Fantasy Komiks – przegląd dwudziestu numerów
Korzystając z okazji, że wydanych zostało już ponad dwudzieścia numerów „Fantasy Komiks”, chciałbym dokonać przeglądu tego magazynu. Możliwe, że dzięki temu przekonam osoby, które nie miały jeszcze okazji się z nim zetknąć, do poznania jego zawartości. Czasami naprawdę warto go przeczytać.
Jeszcze nie tak dawno wydawało się prawie niemożliwe, że wyjdzie aż tak wiele numerów tego pisma. Jak wszystkie magazyny komiksowe w Polsce miał on swoje lepsze i gorsze chwile. Malejąca liczba sprzedanych egzemplarzy zmusiła wydawcę do bardzo radykalnych działań. Chyba już bardziej radykalnie być nie mogło: zwiększona została cena przy jednoczesnym zmniejszeniu objętości i wydłużeniu odstępu pomiędzy poszczególnymi numerami. Taka polityka mogła doprowadzić do upadku pisma, ale na razie jeszcze jest wydawane. „Fantasy Komiks” ma na pewno znacznie mniejszą liczbę nabywców niż na samym początku, jednak najwyraźniej nadal warto kontynuować jego wydawanie. Do chwili obecnej wydane zostały 22 numery tego magazynu, a 23 został zapowiedziany. Jeśli tak dalej pójdzie, to być może spotkamy się na łamach KZ za kilka lat świętując pięćdziesiąty numer tego magazynu.
Pora jednak przejść do przeglądu numerów „Fantasy Komiks”. Założenia wydawcy były bardzo chwalebne: opublikować dość tani magazyn, w którym znajdowałyby się trzy pełne albumy komiksowe nawiązujące do fantasy. Czasopismo miało przyciągnąć nowych czytelników, którzy jednocześnie mogliby zapoznać się z jednymi z najbardziej poczytnych na rynku francuskim seriami fantasy. Jak pisałem powyżej, czas zmodyfikował te założenia i zmusił do zwiększenia ceny (z 19,99 zł do 29,99 zł – od 8 numeru) i, o zgrozo, do podziału niektórych albumów na dwie części (w numerze 10 umieszczone zostały tylko dwa albumy, wszystkie inne pomieściły trzy lub dwa i pół. Ilość stron również została zmniejszona od numeru 8. Początkowo (numery 1-7) magazyn miał 164 strony (numer drugi nawet 172), numery 8-13 miały stron tylko 132, od numeru 14 do 19 liczba ta wzrosła do 148, a numer 20 to niestety ponownie powrót do 132 stron. Na plus można jedynie odnotować, że od 8 numeru okładka jest wykonana z nieco grubszego i bardziej wytrzymałego papieru. Dwudziesty numer, oprócz zmniejszonej ilości stron, prawdopodobnie miał również mniejszy nakład, ponieważ kupienie go poza sklepami sieci Empik było praktycznie niemożliwe.
Co więc otrzymaliśmy w tych dwudziestu numerach? Mimo wszystko – bardzo wiele. Wydanych zostało aż 56 pełnych albumów komiksowych – a dokładnie 55½ albumu, ponieważ dokończenie jednego z nich (czwartego tomu „Łowców smoków”) było w 21 numerze. Jeśli zaś chodzi o komiksy, którym przypadło to nieszczęście, że „zły” wydawca przeciął je na pół – to również nie jest aż tak tragicznie. Tylko cztery albumy doznały takiej niesprawiedliwości. Aż 52 pozycje zostały wydane zupełnie nietknięte! Dodatkowo Egmont dołożył do swojego magazynu po kilka stron z różnych humorystycznych albumów oraz artykuły o różnej tematyce. Wszystkie albumy, które ukazały się w tym magazynie, zostały wydane przez Soleil. Szczegółowy opis serii i pojedynczych albumów, które mogliśmy do tej pory poznać znajduje się poniżej.
„Rozbitkowie z Ythaq” – seria, do której scenariusz napisał sławny twórca świata Troy – Christophe (Scotch) Arleston, autor scenariuszy do takich znanych w Polsce cyklów komiksowych jak „Lanfeust z Troy”, „Lanfeust w kosmosie”, „Trolle z Troy” i „Ognie Askellu”. Rysunki stworzył mniej nam znany Adrien Floch (rysował również jeden z cykli świata Troy, niewydany jeszcze u nas „Cixi de Troy”). Jak często u Arlestona, „Rozbitkowie z Ythaq” to zlepek s-f i fantasy.
Ziemski statek rejsowy „Warkocz komety” przemierza przestrzeń kosmiczną. Celem jest egzotyczna planeta Luksmak, którą upodobali sobie bogaci turyści. Niestety nie dociera on nigdy do celu podróży, ponieważ, w wyniku bliżej nie wyjaśnionych przyczyn rozbija się na nieznanej planecie, pełnej dziwnych i częściowo wrogo nastawionych ras… Głównymi bohaterami tej niezwykłej historii są: pani porucznik Granit, technik Narvart, bogata pasażerka – piękna i kapryśna Kalista, a w miarę upływu czasu ich grono powiększa się o inne poznane na planecie osoby. Co ciekawe, niektórzy z ocalałych rozbitków odkrywają u siebie całkowicie nieznane do tej pory magiczne moce, takie jak umiejętność kontrolowania powietrza, ziemi, wody i ognia… Czy to przypadek, że niektóre statki rozbijają się na tej planecie, a część z ocalałych rozbitków zyskuje nadnaturalne moce kontroli nad jednym z żywiołów? Czy może jest to przemyślana gra kierowana przez obcą rasę kosmiczną, a nasi bohaterowie są jedynie pionkami w ich rozgrywkach? Odpowiedź na te pytania poznamy po przeczytaniu „Rozbitków z Ythaq”.
Serię kończy tom 9, który znalazł się w numerze 14 magazynu „Fantasy Komiks”… Przynajmniej tak się do tej pory wydawało. Historia została zamknięta, wszystkie wątki całkowicie wyjaśnione – Egmont zamieścił napis „Koniec cyklu «Rozbitkowie z Ythaq»”. Najwyraźniej jednak twórcy zdecydowali inaczej, bo kilka miesięcy temu (pod koniec ubiegłego roku) wyszedł tom 10, który stanowi początek drugiego cyklu (numer ten ukazał się w 22 numerze FK).
Cykl „Rozbitkowie z Ythaq” nie należał do moich ulubionych serii komiksowych zamieszczanych w egmontowskim magazynie. Jednak w miarę poznawania tej opowieści zacząłem doceniać maestrię, z jaką Arleston połączył wiele chaotycznych wątków w jedną całość. Okazało się, że seria była przemyślana od samego początku w najdrobniejszych szczegółach. Zdumiewa również bogata gama ukazanych ras kosmicznych i gatunków zwierząt. Stronę graficzna również robi wielkie wrażenie. Floch genialnie oddaje klimat tej historii. Jego bardzo przejrzyste i bogate w szczegóły rysunki są doskonałym dodatkiem do scenariusza Arlestona. Tak jak w przypadku komiksów ze „Świata Troy”, „Rozbitkowie z Ythaq” to przede wszystkim komiks przygodowy, który zapewnia kilka godzin świetnej rozrywki. Nie jest to komiks wybitny, ale (jak w przypadku prawie wszystkich serii zaprezentowanych w „Fantasy Komiks”) łatwa i prosta rozrywka – niezależnie od wieku czytelnika.
„ Lasy Opalu ” kolejna seria ze scenariuszem Christophe’a Arlestona. Za rysunki odpowiedzialny jest Philippe Pellet, zupełnie nieznany w Polsce rysownik, który poza omawianą serią ma na swoim koncie jeszcze tylko jedną – „Les Guerriers”. Grafika to jednak główny atut tej serii. Tym razem Arleston przenosi nas w świat pełen lasów, w którym magia miesza się ze szczękiem mieczy, ale brak elementów s-f.
Świat Opalu rządzony jest w całości przez „Kapłanów Światła”. Jednak niech nikogo nie zwiedzie ta nazwa, bo w przedstawionym tutaj zakonie, będącym głównym antagonistą w serii, więcej jest mroku niż światła. Przewodniczy temu zgromadzeniu pontyfik Xiarchias, który zachowuje wieczną młodość poprzez wysysanie energii życiowej z młodych dziewcząt. Wielu kapłanów używa magii, ale w naszym rozumieniu raczej „czarnej”, przywołując ją przy pomocy krwi lub kamieni magicznych. Stara przepowiednia mówi o człowieku, który złamie tyranię zakonu. Ma nim być młody potomek dawnego heretyckiego wieszcza. Czyżby był nim nasz bohater – wieśniak Darko? Jego zadanie to sprowadzenie dawno wypędzonych „Tytanów Światła” i przywrócenie pokoju i szczęścia w świecie Opalu. Darko staje przeciwko zakonowi wspierany przez przyjaciół takich jak: jego wuj – wędrowny bard, mistrz Urfold; córka wuja – Sleila; dawny generał paladynów – Tara oraz przywoływany w razie potrzeby z innego wymiaru olbrzymi Ghörg. Do tej pory nasi bohaterowie przeżyli bardzo wiele niezwykłych przygód i nie wiadomo, ile jeszcze jest przed nami. W ramach magazynu „Fantasy Komiks” wydanych zostało siedem tomów tego cyklu, a ósmy zapowiedziany został na numer 23. Polecam.
„ Legenda ” – autorem scenariusza i rysunków jest dobrze w Polsce znany Yves Swolfs, twórca serii „Książę nocy” oraz scenariusza do cyklu „Vlad”. Jeśli ktoś lubi serię „Książę nocy”, to i „Legenda” go nie zawiedzie. Zarówno pod względem scenariusza, jak i rysunkowym, te dwie serie są bardzo podobne. Swolfs uwielbia umieszczać w swoich opowiadaniach mnóstwo retrospekcji i nawiązań do minionych wydarzeń (np. w formie pamiętnikowej). To wszystko znajdziemy też w „Legendzie”. Graficznie również obie serie są bardzo podobne. Delikatna kreska rysownika świetnie komponuje się z dość mrocznym opowiadaniem dziejącym się w średniowieczu i zawierającym elementy nadnaturalne. Komiks bardzo ładnie pokolorowała żona Swolfsa.
Seria opowiada przygody rycerza Tristana, który jako jedyny ocalał, kiedy jego wuj, książę Mathias, kazał wymordować rodzinę starszego brata, który panował jako władca. Rzecz dzieje się w małym księstwie gdzieś między Francją i Niemcami. Złemu księciu Mathiasowi pomaga równie zły czarny mag Shaggan, który opracował cały ten spisek i pomógł wprowadzić go w czyn. Mały Tristan został wychowany przez czarownika z wielkiego lasu oraz bezlitosnych rozbójników. Teraz, dwadzieścia lat później, rycerz jest gotowy, aby upomnieć się o swoje dziedzictwo.
Pięć albumów umieszczonych do tej pory w „Fantasy Komiks” zamyka pierwszy cykl „Legendy”. Pod koniec zeszłego roku pojawił się nowy tom, który rozpoczyna cykl drugi(w polskim wydaniu ukazał się w 21 numerze FK).
„ Samuraj ” – to seria najbardziej nietypowa jak na ten magazyn i zarazem najciekawsza. Scenariusz napisał Jean-François Di Giorgio (ma na swoim koncie bardzo wiele albumów i serii komiksowych, ale polskim czytelnikom jest zupełnie nie znany) zaś rysunki stworzył Frédéric Genêt (równie mało znany w Polsce). Dzieło, które powstało, jest wyjątkowe. W sposób niezwykle klimatyczny przedstawia feudalną Japonię z czasów samurajskich. Bardzo delikatna kreska Genêta idealnie pasuje zarówno do dynamicznych walk na miecze i scen batalistycznych (których jest pełno w tej serii), jak i do krajobrazów i architektury.
Seria opowiada o mistrzu miecza – Takeo, który poszukuje własnych korzeni. Nie wie, kim byli jego rodzice, gdzie jest jego brat i dlaczego ma dziwny tatuaż na plecach, którym interesują się pewni ludzie. Dziesięć lat wcześniej brat porzucił go w klasztorze, gdzie został wychowany przez mnichów. Teraz Takeo jest już gotowy, aby go odnaleźć i zmierzyć się z przeszłością. Coś go przyciąga do cieszącej się złą sławą „Bezimiennej wyspy” i to właśnie jest kolejny cel jego podróży… Jednak dziwna sprawa dziewczynki, której udało się ułożyć miejscową łamigłówkę nazywaną „sercem wróżbity” zmienia kierunek jego podróży. Takeo postanawia za wszelką cenę obronić dziewczynkę przed ścigającymi ją ludźmi.
W ramach „Fantasy Komiks” zostały już wydane 3 pełne cykle serii „Samuraj”. Umieszczenie tej serii w magazynie nie jest tak zupełnie bezpodstawne. Znajduje się w nim trochę elementów magii, które można podciągnąć pod fantasy, jednak przede wszystkim jest to dobry komiks „samurajski”. Cztery pierwsze albumy, mówiące o trzynastym wróżbicie, składają się na pierwszy cykl. Dwa kolejne, opowiadające o poszukiwaniach brata na „Bezimiennej wyspie” – to cykl drugi. Albumy 7 i 8 to cykl trzeci. Album zamykający tę serię kończy klasyczny cliffhanger, więc na pewno twórcy stworzą ciąg dalszy. Kiedy jednak pojawi się album 9 otwierający cykl 4, tego dokładnie na razie nie wiadomo. Prawdopodobnie w przyszłym roku.
„ Zaraza ” – to trylogia, do której scenariusz napisał Jean-Charles Gaudin, a rysunki stworzył Frédéric Peynet, autor rysunków do takich serii jak „Toran”, „Les Contes du Korrigan”, „Phœnix”. Obydwaj są raczej w Polsce nie znani.
Trylogia opowiada o całkowicie nieznanym nam świecie, gdzie żyją dziwne rasy (wyglądające jak zmutowani ludzie) prawie całkowicie odizolowane od siebie na dużym terenie. Najbardziej „ludzki” wydaje się lud Oldisów, którego zaczyna nękać nieznana zaraza, dziesiątkująca wieś, w której mieszkają. Ponieważ nikt nie zna źródła choroby, podejrzewany jest mieszkający najbliżej lud Buruwnów. Zanim jednak dochodzi do wojny, udaje się wyjaśnić, że obydwie sąsiadujące osady dziesiątkuje ta sama choroba. Postanowiono więc zorganizować wyprawę badawczą składającą się z przedstawicieli obydwu ludów, w celu znalezienia źródła zarazy i lekarstwa na nią. Pierwszym celem jest odległy teren zamieszkany przez tajemniczy lud Albintów…
Tak zaczyna się ta trylogia. Jest dosyć ciekawa. Bardzo dobrze pokazuje zderzenia różnych ludzkich zwyczajów i religii oraz co może z tego wyniknąć. Graficznie również nie można jej wiele zarzucić… Mimo to, mnie ta seria nie przekonała do siebie i dobrze, że była tylko trylogią.
Okładka | Zaraza (Le Feul) | Data wydania | Numer FK | Ilość stron |
Tom 1: Valnes (Valnes) | 04/2005 | 05 | 44 | |
Tom 2: Bromsi (Les Brahms) | 01/2007 | 7 | 46 | |
Tom 3: Dziedzictwo (L’Héritage) | 01/2009 | 10 | 62 | |
„ Sloka ” – autorem scenariusza jest profesor historii i geografii Ulrig Godderidge. Jest to jego debiutancka seria, która jednak okazała się niesamowitym rynkowym sukcesem. Autora rysunków, Adriena Flocha, przedstawiłem przy okazji „Rozbitków z Ythaq”.
Akcja tej serii dzieje się na planecie Link-Archoid (dziwna dosyć nazwa jak na planetę). Zajmują ją dwa wielkie imperia, które od momentu wkroczenia w okres rozwoju technologicznego toczą ze sobą nieustanną wojnę. Znajdują się tam również rozrzucone po oceanie, zamieszkałe wyspy. Ich ludność nie należy do żadnego z imperiów i żyje odizolowana, od wieków czcząc znanych tylko sobie bogów. Do takiej właśnie wyspy dociera, dwóch żołnierzy zmuszonych do awaryjnego lądowania (wśród nich jest tytułowy Sloka). Dla osób nieznających tutejszej fauny wyspa może być śmiertelnym zagrożeniem. Tubylcy ratują rozbitków i zabierają ich do siebie. Żołnierze spędzają wśród nich kilka miesięcy, poznając religię i zwyczaje, aż zawierucha wojenna dociera również tam. Pradawni bogowie nadal żyją, ale czy będą w stanie przeciwstawić się nowoczesnej technologii? W wyniku dziwnego zbiegu okoliczności Sloka otrzymuje od pradawnych dziwne, bardzo niszczycielskie moce…
Do chwili obecnej w „Fantasy Komiks” ukazało się pięć tomów tej serii. Pierwszy cykl obejmował albumy 1-4, natomiast tom następny (dziejący się kilkanaście lat po wydarzeniach z poprzednich albumów) zapoczątkował cykl drugi. W numerze 21 magazynu ukazał się tom 6.
„ Zmierzch bogów ” – scenariusz napisał Nicolas Jarry (autor scenariuszy do wielu serii komiksowych takich jak: „Les Brumes d’Asceltis”, „Les Chemins d’Avalon”, „Durandal” oraz „Nains!” – „Krasnoludy”, które omówione będą później), rysunki są autorstwa Kanadyjczyka Dijefa (rysownika w seriach: „White Crows”, „Tokyo Ghost”). Jak w przypadku wielu wymienionych poprzednio autorów, jest to ich debiut w naszym kraju.
„Zmierzch bogów” to kolejna wersja „Pierścienia Nibelungów”, rozbudowana na tyle, na ile tylko się dało. Mamy tutaj nie tylko całą historię Siegfrieda (który był niezwyciężony, bo wykąpał się w krwi smoka), Brunhildy, Krymhildy itd. Autorzy wymieszali tutaj wszystko, co można znaleźć o starogermańskich bogach, „Pieśni Nibelungów” i operach Wagnera. Mitologia germańska jest bardzo podobna do nordyckiej. Tam mamy Odyna – tutaj Wotana. Większość jednak imion bogów się powtarza.
Według mnie, jest to jedna ze słabszych serii w tym magazynie. Z wielkim trudem przebrnąłem przez początkowe pięć tomów. Tom szósty, przedstawiający Raganrok i kończący pierwszy cykl serii, okazał się jednak naprawdę ciekawy. Zapowiada się, że drugi cykl będzie lepszy (pierwszy jego album możemy poznać w 22 numerze FK).
„ W poszukiwaniu Graala ”– scenariusz napisał François Debois (twórca scenariuszy do takich serii jak: „Ash”, „Les Chasseurs d’écume”, „Le Dieu des Cendres” lub „Hero Academy”), rysunki stworzył Stéphane Bileau (który oprócz pracy przy omawianej serii brał udział w takich projektach jak „Les Contes de Brocéliande”, „Les Contes du Korrigan”, „Les Véritables légendes urbaines”).
Kolejna wersja historii o królu Arturze i rycerzach okrągłego stołu, jak zwykle w ciągu ostatnich lat pokazana całkiem w inny sposób, niż przedstawiali to poprzednicy. Mamy więc młodego i niedoświadczonego Artura, który nie jest świadomy swojego dziedzictwa, starego Merlina, który jest tutaj dużo bardziej dziki i częściowo opętany, Ginewrę, Galahada, Mordreda i wiele innych postaci, które przewijają się przez arturiańskie legendy. Młody król Artur, wciąż niepewny zachowania korony, stawia czoła knowaniom czarownicy Morgany, atakom Piktów i Sasów i niesnaskom, jakie panują na ziemi brytyjskiej. Pomóc może jedynie cudowny kielich Graal, jednak kto wyruszy na jego poszukiwanie, kiedy wszyscy zajęci są ciągłymi wojnami i odpieraniem ataków? A czy później król Artur godny jest jeszcze dobywać Ekskalibura, skoro jest jednocześnie wujem i ojcem Mordreda? Na te i wiele innych pytań znajdziemy odpowiedź w tej serii.
Do tej pory w ramach magazynu zostały wydane tylko cztery tomy, ale są to wszystkie, jakie do tej pory ukazały się z wydawnictwa Soleil. Graficznie seria prezentuje się bardzo ładnie, ale w scenariuszu Debois troszkę namieszał. Ta seria również, tak jak poprzednio omawiany „Zmierzch bogów”, nie należy do moich ulubionych. Autorzy tworzą średnio jeden album na dwa lata, więc jeśli nie zmienili częstotliwości, to w tym roku powinna być kontynuacja.
„ Przysięga ” – powstała dzięki scenariuszowi Fabrice’a Davida (współtwórcy takich serii jak „Carthage”, „Le Crépuscule de Tellure”) i rysunkom Érica Bourgiera (autora rysunków do „Live War Heroes”). Na szczególną uwagę w „Przysiędze” zasługuje grafika – wyjatkowa zarówno graficznie, jak i kolorystycznie. Z tego, co widziałem, rysownik w „Live War Heroes” zastosował identyczną, więc może to być jego „znak graficzny”, a nie dopasowanie do scenariusza. Mimo to taki styl doskonale się sprawdza w tej opowieści.
Historia zawarta w „Przysiędze” jest dość skomplikowana. Musi taka być, skoro to nie łatwa i przyjemna przygodówka fantasy. Na pierwszy plan wysuwa się tu polityka pomiędzy sąsiadującymi księstwami/państwami, intrygam z tym związane i próba przejęcia władzy. David stworzył cały świat i podzielił go między ludzi i starsze stworzenia. Tysiąc lat od wypędzenia smoków do Farkas, gdzie zawarły pokój z mieszkającymi tam ludźmi i stworzyły rasę drekkarów (pół-ludzi, pół-smoków), i wymarcia olbrzymów oraz ukrycia się przed ludzkimi oczami innych starszych ras, wojna znowu nadciąga do królestwa Synów Ziemi. Trzy królestwa, które zostały zjednoczone przez potężnego króla Garantiela, ponownie zaczynają się oddzielać. Czy powodem są tylko ambicje jednego z książąt, czy też przyczyny są bardziej ukryte i związane z pojawiającymi się coraz częściej drekkarami?
Jak już wspomniałem, graficznie ta seria wygląda pięknie. Są kadry, które długo można oglądać, szczególnie te z widokami lub architekturą. Do tej pory wydane zostały tylko te trzy albumy, które zaprezentowano w „Fantasy Komiks”. Brak informacji o tym, kiedy będzie kolejny tom. Patrząc na częstotliwość, z jaką autorzy tworzą tą serię, powinien się on pojawić pod koniec tego roku lub na początku przyszłego.
„ Łowcy smoków ” – scenariusz do tej najdłuższej (z dotychczas opisywanych) serii stworzył Ange. Pod tym pseudonimem ukrywają się Gérard i Anne Guéro – małżeństwo francuskich scenarzystów, którzy mają na swoim koncie bardzo wiele opowieści komiksowych, takich jak: „Paradis perdu”, „Nemesis”, „Bloodline” (znana również w Polsce), „Le Collège invisible” oraz serii, które powstały na fali sukcesu „Łowców smoków”: „Marie des dragons” i „Chevaliers Dragons”. Rysunki są dziełem wielu autorów – każdy z tomów narysował praktycznie kto inny. Cztery wydane w ramach omawianego magazynu narysowali: Alberto Varanda („Bloodline”), Philippe Briones (mający na koncie wiele komiksów dla Marvela) i Sylvain Guinebaud („La Porte des mondes”, „Sept dragons”).
Seria opowiada o członkiniach Zakonu Łowców Smoków, którego zadaniem jest zabicie każdego nowo odkrytego smoka. Smoki przedstawione są tutaj jako złe bestie, których samo pojawienie się skaża całą okolicę. Wszyscy znajdujący się w pobliżu ulegają „złoczarowi”, który przemienia ich w potwory. Odporne są jedynie łowczynie smoków, specjalnie szkolone w zakonie do wykrywania i zabijania smoków. Wiele z nich ginie w czasie walki z tymi olbrzymimi jaszczurami, ale zakonów jest wiele (mają oddział w każdym większym mieście) i cały czas pojawiają się chętne do nauki nowicjuszki.
Każdy tom opowiada historię o innych członkiniach tego zakonu. Czasami tylko spotykamy te same postacie, niekiedy w różnych momentach ich życia. Seria nie jest chronologiczna. Już od czternastu lat jest bestsellerem na rynku francuskim. Polscy czytelnicy poznali na razie tylko trzy i pół albumu. Ostatnio, każdego roku wydawane są dwa kolejne tomy. Jeśli więc „Fantasy Komiks” będzie nadal wydawane, to ta seria stanie się podstawową kolejnych kwartalnych numerów.
„ Szafranowa Noc ” – to ostatnia seria wydana do tej pory na łamach „Fantasy Komiks”. Scenariusz napisali Christophe (Scotch) Arleston oraz młoda pisarka Melanÿn, rysunki zaś stworzył Éric Hérenguel („Carnivores”, „Edward John Trelawnay”).
Jest to dwuczęściowa historia dziejąca się w świecie Troy 1400 lat przed wydarzeniami z serii o Lanfeuście. Akcja dzieje się w zamku Szafranowa Noc, w baronii o tej samej nazwie. Mieszkają tam szczęśliwie twardzi i nieugięci ludzie, których życie wypełnia ciężka praca. Sytuacja zmienia się, kiedy stary baron zostaje otruty przez swojego syna Kleszcza, który na domiar złego zaczyna spiskować z odwiecznymi wrogami z baronii „Blada Skała”. Przeciwko knowaniom Kleszcza może wystąpić jedynie jego siostra – Ważka. Ma ona jednak zbyt słabe poparcie. Nagle w starej baronii zaczynają się w nocy pojawiać duchy… Czyżby powodem ich przybycia był najmłodszy z rodzeństwa, Komarek? Czy dzięki nim uda się postawić Kleszcza przed sądem i udowodnić jego winę?
Zapewne dowiemy się tego po przeczytaniu dopiero drugiego albumu, zamykającego tę historię. Niestety na razie nie został on wydany w „Fantasy Komiks”. Generalnie opowieść nie jest na tyle dobra, żeby zamieścić ją zamiast innych serii wydawanych w magazynie. Dobrze byłoby jednak poznać jej zakończenie. We Francji drugi album został wydany ponad rok temu.
Okładka | Szafranowa Noc (Nuit Safran) | Data wydania | Numer FK | Ilość stron |
Tom 1: Duch rodu (Albumen l’éthéré) | 03/2010 | 11, 12 | 52 | |
Tom 2: La vengeance d’Albumen | 01/2012 | – | – | |
W magazynie „Fantasy Komiks” pojawił się również jeden „one shot”, a jest nim kolejna opowieść dziejąca się w świecie Troy – „Legendy Troy: Wyprawa Alunysa”. Komiks ten, jako pierwszy, został potraktowany przez Egmont nożycami i rozdzielony na dwa kolejne numery. Wiele w ten sposób nie straciliśmy, bo album ten jest jednym ze słabszych wydanych w tym magazynie.
„ Legendy Troy: Wyprawa Alunysa ” – scenariusz stworzyli twórcy poprzednio omawianej serii, czyli Christophe (Scotch) Arleston oraz Melanÿn. Rysunki są wykonane przez Érica Cartiera (autora między innymi serii „Flip” lub „Diégo de la S.P.A.”).
Akcja tej humorystyczno-przygodowej historii dzieje się 800 lat przed „Lanfeustem”. Opowiada o szalonym magu z akademii w Eckmull, który przez przypadek użył złych zaklęć i zamienił się duszą z własnym kotem. Zdjęcie tego czaru nie jest takie proste, a aby się udało, bohater musi udać się na sam koniec świata, gdzie żyje magiczne stworzenie, które pomoże mu odzyskać własną duszę.
Okładka | One shot | Data wydania | Numer FK | Ilość stron |
Legendy Troy: Wyprawa Alunysa (L’ Expédition d’Alunÿs) | 05/2010 | 8, 9 | 54 | |
Serie humorystyczne – prócz głównych albumów, Egmont zamieszczał również krótkie komiksy humorystyczne (1-8 stron z jednej serii), także w konwencji fantasy, opowiadające zabawne historie z życia goblinów, krasnoludów, księżniczki i smoka lub dzieciństwa Lanfeusta i jego przyjaciół. Ilość tych „wstawek” była bardzo różna. Były to wypełniacze, którymi uzupełniano magazyn. Najwięcej, bo aż 16, było w numerach 4 i 10. W numerze 16 w ogóle nie zamieszczono żadnej strony. Jedno trzeba przyznać – pomysł zamieszczania tych historyjek był bardzo dobry. Wzbogacają one znacznie ten magazyn i pozwalają na złapanie chwili oddechu przez rozpoczęciem kolejnego albumu. Dobór historii był całkowicie dowolny. Korzystano przy tym z pięciu serii komiksowych, takich jak:
„ Brzdące z Troy”– dziecięce przygody postaci znanych z serii „Lanfeus z Troy”. Zamieszczone w magazynie strony pochodziły tylko z pierwszego tomu tej serii i znalazły się jedynie w numerach 1-4. Autorami są twórcy całej serii o Lanfeuście – scenariusz napisał oczywiście Christophe (Scotch) Arleston, a rysunki stworzył Didier Tarquin.
Okładka | Brzdące z Troy (Gnomes de Troy) | Data wydania | Numer FK | Ilość stron |
Tom 1: Humour rura | 07/2000 | 1,2, 3,4 | 12 | |
Tom 2: Sales mômes | 10/2010 | – | – | |
Tom 3: Même pas peur | 10/2010 | – | – | |
„ Gobliny ” – to najbardziej zabawna seria zamieszczona w „Fantasy Komiks”. Przygody tych głupiutkich, małych goblinów, bardzo często kończące się dla nich tragicznie zawsze wywołują uśmiech na twarzy. Egmont w swoim magazynie umieścił aż 43 strony z ich przygodami, korzystając przy tym z dwóch oryginalnych albumów. Do tej pory powstało aż sześć albumów, tak więc polski wydawca ma w czym wybierać. Zabawny scenariusz do tej serii napisał Tristan Roulot, a rysunkami zajął się Esteban (Stéphane Godard).
„ Heroic Pizza ” – to kolejna seria, która przypadła Egmontowi do gustu. Aż 40 stron z dwóch oryginalnych albumów znalazło się w „Fantasy Komiks”. Moim zdaniem jest ona znacznie słabsza od pozostałych wymienionych tutaj cykli. Opowiada przygody dostarczycieli pizzy w czasach średniowiecza. Autorem tej serii jest Augustin (Rogeret Augustin), autor scenariusza do znanej w Polsce serii „Game Over”.
„ Barbok i Blondella ” – to bardzo zabawna opowieść o księżniczce (Blondelli) mieszkającej w wieży chronionej przez wielkiego smoka (Barboka). Wielu rycerzy próbuje uwolnić niebogę, ale nie wszystko jest takie, na jakie wygląda, ponieważ księżniczka współpracuje ze smokiem i jak tylko może pomaga mu schrupać nieszczęsnych rycerzy. Egmont przy tworzeniu „Fantasy Komiks” korzystał na razie tylko z pierwszego tomu tej serii, zamieścił za to aż 29 stron. Seria powstała dzięki scenariuszowi Cédrica Le Roy i rysunkom Ludwiga Alizon.
Okładka | Barbok i Blondella (Barbeuk & Biaphynn) | Data wydania | Numer FK | Ilość stron |
Tom 1: Rôti soit qui mal y pense | 01/2009 | 5, 6, 7, 9, 10, 12, 14, 15, 18 | 29 | |
Tom 2: Quand est-ce qu’on braise ? | 06/2010 | – | – | |
„ Krasnoludy ” – to ostatnia seria, z której korzystano przy tworzeniu „Fantasy Komiks” (do tej pory wyszedł tylko jeden album). Jest to komiks uzupełniający serię „Gobliny”, w której często mogliśmy spotkać krasnoludy uwielbiające krwawo rozprawiać się z małymi, zielonymi goblinami. Dzięki temu albumowi możemy zobaczyć, jakie naprawdę jest życie krasnoluda i co robi w wolnych chwilach, kiedy nie walczy z wrogami. Scenariusz napisał wspominany już wcześniej Nicolas Jarry (autor „Zmierzchu Bogów”), a twórcą rysunków jest Paolo Delano.
Okładka | Krasnoludy {Nains !) | Data wydania | Numer FK | Ilość stron |
Y’a pas que la picole dans la vie! | 08/2010 | 8, 9, 10, 11, 13, 14, 18 | 15 | |
Ostatnią składową naszego magazynu są artykuły zamieszczane przez Egmont. Jeśli chodzi o nie, to wydawca nas nie rozpieszczał. W dwudziestu dotychczasowych numerach było tylko dwanaście artykułów, które w całości były formą reklamowania pozycji komiksowych wydawanych przez Egmont. W początkowych wydaniach magazynu standardem było zamieszczanie jednego takiego tekstu w każdym numerze (wyjątkiem był numer 8, gdzie znalazły się aż dwa). Od numeru 10 artykuły zamieszczono tylko dwukrotnie. Poniżej zestawienie, gdzie możemy znaleźć poszczególne teksty.
Tytuły mówią praktycznie wszystko o treści artykułów, które przedstawiają takie komiksy jak: „Thorgal” (i inne komiksy Rosińskiego), komiksy ze świata Troy, „Baśnie”, „Usagi Yojimbo”, kolekcja „Science fiction”, „W poszukiwania ptaka czasu”, „Star Wars: Wektor”, „Amerykański wampir” i komiksy ze świata WarCrafta.
Fantasy Komiks – 1 | Niezwykły świat Troy |
Fantasy Komiks – 2 | Podróże po świecie Troy |
Fantasy Komiks – 3 | Thorgal, Szninkiel i inni |
Fantasy Komiks – 4 | Baśnie naszych czasów |
Fantasy Komiks – 5 | Królik po samurajsku |
Fantasy Komiks – 6 | Ile jest fantasy w sf? |
Fantasy Komiks – 7 | Podróże po akbarze |
Fantasy Komiks – 8 | Wyznania Kriss de Valnor Wektorem przez galaktykę |
Fantasy Komiks – 10 | Wampiry z Nowego Świata |
Fantasy Komiks – 14 | Thorgal i jego niezwykłe dzieci |
Fantasy Komiks – 16 | Świat WarCrafta w komiksie |
I to już wszystko, jeśli chodzi o przegląd pierwszych dwudziestu numerów magazynu „Fantasy Komiks”. Mam nadzieję, że będę miał możliwość opisać za jakiś czas kolejne dwadzieścia albumów. Magazyn ten pozwolił polskiemu czytelnikowi przekonać się, o czym są serie komiksowe tak doskonale sprzedające się we Francji, które w innej formie, obawiam się, nigdy by u nas nie zaistniały. Dzięki „Fantasy Komiks” mieliśmy możliwość (za mniej niż 10 zł za jeden album) przeczytać aż 55 pełnych albumów komiksowych i poznać fragmentarycznie 5 serii humorystycznych wydawanych przez wydawnictwo „Soleil”. Ja nadal będę czytelnikiem tego magazynu i mam nadzieję, że powyższym tekstem zachęciłem do tego osoby, które nie miały jeszcze okazji się z nim zapoznać. Im więcej nas będzie, tym dłużej „Fantasy Komiks” będzie się ukazywał na naszym rynku.
Na koniec jeszcze zestawienie dotyczące relacji cena/ilość stron dotychczas wydanych numerów magazynu:
Numer magazynu | ilość stron | Cena |
Fantasy Komiks nr 1 | 164 | 19,99 zł |
Fantasy Komiks nr 2 | 172 | 19,99 zł |
Fantasy Komiks nr 3 | 164 | 19,99 zł |
Fantasy Komiks nr 4 | 164 | 19,99 zł |
Fantasy Komiks nr 5 | 164 | 19,99 zł |
Fantasy Komiks nr 6 | 164 | 19,99 zł |
Fantasy Komiks nr 7 | 164 | 19,99 zł |
Fantasy Komiks nr 8 | 132 | 29,99 zł |
Fantasy Komiks nr 9 | 132 | 29,99 zł |
Fantasy Komiks nr 10 | 132 | 29,99 zł |
Fantasy Komiks nr 11 | 132 | 29,99 zł |
Fantasy Komiks nr 12 | 132 | 29,99 zł |
Fantasy Komiks nr 13 | 132 | 29,99 zł |
Fantasy Komiks nr 14 | 148 | 29,99 zł |
Fantasy Komiks nr 15 | 148 | 29,99 zł |
Fantasy Komiks nr 16 | 148 | 29,99 zł |
Fantasy Komiks nr 17 | 148 | 29,99 zł |
Fantasy Komiks nr 18 | 148 | 29,99 zł |
Fantasy Komiks nr 19 | 148 | 29,99 zł |
Fantasy Komiks nr 20 | 132 | 29,99 zł |
Robert Góralczyk