu Dzieci Atomu, ale jest świetny, wręcz genialny.
Przy okazji innych tytułów z mutantami, które miałem przyjemność recenzować, niejednokrotnie pisałem, że kiedyś nie przepadałem za tymi bohaterami. Lubiłem serial animowany, emitowany wiele lat temu na kanale Fox Kids, ale komiksy to nie była moja bajka. Uważałem, że komiksy o mutantach (i superbohaterach w ogóle) są dziwne, momentami kiczowate i zwyczajnie nie pasowały mi do innych czytanych wówczas tytułów. Może to przez kostiumy? Faktem jest, że wolałem komiksy frankofońskie i mangi, głównie tytuły przygodowe i fantasy. Wyjątkiem był Spawn i Spider-Man, od czasu do czasu też Batman i solowe przygody Wolverine’a. Jednak w 2001 roku pojawił się tytuł, który sprawił, że zacząłem otwierać się nie tylko na X-Menów, ale i na komiksy superhero w ogóle. Był to właśnie „New X-Men”.
Sam komiks kupiłem nie tyle z chęci przeczytania historii o mutantach, nawet nie z ciekawości, a raczej dlatego, że chciałem wspomóc wydawnictwo „Dobry Komiks”, które było kolejną inicjatywą wydawania komiksów w formie zeszytowej w kioskach i salonikach z prasą. Kupując kolejne numery kilku wydawanych wówczas serii, czułem się jak za czasów świetności wydawnictwa TM-Semic, które swoją działalność zakończyło również w 2003 roku. Był to chyba jedyny tytuł z katalogu „Dobrego Komiksu”, którego naprawdę brakowało mi po zamknięciu wydawnictwa. Kilka lat później dwa pierwsze tomy serii ukazały się także w ramach „Wielkiej Kolekcji Komiksów Marvela” od Hachette.
Grant Morrison i jego wizja drużyny X-Men
Tym co sprawiło, że tak bardzo polubiłem ten tytuł, był styl opowiadania historii ‒ niczym w filmach Alfreda Hitchcocka. Najpierw otrzymujemy potężne trzęsienie ziemi, a potem napięcie cały czas stopniowo rośnie. Tak właśnie było z „New X-Men”. Wspomnianym trzęsieniem ziemi w przypadku tytułu Granta Morrisona była zagłada Genoshy, raju dla mutantów. Państwo stworzone przez Magneto, jednego z odwiecznych wrogów X-Menów, było rajem dla ludzi obdarzonych genem X. Zagłada prawie 16 milionów mutantów była dla mnie czymś szokującym, wręcz przerażającym. Nie sądziłem, że scenarzysta posunie się do ludobójstwa na taką skalę. X-Meni, którzy dotychczas wydawali mi się zwyczajnie dziwni, może nawet śmieszni, stali się dla mnie prawdziwymi ludźmi i bohaterami. Chyba właśnie wtedy zdałem sobie sprawę, że komiks superbohaterski może być czymś innym niż tylko opowiastką o postaciach w śmiesznych kostiumach.
We wstępie pisałem, że komiks wprowadza wiele zmian w życiu mutantów i uważany jest za dość kontrowersyjny. Grant Morrison zabił nie tylko miliony mutantów, ale wprowadził też do świata X-Menów postać, która była kolejnym krokiem w ewolucji człowieka, istotą potężniejszą od gatunku homo superior. Tą postacią była Cassandra Nova, siostra bliźniaczka Charlesa Xaviera, która pragnie zniszczyć całą rasę mutantów. To właśnie ona odpowiada za zagładę Genoshy. Oprócz tego pojawia się tu też wątek tzw. mutacji wtórnej, który również budzi kontrowersje. Nie martwcie się, nie mam zamiaru opisywać Wam całej fabuły. To co przeczytaliście do tej pory, jest zaledwie wstępem do tej świetnej serii, która porusza wiele istotnych kwestii. Wspomnę jeszcze o jednej zmianie, która sprawiła, że inaczej spojrzałem na „Nowych X-Menów” – kostiumy. Zamiast trykotów i peleryn otrzymaliśmy czarne skórzane stroje z żółtym „X” na piersi. Zabieg kosmetyczny, również uważany za kontrowersyjny, ale moim zdaniem te stroje są świetne. Zacytuję tylko Wolverine’a z pierwszego zeszytu serii: „W końcu nie muszę wyglądać jak idiota”.
„New X-Men” i Frank Quitely
Strona graficzna komiksu nie jest już niestety tak porywająca jak historia opowiadana przez Granta Morrisona. Jednym z rysowników jest Frank Quitely, którego kreski po prostu nie lubię. Nie jest źle, jeżeli chodzi o otoczenie czy sceny akcji. Są one dynamiczne i momentami dość szczegółowe, ale postacie, a w szczególności ich twarze, są moim zdaniem zwyczajnie brzydkie, wręcz karykaturalne. Najbardziej widać to na przykładzie Jean Grey, której daleko do rudowłosej piękności. Jej twarz jest zbyt męska, brakuje w niej delikatności i kobiecych rysów. Rysownik nie miał z kolei problemów z postacią Emmy Frost, która narysowana jest zdecydowanie lepiej. Twarzom brakuje też dynamiki, są wpatrzone w jeden punkt, niemal wyprane z uczuć. No i Cyclops, którego usta czasami wyglądają jakby były po botoksie, Wolverine’a zresztą też. Frank Quitely z pewnością ma swoich zwolenników, ja jednak do nich nie należę. Chociaż muszę przyznać, że jego rysunki w „New X-Men” są moim zdaniem lepsze niż w „All-Star Superman”, również autorstwa Granta Morrisona.
Na szczęście seria ma również innych rysowników. Są nimi Leinil Francis Yu, Igor Kordey i Ethan Van Sciver. To właśnie prace tego ostatniego najbardziej przypadły mi do gustu. W pracach tego rysownika kobiety wyglądają jak kobiety, a mężczyźni jak mężczyźni. Twarze wyrażają mnóstwo emocji, uczuć, a szczegółowość otoczenia jest większa niż w rysunkach Franka Quitely’ego.
„New X-Men” – tytuł obowiązkowy
Polskie wydanie jest praktycznie identyczne z innymi tytułami z X-Menami wydanymi przez Mucha Comics. Powiększony format, twarda oprawa, jednolite grzbiety, które wraz z pozostałymi tytułami tworzą naprawdę świetnie wyglądającą kolekcję. Tłumaczenie Tomasza Sidorkiewicza jak zwykle stoi na wysokim poziomie. Wielbiciele dodatków również powinni być usatysfakcjonowani. Nie ma tu wprawdzie okładek alternatywnych czy też szkiców, ale na końcu tomu dostajemy tzw. „Plan Morrisona”, w którym szczegółowo opisuje swój pomysł na serię. Możemy znaleźć w nim dużo informacji i ciekawostek. Czyta się to naprawdę świetnie, ale radziłbym zapoznać się z nim dopiero po przeczytaniu tomu, może nawet serii, bo spoilerów jest tam pełno.
Chciałbym polecić „New X-Men” nie tylko wielbicielom drużyny Charlesa Xaviera, komiksu superbohaterskiego, ale przede wszystkim miłośnikom dobrego komiksu. Seria Granta Morrisona może i jest kontrowersyjna, ale zmiany są konieczne. To świetny i ważny tytuł w historii X-Men, naprawdę warto się z nim zapoznać. Wspomnę tylko, że Mucha Comics nie spoczywa na laurach i jeszcze w pierwszej połowie roku otrzymamy „Age of Apocalypse”, kolejny głośny tytuł z udziałem Dzieci Atomu. Ja osobiście czekam też na kolejne tomy „Astonishing X-Men”.
Maciej Skrzypczak
Dziękujemy wydawnictwu Mucha Comics za udostępnienie egzemplarza do recenzji.
Scenariusz: Grant Morrison
Rysunki: Frank Quitely, Leinil Francis Yu, Igor Kordey, Ethan Van Sciver
Tłumaczenie: Tomasz Sidorkiewicz
Wydawca: Mucha Comics
Data wydania: grudzień 2019
Liczba stron: 248
Format: 180 x 275 mm
Oprawa: twarda
Druk: kolor
Cena: 99,00 zł