Ta, która mówi Alicji Jaraby właśnie ukazała się nakładem wydawnictwa Lost In Time. To kolejny interesujący komiks od tego wydawcy. Autorka przenosi nas w najwcześniejszy okres wielkiej konkwisty.
Podbój nowego kontynentu
Wtedy to, na początku XVI wieku, w niewielkiej wiosce na terenach dzisiejszego Meksyku rodzi się kobieta znana później jako Malinche, Malinali, Malintzin lub Doña Marina (imię nadane jej na chrzcie). Była córką lokalnego wodza. Po jego śmierci oddana w niewolę. Wielokrotnie zmieniali się jej właściciele, aż ostatecznie została tłumaczką i kochanką Hernána Cortésa. Pojawiają się różne oceny tej postaci. Przeważają negatywne. Uznające ją za zdrajczynię swojego ludu, która przyczyniła się do podboju Ameryki Środkowej przez Hiszpanów oraz zniszczenia imperiów.
Komiks Alicji Jaraby rzuca trochę więcej światła na jej życie i pokazuje ją od innej strony. Głównie jako postać tragiczną, o wielorakiej tożsamości. Również jako kobietę, która wskutek wydarzeń, których była początkowo świadkiem i ofiarą, zaczęła świadomie kształtować swoją podmiotowość i stała się coraz ważniejszą uczestniczką historii.
Mozaika kultur
Ludzie uznający ją za zdrajczynię popełniają podstawowy błąd. Sądzą bowiem, że rdzenni Amerykanie stanowili monolityczną cywilizację. To redukcyjne podejście wynikające ze współczesnego pojęcia narodowości czy etniczności. Częściowo winą można obarczyć pewnie popkulturę. Westerny sprowadziły mieszkańców Ameryki Północnej praktycznie do plemion zamieszkujących Wielką Równinę w centrum kontynentu. Tymczasem obie Ameryki były mozaiką mniejszych i większych plemion. Nie licząc niektórych wspólnych punktów dla plemion w danym regionie, każde miało swoje wierzenia, rytuały, język i ogólnie odrębną kulturę.
Malinche (dla uproszczenia będę korzystał z tego imienia) była dziewczyną z niewielkiego plemienia, które oddawało trybut w dobrach i ludziach potężnym Mexikom/Aztekom dominującym w regionie. Podobnie czyniło wiele innych mniejszych plemion w okolicy terroryzowanych przez to krwawe imperium. Cały początek komiksu pokazuje sielankowe życie córki lokalnego kacyka, które przerywały wizyty najeźdźców żądających ofiar. Bohaterka miała więc wszelkie powody, by ich nienawidzić i wiele lat później pomóc w doprowadzeniu do ich upadku.
Dziel i rządź
Oczywiście taktyka werbowania słabszych plemion z regionu w celu pokonania potężniejszych była jednym z głównych sposobów prowadzenia podbojów przez kolonizatorów. Po zniszczeniu najsilniejszych graczy władza słabego plemienia nad innymi była uzależniona od pomocy najeźdźców z Europy. Bywało też, że takie słabsze plemię nie stanowiło równorzędnego przeciwnika i było niszczone lub niewolone tak jak ich większy poprzednik. Bez pomocy tubylców nastawionych wrogo do imperiów niewielkie siły konkwistadorów nawet z końmi, zbrojami, bronią palną i importowanymi chorobami nie byłyby w stanie podbić tak potężnych plemion. Najpewniej nie zdołaliby się z nimi tak dobrze dogadać, gdyby nie pomoc Malinche. Ze względu na swoje burzliwe życie niewolnicy bohaterka poznała kilka lokalnych języków, których nie znali inni tłumacze Hiszpanów. To sprawiło, że była bezcennym pośrednikiem w negocjacjach z przywódcami uciśnionych plemion.
Jednak komiks nie koncentruje się tak bardzo na wielkiej historii, ale na samej postaci bohaterki. Historia wkracza właściwie pod sam koniec, gdy Cortés, przedstawiany dotychczas jako dobrotliwy i sympatyczny (zwłaszcza na tle innych oprawców), pokazuje swoje okrutne oblicze, niszcząc miasto Cholula. Ta, która mówi opowiada więc o tragicznych losach młodej dziewczyny, która zostaje porwana ze swojej wioski i zniewolona przez Majów. Która musi znosić kary cielesne i gwałty z rąk swoich kolejnych właścicieli. Czasem może się to wydawać przedstawione w żartobliwy, zbyt lekki sposób. Jednak wydaje mi się, że autorka przyjmuje tu postawę samych pokrzywdzonych, które przez żarty z oprawców próbują sobie jakoś poradzić z sytuacją, z której nie widzą wyjścia.
Przetrwają tylko najsilniejsi
Malinche jest bardzo zaradną dziewczyną, która stara się jak najlepiej przystosować do życia w coraz to innych warunkach. Wykorzystując przykładowo wiedzę o ziołach, zaskarbia sobie wdzięczność innych niewolników i oprawców. Uczy się języków kolejnych ciemiężców, co zawsze stawia ją w lepszej pozycji. Ostatecznie procentuje też, gdy trafia w ręce Hiszpanów.
Każda zmiana właściciela wiąże się nie tylko ze zmianą języka, jakim musi się posługiwać, ale też ze zmianą imienia. To symbolicznie zmienia tożsamość kulturową Malinche. Do końca zachowuje swoje pierwotne wierzenia i przekonania. Cierpi, gdy Hiszpanie niszczą reprezentacje bogów ważnych również dla niej. Przejmuje też cząstki tożsamości każdego z oprawców. W największym stopniu wiąże się to oczywiście z Europejczykami. Z nimi jej losy splotą się na stałe, z nimi zrówna się w statusie i od nich doczeka się szacunku. Chociaż szczerze mówiąc, nie wiem czy w komiksie akurat ta relacja nie została zbytnio złagodzona.
Inne spojrzenie na okres kolonializmu
Ta, która mówi jest bardzo ciekawym komiksem i dotychczas słabo eksploatowanym spojrzeniem na czas konkwisty. Nie z pozycji Europejczyka, który trafia do egzotycznego kraju i przeżywa różne ekscytujące przygody, jak to się dzieje w większości pozycji (Alvar Mayor, Indyjska włóczęga, Hernan Cortez i podbój Meksyku). Bardziej z perspektywy pierwotnych mieszkańców tego terenu. Przede wszystkim jest to jednak historia młodej dziewczyny, o wielorakiej tożsamości kulturowej, która po latach cierpienia zaczyna sama stanowić o własnym losie.
Dziękujemy wydawcy za przekazanie egzemplarza do recenzji
Konrad Dębowski