Perramus – W płaszczu zapomnienia to kolejny komiks Alberto Brecci, który został wydany w Polsce przez Non Stop Comics. Za scenariusz odpowiada Juan Sasturain, który wraz z rysownikiem stworzył iście borgesowską opowieść.
Jose Louis Borges
Muszę się przyznać, że piszę to trochę na wyrost, bo nie jestem znawcą twórczości Jorge Luisa Borgesa, ale pewne cechy jego opowiadań, z jakimi się zetknąłem, zauważam również w Perramusie, a wspomniany autor jest jednym z bohaterów komiksu.
Dzieła Borgesa, które poznałem, są niejednoznaczne, tajemnicze i liryczne, ale też zaskakująco przystępne. W niedawnym artykule BBC odkrycie przez czytelnika dzieł autora uznano za synonimiczne do odkrycia nieznanej dotąd litery alfabetu albo nowego dźwięku. Inspiracje znajdował jednocześnie w tzw. kulturze wysokiej, ale też w literaturze popularnej, science-fiction i kryminałach. Jest uznawany za jednego z najważniejszych, o ile nie najważniejszego z pisarzy dla kultury latynoamerykańskiej.
Antyrządowy bohater
Perramus to główny bohater, rewolucjonista w bliżej nieokreślonym kraju Ameryki Południowej, którego ściga dyktatura i który traci pamięć, więc może w trakcie opowieści zbudować swoją tożsamość na nowo, ale co ciekawe znowu staje się przeciwnikiem rządu marszałków. Wraz z towarzyszami przeżywa niesamowite przygody. Nie rządzą się one zasadami znanymi nam z podobnych opowieści. Postacie nie zachowują się zgodnie z tym, czego moglibyśmy się spodziewać. Sama opowieść nie ma też struktury, a sceny niekoniecznie następują po sobie ze względu na logikę przyczynowo-skutkową. Jednak nie jest to kompletny absurd tak jak w eksperymentach Moebiusa, gdzie tradycyjne postrzeganie scenariusza ginie zupełnie. To po prostu bardzo dziwny komiks, ale to chyba jest jego największą zaletą. Nie spotkałem się wcześniej z niczym podobnym.
Bohaterowie przeżywają kolejne przygody, które jednocześnie mają sens i go nie mają. Spotykają w nich coraz bardziej nietypowe postaci i zjawiska. Przykładowo firmę sprzedającą nieistniejące filmy (to bardzo borgesowskie, autor ten często tworzył symulakry). Większość postaci mówi zagadkami i półsłówkami, w których Perramus próbuje, często bezskutecznie, odnaleźć sens. Wydaje mi się, że również czytelnik powinien porzucić próby logicznego zrozumienia czy interpretacji tego komiksu, bo to nie jest dzieło, które się temu poddaje. Podobnie jak pokaźne fragmenty trzeciego sezonu Miasteczka Twin Peaks Davida Lyncha czy końcowa sekwencja z Odysei kosmicznej. Kubrick pytany o interpretacje odpowiadał, że chodziło mu o wizualne przeżycie, które nie zawiera się w słowach.
Nierealny realizm
Taki trochę jest Perramus. Wymyka się łatwym klasyfikacjom, ale jednocześnie nie jest kompletnie abstrakcyjny. Nawet rysunki Alberto Brecci, którego znamy dobrze z eksperymentów wizualnych w Mort Cinder czy Mitach Cthulhu, zdają się bardziej realistyczne. Jednocześnie są też odrealnione. Nie można im się bliżej przyglądać i analizować, bo tylko w całości oddają kształt, zarys danej postaci, miejsca czy rzeczy, a już poszczególne części (np. ręka, drzewo czy inne elementy składowe) nie dają się rozpoznać.
Pomimo wizualnej i fabularnej niesztampowości i rozmycia komiks czyta się zadziwiająco łatwo. Opowieść niesamowicie wciąga. Na potrzeby pisania recenzji chciałem się zapoznać jedynie z fragmentami, a nim się spostrzegłem, połknąłem całość pomimo sporej objętości komiksu. Bardzo na niego czekałem i nie zawiodłem się. Nawet przerósł moje oczekiwania. Na pewno będę wracał do Perramusa jeszcze wielokrotnie, żeby zanurzyć się w niezwykłym klimacie tej opowieści.
Skoro już wydawca serwuje nam ważniejsze dzieła Brecci, to mam nadzieję, że dostaniemy też Eternautę, pomimo tego, że to bardziej komiks Oesterhelda i Solano, a Breccia rysował późniejszy remake.
Konrad Dębowski