"Wojna królów" - okładka

„Wojna królów” – okładka

„Wojna królów” to zwieńczenie historii zapoczątkowanej w komiksie „X-Men: Mordercza geneza”, który został wydany przez Egmont ponad trzy lata temu. Wydawałoby się, że wielowątkowy scenariusz stworzony przez kilku autorów, a także świetne rysunki autorstwa znanych i mniej znanych rysowników to murowany przepis na dobry tytuł superhero. Niestety, nie tym razem.

Nowy cesarz imperium Shi’ar

Gabriel Summers – mutant ogarnięty żądzą władzy – zasiadł na tronie Imperium Shi’ar jako cesarz najpotężniejszej armii we Wszechświecie. Zrzucił z tronu samą cesarzową Lilandrę i nie zamierza na tym poprzestać. Jego ambicje sięgają znacznie dalej i skupiają się na unicestwieniu Imperium Kree, które jako jedyne może zagrozić jego okrutnym rządom. Władzę nad nim sprawuje królewska rodzina Inhumans, z Black Boltem na czele. Jak zakończy się starcie pomiędzy dwoma najpotężniejszymi imperiami we Wszechświecie?

Jak już wspomniałem, wydarzenia przedstawione w „Wojnie królów” miały swój początek w komiksie „X-Men: Mordercza geneza”. Właśnie tam pojawia się postać zaginionego członka rodziny Summersów ‒ w przyszłości wywołał on wojnę domową, która ogarnęła Wszechświat. Jego losy śledzić mogliśmy również w historii „X-Men: Powstanie i upadek Imperium Shi’ar”. Kosmos Marvela to także takie tytuły jak „Anihilacja”, „Anihilacja: Podbój” czy też „Strażnicy Galaktyki”, które również warto przeczytać, zanim sięgnięcie po omawiany właśnie tom. Nie jest to konieczne, ale jak to zwykle bywa w przypadku dużych eventów, wskazane w celu poznania wielu smaczków fabularnych. No i koniecznie trzeba pamiętać o komiksie „Wojna królów: Preludium”.

"Wojna królów" - przykładowa strona

„Wojna królów” – przykładowa strona

Dużo nie znaczy dobrze

Za główny event zabrało się kilku scenarzystów, m.in. Dan Abnett czy Andy Lanning. „Wojnie królów” z pewnością nie można odmówić rozmachu. Fabuła jest wielowątkowa, ma dużo dialogów i postaci. Jednak z czasem odniosłem wrażenie, że jest tego za dużo, a całość lekko przytłacza, w pewnym momencie wręcz nudzi. Nie zrozumcie mnie źle, to dobry event, jednak w żaden sposób niewykraczający poza standardowe superhero czy też inne eventy Marvela, takie jak chociażby „Nieskończoność”. Całość i tak sprowadza się do spektakularnych pojedynków, których wynik z czasem staje się oczywisty. Liczyłem na więcej.

Wizualna uczta dla oka

Wspomniałem o spektakularnych pojedynkach i muszę przyznać, że są one zasługą świetnych rysunków, które możemy znaleźć w albumie. Nie ukrywam, że o większości rysowników nigdy nie słyszałem, ale wszyscy wykonali naprawdę fantastyczną pracę. Plansze są dynamiczne, postacie i drugi plan szczegółowe, a wielkoformatowe rysunki naprawdę robią wrażenie. Koloryści również spisali się na medal. Dzięki nim rysunki pełne są różnorakich barw i odcieni, które pomagają w przedstawieniu historii.

„Wojna królów” to standardowy event ze stajni Marvela. Pełen rozmachu, ze świetnymi rysunkami, ale niestety praktycznie niczym nie zaskakuje. Historie wprowadzające wydały mi się znacznie lepszą lekturą niż zwieńczenie opowieści o Gabrielu Summersie.

Maciej Skrzypczak

Dziękujemy wydawnictwu Egmont za udostępnienie egzemplarza komiksu do recenzji.

 

Scenariusz: Dan Abnett, Andy Lanning i inni

Rysunki: Paul Pelletier, Ramon Perez i inni

Tłumaczenie: Tomasz Sidorkiewicz

Wydawca: Egmont

Data wydania: sierpień 2020

Liczba stron: 420

Format: 170 x 260 mm

Oprawa: twarda

Druk: kolor

Cena: 119,99 zł