Nim wstanie dzień to kolejny komiks, a dokładniej zbiór komiksów, którego tematem jest powstanie warszawskie. Wydany przez Egmont pod patronatem Muzeum Powstania Warszawskiego, które często wykorzystuje komiks w celu propagowania historii miasta i kraju. Przykładem takich działań są seria Bradl i antologie konkursowe z komiksami na temat powstania.
Zbiór powstańczych komiksów
W kilku z tych antologii pojawiały się prace z rysunkami Ernesto Gonzalesa. Autorami scenariuszy byli Grzegorz Janusz, Tomasz Pastuszka i Rafał Skarżycki. I to one tworzą omawiany zbiór prac. Zostały uzupełnione miniaturą Legenda oraz komiksem Idziemy w noc, który został stworzony na podstawie teledysku do utworu Mariki i Maleo Reggae Rockers o tym samym tytule, a za który również odpowiada Gonzales.
To krótkie formy. Po kilka, kilkanaście stron. Konstrukcją trochę przypominają klasyczne amerykańskie horrory z EC Comics czy magazynów Creepy i Eerie. Zaczynają się krótkim zawiązaniem akcji, potem kilka stron na rozwinięcie i często kończą się jakimś zaskakującym zwrotem akcji. Nierzadko ironicznym, zabawnym lub pokazującym całą opowieść w nowym świetle. Na szczęście znajdziemy w tym komiksie odrobinę ironii czy humoru. Ich brak powoduje, że wiele innych polskich komiksów historycznych czy „patriotycznych” nie jest strawnych dla przeciętnego czytelnika. Są pełne patosu, nadęcia i nadmiernej faktograficznej drobiazgowości, w których często ginie sama opowiadana historia i jej wydźwięk emocjonalny.
Bez patosu i nadęcia
Brak pompy i powagi nie oznacza przy tym braku szacunku dla samego powstania i jego ofiar. Z tego powodu z nowszych filmów o tematyce powstańczej najbardziej podobało mi się Miasto 44, które próbuje opowiedzieć historię, korzystając ze środków nawiązujących do współczesnej popkultury. Wydaje mi się to znacznie lepszym sposobem na zainteresowanie czytelnika czy widza. Szczególnie młodszego.
Pewnie dlatego moim ulubionym opowiadaniem jest to zatytułowane Legendy. Poznajemy w nim powstańca, który w kanałach spotyka bohaterów warszawskich legend: bazyliszka, syrenkę i złotą kaczkę. Bestie również muszą się mierzyć z zaistniałą sytuacją. Bardzo mi się też podobało to, że w Chodzącym nieszczęściu grupka dzieci próbuje walczyć z nazistami przy użyciu metod, które mogły powstać tylko w dziecięcej wyobraźni. To Stephena Kinga pokazuje to podobnie ‒ dzieciaki chcą walczyć z kosmicznym monstrum przy użyciu srebrnych pocisków wystrzeliwanych z procy po tym, jak w filmie zaobserwowali, że srebro jest zdolne zabić wilkołaka. Najmniej przypadł mi do gustu zbiór stop-klatek z teledysku. Nie jest to zła opowieść i kilka kadrów jest naprawdę fajnych, ale nie lubię za bardzo takiego recyklingu.
Powrót dawno nie widzianego autora
Dotychczas Ernesto Gonzalesa kojarzyłem głównie z bardzo zabawnego i rozerotyzowanego rroarr.blog.pl, który niestety zniknął gdzieś w odmętach Internetu. Nim wstanie dzień pokazuje, że to twórca, który wie, o co chodzi w komiksach. Cieszy mnie, że ostatnio jest o nim odrobinę głośniej. Bo poza omawianym zbiorem Timof Comics wydał zbiór rysunków Komisarz Bzyk, które są czymś pomiędzy Komisarzem Żbikiem a Tom of Finland. Niestety to raczej chwilowe, bo jak autor sam wspomina w wywiadzie dla Dziennika Zachodniego, ostatnie prace to raczej wynik choroby, urlopu i mniejszej liczby zleceń z powodu pandemii niż jakiegoś większego powrotu do komiksu. Zajmuje się tym jak wielu innych twórców, po godzinach, bo w Polsce komiks wciąż nie jest dobrze płatnym zajęciem.
Jako ktoś, kto za tematyką powstańczą nie przepada i, o zgrozo, jest z Krakowa, muszę przyznać, że to ciekawy zbiór. Jeśli ktoś jest bardziej zainteresowany historią i powstaniem pokazanym w trochę innym świetle, powinien mu się spodobać.
Dziękujemy wydawcy za udostępnienie komiksu do recenzji.
Konrad Dębowski
Tytuł: „Nim wstanie dzień”
Scenariusz: Grzegorza Janusz, Tomasz Pastuszka i Rafał Skarżycki
Rysunki: Ernesto Gonzales
Wydawca: Egmont
Data polskiego wydania: czerwiec 2019
Objętość: 84 strony
Format: 167 x 255 mm
Oprawa: miękka
Druk: kolorowy
Cena okładkowa: 34,99 zł