„Spider-Man. Historia życia” to drugi tytuł, który ukazał się w ramach linii Marvel Deluxe od wydawnictwa Egmont. Tym razem możemy zapoznać się z historią autorstwa Chipa Zdarsky’ego i z rysunkami Marka Bagleya. Twórcy postanowili przedstawić nam alternatywną wizję Spider-Mana od początku jego superbohaterskiej kariery aż po jej kres. I o ile pomysł jest świetny, tak wykonanie już nie bardzo.
Historia Spider-Mana
Spider-Man pierwszy raz pojawił się na łamach komiksu „Amazing Fantasy 15” w roku 1962. Piętnastoletni wówczas Peter Parker został ugryziony przez radioaktywnego pająka i zyskał nadnaturalne moce. Tak narodził się superbohater znany jako Spider-Man ‒ Człowiek Pająk. Od tego czasu minęło prawie 60 lat. Scenarzysta Chip Zdarsky postawił sobie pytanie ‒ co by się stało, gdyby w życiu bohatera również minęło prawie sześć dekad? Tak oto powstała „Historia życia”, która rozpoczyna się cztery lata po słynnym ugryzieniu, a kończy się… tego dowiecie się już z komiksu.
Elswordy, czyli historie zazwyczaj niezwiązane z głównymi seriami, to coś, co zawsze lubiłem. Pozwalają autorowi popuścić wodze fantazji i często stworzyć tytuł nietuzinkowy, czasami wręcz rewelacyjny. Nie ukrywam, że kiedy zabrałem się za „Historię życia”, właśnie na taki tytuł liczyłem. Przedstawienie najważniejszych wydarzeń z życia bohatera w innej wersji z realnie mijającą osią czasu wydawało mi się świetnym pomysłem. Po części tak jest, jednak kilka rzeczy mi tutaj nie zagrało.
Komiks nie do końca udany
Po pierwsze długość komiksu, który ma trochę ponad 200 stron. Jak już wspomniałem, historia zaczyna się w roku 1966, czyli cztery lata po ugryzieniu i rozpoczęciu kariery superbohaterskiej przez Petera Parkera. Peter ukończył liceum, poszedł na studia i ciągle myśli o toczącej się na drugim krańcu świata wojnie i o tym, czy nie powinien wziąć w niej udziału jako Spider-Man. W rozmyślaniach nie pomaga mu wyjazd Flasha Thompsona, kolegi z liceum, który postanowił się zaciągnąć. Potem przenosimy się prawie o dziesięć lat w przyszłość.
To jest właśnie pierwszy zarzut, który stawiam temu tytułowi. Chociaż zarzut to może za duże słowo, ale ta fragmentaryczność, dość duże przeskoki czasowe i przedstawianie najważniejszych wydarzeń, a także bogatego panteonu złoczyńców sprawia, że nowy czytelnik może czuć się zagubiony. To tytuł, który docenią chyba najbardziej fani tej postaci.
Drugim problemem była dla mnie postać samego Petera Parkera. Nie ukrywajmy, to komiks o nim, a nie o Spider-Manie, którego jest tutaj bardzo mało. To mi nie przeszkadza, jednak tej wizji postaci jakoś nie dałem rady polubić. Na początku swojej kariery Peter nie był idealny, miał swoje momenty, w których wydawał się trochę bucem. To wszystko było jednak w jakiś sposób wyjaśnione fabularnie, tutaj jednak tego nie ma. Jest kilka sytuacji, w których nasz bohater jest nie tylko niezbyt fajnym gościem, ale i arogantem, który myśli wyłącznie o sobie. To niestety nie gra ze słynną wizją „dobrego Pająka z sąsiedztwa”, która występuje także w tym tytule. Tak jest przez cały komiks. Miałem wrażenie, że to dwie zupełnie różne postaci, a nie jedna „całość”.
Mark Bagley znowu rysuje Człowieka Pająka
Za rysunki w „Historii życia” odpowiada Mark Bagley znany chociażby z serii „Ultimate Spider-Man” czy też niektórych zeszytów serii „The Amazing Spider-Man” wydawanej przez TM-Semic w latach 90. ubiegłego wieku. Czytając opinie o komiksie, spotkałem się z wieloma narzekaniami na rysunki, których, prawdę mówiąc, nie rozumiem. To w dalszym ciągu ten sam rysownik, który lata temu współpracował chociażby Brianem Michaelem Bendisem. Jego rysunki w dalszym ciągu są świetne, dynamiczne, pełne szczegółów i przyjemne dla oka. Osobiście nie mam do czego się tutaj przyczepić. Jak przystało na serię „Deluxe”, komiks został wydany w powiększonym formacie, jednak na całe szczęście bez obwoluty. Na kilku stronach znajdziemy też alternatywne okładki i notatki Marka Bagley’a.
„Spider-Man: Historia życia” to komiks ciekawy, jednak uważam, że mógł być lepszy. Pomijając już samego Parkera, to chyba ta fragmentaryczność wydaje mi się tutaj największym problemem, po prostu osoby niezaznajomione z postacią mogą mieć problem z lekturą. To tytuł bardziej dla fanów, którzy znają historię Spider-Mana na wylot, chociaż warto sprawdzić i ocenić samemu.
Maciej Skrzypczak
Dziękujemy wydawnictwu Egmont za przekazanie komiksu do recenzji.