Prosta historia o dobrej, starej zemście

Psychopoland

222x300

Psychopoland – autorstwa Chmiela (Łukasz Chmielewski) i Piotra Białczaka – wymyka się jednoznacznym ocenom. Z jednej strony, jest to niewątpliwie kawał dobrej roboty, ale podczas lektury trudno jest się nie zdenerwować.

Z równowagi wyprowadza przede wszystkim narracja. Przy pierwszej lekturze nie sposób oprzeć się wrażeniu, że autorom rozsypały się kartki scenariusza i poskładali je w przypadkowej kolejności. Irytujący jest również jednostronny i przerysowany obraz Polski, jako kraju, w którym normalny człowiek nie ma czego szukać. Denerwuje sposób przedstawiania postaci – szczególnie groteskowe wrażenie sprawiają uśmiechnięte twarze, które zostały przez autorów już na wstępie skojarzone z twarzami (pyskami) szympansów. Jednak z czasem, wraz z kolejnymi lekturami (tak, to jest jeden z tych komiksów, które trzeba przeczytać kilka razy, by go docenić), wszystkie te cechy, które na początku irytowały, stopniowo stają się zrozumiałe.

Ale po kolei (choć w odniesieniu do tego komiksu to określenie delikatnie mówiąc niezbyt pasuje). Historia opowiedziana w komiksie jest prosta, ale sposób jej przedstawienia sprawia, że trzeba się trochę napracować, żeby wszystkie zdarzenia ułożyć we właściwej kolejności. Historia zaczyna się w roku 2004 od spotkania dwóch głównych bohaterów – chociaż komiks otwiera scena, w której jeden z nich strzela sobie w głowę (prawdopodobnie w roku 2007). Spotkanie Piotra Lewickiego (pracownika działu zamówień publicznych i inwestycji urzędu miasta – jakiego miasta nie wiadomo, zresztą nie jest to istotne) i Mirosława Grodzińskiego (przedsiębiorcy startującego w przetargu, którego losy zależą od Lewickiego) rozpoczyna całą opowieść. Uczciwy urzędnik nie pozwala przedsiębiorcy na uzupełnienie dokumentacji, gdyż jest to niezgodne z przepisami. W konsekwencji firma Grodzińskiego nie może stanąć do przetargu, co jest początkiem końca dla jego rodziny i firmy. Po śmierci chorego syna i odejściu żony życie przedsiębiorcy zamienia się w koszmar i nie pozostaje mu nic innego jak tylko zemścić się na Lewickim.

Rozpoczyna się zatem realizacja skomplikowanego planu, którego efektem ma być zniszczenie życia Lewickiego. Na marginesie warto odnotować, że ten plan wymaga sporych nakładów finansowych i powstaje pytanie skąd bankrut wziął na to pieniądze (z odpowiedzią śpieszy w jednej ze scen barman, który wyjaśnia to podczas rozmowy z prostytutką). Zasadnicza część zdarzeń składających się na misterny plan Grodzińskiego rozgrywa się jesienią roku 2007. Sam finał jest mocny i brutalny, ale dość przewidywalny. Wydaje się, że w tak jednoznacznie zarysowanej sytuacji trudno było o jakieś rozbudowane dylematy moralne. Uczciwy urzędnik, któremu życie zrujnował człowiek, którego życie zrujnowane zostało wcześniej przez tegoż urzędnika, właściwie mógł podjąć tylko jedną decyzję. Na koniec trudno wskazać tego, który z tej rozgrywki wyszedł mniej poraniony.

 

Trudno także powiedzieć, który z tej dwójki jest tym dobrym, a który złym bohaterem. Obaj funkcjonują w skomplikowanej i przygnębiające rzeczywistości, na którą zazwyczaj zrzucają odpowiedzialność za własne działania. Trudno np. nie identyfikować się z Grodzińskim, robiącym wszystko, aby utrzymać rodzinę i zdobyć pieniądze na leczenie ciężko chorego syna. Kiedy traci majątek przez urzędnika, postanawia się zemścić – kto by nie chciał odegrać się na tych „wrednych urzędnikach”. Sprawa nie jest jednak taka prosta, bo w tym przypadku „wredny urzędnik” to nader uczciwy człowiek. W urzędzie, w którym pracuje, wszyscy biorą łapówki. Nawet żona, która widzi jak współpracownicy męża bogacą się i awansują, a on tkwi w tym samym miejscu, zaczyna dawać mu do zrozumienia, by przemyślał swoje zasady. Wbrew wszystkim okolicznościom Lewicki jest nieugięty. Mamy tu dwóch bohaterów, z którymi można się utożsamiać i którzy w innych okolicznościach mogliby być przyjaciółmi. Los zetknął ich jednak ze sobą w skrajnie niesprzyjających dla zawierania przyjaźni warunkach.

Inaczej jest z postaciami drugoplanowymi. Mamy tu do czynienia ze stereotypowymi i jednowymiarowymi bohaterami. Dwóch policjantów prowadzących przesłuchanie emanuje ignorancją, głupotą i lekceważeniem swoich obowiązków (poza tym niepokojąco przypominają oni działaczy sportowych). Żony głównych bohaterów przedstawione są jako osoby, które zamiast wspierać wbijają nóż w plecy swoim mężom. Żona Lewickiego zdradza go z jego najlepszym przyjacielem, żona Grodzińskiego zostawia go po śmierci ich dziecka. Pracownicy urzędu, w którym pracuje Lewicki, są skrajnie skorumpowani. Tacy jednowymiarowi bohaterowie dopełniają obraz przygnębiającego miejskiego krajobrazu, w którym rozgrywa się cała intryga i stanowią jedynie tło dla dwójki głównych przeciwników.

psycho_pasek

A trzeba przyznać, że jest to tło mówiąc delikatnie – mało optymistyczne. Jak sugeruje sam tytuł, Polska jest tu pokazana jako kraj chory i pozbawiony wszelkich wartości. Wszystko tu jest bez sensu, nic się nie może udać, a jak ktoś jest zdolny, to powinien z tego kraju – cytuję: „spierdalać”. Szczególnie frapujące jest, gdy na podobne krytyczno-filozoficzno-rewolucyjne monologi pozwala sobie były więzień wynajęty przez Grodzińskiego do realizacji planu zniszczenia życia uczciwego człowieka. Taką konstrukcję polskiej rzeczywistości można odczytywać jako krytykę społeczną albo też jako ironiczny komentarz na temat założeń, na jakich ta krytyka społeczna się opiera. W pierwszym przypadku mielibyśmy do czynienia z mało interesującym i naiwnym moralizatorstwem obecnym w nadmiarze we współczesnych mediach (politycy i urzędnicy kłamią, kradną i biorą łapówki, a uczciwy człowiek zawsze ma pod górkę). W przypadku drugiej interpretacji, można byłoby odczytywać komiks jako ironiczny komentarz na temat mechanizmów tejże krytyki. Jeżeli bowiem wokół nas jest tylu uczciwych i krytycznie nastawionych do systemu ludzi, którzy „nie biorą i nie dają łapówek”, „nie kradną”, „nie kłamią”, „nie zdradzają”, a dostrzegają jedynie takie zachowania u swoich bliźnich, to powstaje pytanie jakim cudem cały ten oparty na nieuczciwości system trwa? Te możliwości interpretacyjne sprawiają, że komiks zachęca do refleksji i dyskusji. Nie chodzi przy tym o ustalanie, co autor miał na myśli, ale o podjęcie dyskusji o tym, co z komiksu da się wyczytać. W końcu nigdy nie jest tak, żeby autor panował nad wszystkimi treściami, które w dzieło zostały wpisane oraz tymi, które z dzieła mogą być odczytane.

Pomimo niejednoznaczności i irytacji sygnalizowanej na początku tekstu, trzeba przyznać, że komiks jako całość sprawia bardzo dobre wrażenie. Autorzy włożyli mnóstwo pracy, by doprowadzić projekt do końca. Piotr Białczak niewątpliwie poświęcił bardzo dużo czasu na przygotowanie szczegółowych i cieszących oko litrami tuszu rysunków. Efektowna architektura wielkiego miasta i pełen detali drugi plan budują duszną i mroczną atmosferę przygnębienia i desperacji. Wszechobecne rury łączące budynki, rozkopane i zabłocone ulice, niszczejące blokowiska, bezdomni i prostytutki na ulicach – wszystko to składa się na krajobraz niemal postapokaliptyczny. Miejscami to prawdziwe oblicza miasta próbują ukrywać reklamy i plakaty. Oczywiście nie tylko nie ukrywają, ale wręcz wydobywają jego najmroczniejsze cechy. Łukasz Chmielewski również włożył niemało wysiłku w zapętlenie prostej historii (zresztą jak wynika z wywiadu, jakiego obaj twórcy udzielili Andrzejowi Baronowi, rysownik również miał w tym spory udział). Można jednak odnieść wrażenie, że zabrakło tu jakiejś myśli przewodniej i wyciągnięcia ręki do czytelnika zagubionego w plątaninie wątków. Trudno tu nawet mówić o retrospekcjach, bo nie wiadomo, który wątek jest tym głównym. Na uwagę zasługuje także edytorska strona komiksu. Twarda oprawa, kredowy papier, intrygująca okładka – wszystko to dopełnia obrazu całości komiksu, który trzeba mieć na półce i warto do niego wracać.

Podsumowując, mamy do czynienia z komiksem, który niewątpliwie otwiera pole do ciekawych dyskusji interpretacyjnych. Niechronologiczne przedstawianie zdarzeń nie ułatwia czytania i irytuje, ale ta irytacja sprawia, że czytelnik do komiksu wraca i próbuje go uporządkować. Im bardziej go porządkuje, tym bardziej angażuje się w opowiadaną historię. Im bardziej się angażuje, tym więcej detali i szczegółów zaczyna dostrzegać i tym bardziej komiks docenia. No, chyba, że ktoś po pierwszej lekturze nie będzie miał ochoty na więcej…

Paweł Ciołkiewicz

Psychopoland
Scenariusz: Piotr Białczak, Chmielu
Rysunek: Piotr Białczak
Wydawnictwo: Wydawnictwo Komiksowe
Data publikacji: 10/2013
Liczba stron: 80
Format: 210×295 mm
Oprawa: twarda
Papier: kredowy
Druk: cz.-b.
Wydanie: I
Cena: 54,90 zł