PJONGJANG


Korea Północna ostatnimi czasy zaistniała na polskim rynku wydawniczym dzięki tytułom, w których autorzy – będący Koreańczykami bądź nimi nie będący, a o niej piszący – starali się pokazać rzeczywistość jednego z najbardziej odizolowanych krajów na mapie świata. Taką relacją, co prawda z drugiej ręki, był reportaż Barbary Demick „Światu nie mamy czego zazdrościć”, gdzie amerykańska dziennikarka spisała losy uciekinierów z kraju, w którym panuje dżucze (nazwa doktryny politycznej stworzonej przez Kim Ir Sena). Wspomnienia te pokazały rozgoryczenie państwem, które miało uchodzić za najlepsze miejsce na świecie wyłącznie w mowach i propagandowych pokazach. Z kolei „Długa droga do domu”  Kim Yonga jest opowieścią o jego ucieczce z północnokoreańskiego obozu pracy. Inny obraz kraju pojawił się w „Witamy w piekle” Doma Joly’ego, gdzie autor postanowił zostać tanatoturystą jeżdżącym po miejscach naznaczonych śmiercią, cierpieniem. Jednym z wybranych miejsc, w które udał się angielski komik, była Koreańska Republika Ludowo-Demokratyczna. Relacja Joly’ego z wizyty w Korei Północnej niczym szczególnym się nie wyróżnia, ponieważ podczas swego pobytu zmuszony był kierować się wytycznymi przewodników. Ale o KRLD opowiadają nie tylko książkowe reportaże, co pokazuje niedawno wznowiony przez Kulturę Gniewu „Pjongjang” Guy Delisle’a, dzięki któremu czytelnik może zobaczyć wycinek rzeczywistości dostarczony mu zza ponurych murów tego „uwięzionego kraju”.

Delisle przybył do Korei Północnej, by pracować przy realizacji francuskiej animacji. Ową pracę twórca postrzega jako jeden z „owoców” globalizacji, która pozwoliła na przeniesienie części obowiązków związanych z tworzeniem filmów dla dzieci do krajów azjatyckich. Delisle zdaje czytelnikowi relację z obowiązków animatora. Mimo że są one interesujące, ponieważ pokazują autora jako animatora, to nie są najważniejsze. O wiele ciekawsze wydają się codzienne perypetie, które spotykały go w kraju – wówczas jeszcze – dwóch Kimów, Ir Sena oraz Dzong Ila. Należą do nich trudy w kontakcie z wyznaczonymi tłumaczami i przewodnikiem, którzy praktycznie nie opuszczali Delisle’a w wędrówce ulicami Pjongjangu. Mimo usilnych starań, które uwidaczniają się na kartach komiksu, twórcy niezwykle ciężko było porozumieć się ze swą „koreańską rodziną”. Natomiast – co pokazuje lektura komiksu – Koreańczycy potrafili trzymać Delisle’a z dala od zwykłych mieszkańców stolicy. Chociaż zdarzały się chwile, w których nie udało się im ukryć prawdy przed bacznym wzrokiem artysty, jak wtedy, gdy dostrzegł mężczyznę zbierającego owoce z drzewa. Ten niezwykle krótki epizod jest o tyle ważny, iż dotyczy głodu dotykającego znaczną część północnokoreańskiego społeczeństwa, której nie udostępnia się zapasów dostarczanych przez międzynarodowe organizacje humanitarne.

Architektura wzmacnia reżim, ponieważ jest jedną z najbardziej widocznych i monumentalnych form sztuki. Dzięki niej udaje się zdominować jednostkę, która w obliczu ogromnych gmachów może poczuć się zagubiona i bezsilna, zwłaszcza jeśli owe budowle legitymizują władzę. Ta „ustrojowa” architektura jest obecna w „Pjongjangu”, niemal ciąży na komiksowych planszach. Guy Delisle narysował miejsca ważne dla rodziny Kimów – a więc istotne także dla reżimu – które swoją wielkością wyróżniają się spośród szarych, podobnych do siebie budynków. Autor odwiedził ukryty pod ziemią Pałac Przyjaźni, w którym zgromadzono dwa miliony sześćset sześćdziesiąt osiem prezentów dla Kim Ir Sena. Wśród pamiątek podarowanych władcy przez różne kraje świata znajdowały się kilof, wędka i miecz. Te różnorodne przedmioty miały zaświadczać o ogólnoświatowej sympatii dla władcy, a więc także ustroju panującego w KRLD. Delisle w czasie swojej wizyty zwiedził okazałe metro, w którym, oprócz samego miejsca, mógł podziwiać światło lamp, które w krainie trzech Kimów nie są zbyt popularne. Twórca doskonale odmalował owe mroki spowijające Pjongjang na całostronicowych planszach, gdzie światło skierowane zostaje wyłącznie na wizerunki, symbole władców KRLD. Pozostałe miejsca są zaciemnione, widać ledwo zarysowujące się kontury budynków, przedmiotów.

Dzięki formie zapisków z podróży „Pjongjang” dotyka bardzo różnych spraw, które przychodzą do głowy człowiekowi będącemu w drodze, ale także temu wpatrującemu się w hotelowy sufit. Jedna z takich notatek opowiada o telewizyjnych adaptacjach znanych komiksów. Delisle komentuje tego typu działanie trafnym obrazkiem, gdzie pokazuje przerabianie albumu komiksowego na strawną papkę, którą w spokoju mogą „pochłaniać” dzieci siedzące przed telewizorami. Natomiast we fragmencie, w którym twórca opisuje wyalienowaną lokalizację swojego hotelu, pojawia się odniesienie do kultowego brytyjskiego serialu „The Prisoner” z rewelacyjną rolą Patricka McGoohana. Owa telewizyjna produkcja z lat 60. jest o tyle ważna w kontekście sytuacji Delisle’a, iż opowiada o totalitarnym miasteczku pełnym kamer i strażników przypominających balony, z którego niezwykle ciężko uciec. Książka George’a Orwella, którą Delisle zabrał ze sobą do Korei Północnej również jest wymowna. Nietrudno się domyślić, iż owym dziełem jest „Rok 1984”, w którym pisarz wykreował fikcyjną antyutopię. Natomiast Delisle znalazł się w kraju, gdzie (jak podkreśla w jednym z kadrów) co najmniej połowa społeczeństwa choć raz doniosła na swego rodaka. Jak widać, ktoś postarał się o zrealizowanie koszmaru wypełniającego strony „Roku 1984”.

„Pjongjang” Delisle’a stanowi niezwykłe uzupełnienie wymienionych relacji z Korei Północnej, ponieważ jest krytycznym opisem państwa zniewolonego przez rządy Kimów. Opisem o tyle ciekawszym, że uchwyconym nie tylko za pomocą słów, ale także rysunków. Nawet jeśli Koreańczycy mieli wpływ na robione zdjęcia, to nie mogli wpłynąć na obrazy zarejestrowane w komiksowym dzienniku. Twórcy udało się ukazać absurdy północnokoreańskiego reżimu, w którym ludzie zmuszani są do nieustannych musztr czy obcinania trawy nożykami. Pokazał kraj, w którym ojciec (Kim Ir Sen) i syn (Kim Dżong Il) spoglądają na swych obywateli ze ścian ich mieszkań. To cenne zapiski, ponieważ w momencie, w którym dojdzie do upadku więziennej polityki Korei Północnej, będą jednym z niewielu wizualnych świadectw nieistniejącego już świata.

Łukasz Słoński

„Pjongjang”
Scenariusz: Guy Delisle
Rysunki: Guy Delisle
Tytuł oryginalny: Pyongyang
Tłumaczenie: Katarzyna Szajewska
Wydawnictwo: Kultura Gniewu
Wydanie: II poprawione
Data wydania: luty 2013
Liczba stron: 184
Format: 165×245 mm
Oprawa: miękka
Druk: czarno-biały
Papier: offsetowy  Munken Print White
ISBN 978-83-60915-73-8
Cena: 49,90 zł