„Lucyfer” powraca w nowej serii komiksów wchodzących w skład linii „Sandman Uniwersum” wydawanej przez wydawnictwo Egmont. Postać, która pierwszy raz pojawiła się w „Sandmanie” Neila Gaimana, zyskała wielu fanów i otrzymała własną serię autorstwa Mike’a Careya. Teraz pałeczkę nad uniwersum przejęli inni twórcy, jednak z błogosławieństwem samego Gaimana. I poradzili sobie nie najgorzej.
„Lucyfera” ciąg dalszy
„Sandman Uniwersum” z założenia ignoruje wszystkie kontynuacje i spin-offy serii Gaimana. W skład kanonu wchodzi teraz tylko to, co napisał sam Brytyjczyk. Nie inaczej jest z „Lucyferem” Dana Wattersa, który całkowicie odciął się od serii Careya. Muszę przyznać, że obie wspomniane serie czytałem dość dawno, a szczegóły pamiętam jak przez mgłę, więc nie będę się odwoływał do tego, co było, tylko skupię się na tym, co jest.
Lucyfer, władca piekła, zaginął. Aktualnie przebywa uwięziony w miasteczku, w którym jest dręczony przez złe siły. Pozbawiony mocy, ślepy, kaleki, w niczym nie przypomina dumnego i pewnego siebie Księcia Ciemności, w dodatku stracił pamięć. W innym miejscu natomiast detektyw John Decker traci ukochaną osobę. Chcąc dociec, co tak naprawdę kryje się za jego nieszczęściem, trafia do miejsca, w którym zostaje wciągnięty w spisek mający na celu zabicie Lucyfera, byłego władcę piekła.
Historia władcy piekła i pewnego detektywa
Zaczynamy dość chaotycznie. Mamy dwie historie, na początku rozgrywające się niezależnie od siebie. Jeżeli ktoś nie miał wcześniej styczności z postacią i nie wie, jak potoczyły się losy Lucyfera, może czuć się zagubiony. Brakuje tutaj jakiegoś krótkiego wyjaśnienia tego, co stało się wcześniej, przedstawienia postaci itp. Ja sam, pomimo że czytałem „Sandmana” (jak pisałem dość dawno temu) i pamiętałem mniej więcej co i jak, czułem lekkie zagubienie.
Z historią detektywa Deckera jest już lepiej. Poznajemy go w momencie, kiedy dotyka go osobista tragedia. Chcąc dowiedzieć się więcej o bardzo bliskiej osobie, wyrusza w podróż, gdzie jego losy łączą się z historią Lucyfera. Pod koniec oba wątki udaje się spleść w bardzo zgrabny sposób i doprowadzić do ciekawego i interesującego finału. Z pewnością warto czekać na tom drugi.
Pięknie i mrocznie
Jeżeli chodzi o stronę graficzną, to odpowiadają za nią Max i Sebastian Fiumara, a kolory nałożył Dave McCaig. Rysunki są stylizowane na prace poety, pisarza i malarza Williama Blake’a, którego postać również pojawia się w komiksie. Są szczegółowe i pełne różnorodnych barw, ale jednocześnie mroczne i klimatyczne. Szczególnie podobały mi się kadry z Lucyferem z czasów jego świetności. W materiałach dodatkowych znajdziemy trochę okładek i szkiców.
Pierwszy tom „Lucyfera” z linii „Sandman Uniwersum” to satysfakcjonująca lektura, która jednak może sprawić problemy czytelnikom dopiero wchodzącym we wspaniały świat stworzony przez Neila Gaimana. Warto najpierw zaznajomić się z samym „Sandmanem”, a dopiero potem sięgnąć po nowe tytuły.
Maciej Skrzypczak
Dziękujemy wydawnictwu Egmont za udostępnienie egzemplarza komiksu do recenzji.
Scenariusz: Dan Watters
Rysunki: Max Fiumara, Sebastian Fiumara
Tłumaczenie: Paulina Braiter
Wydawca: Egmont
Data wydania: kwiecień 2020
Liczba stron: 160
Format: 170 x 260 mm
Oprawa: twarda
Druk: kolor
Cena: 69,99 zł