Firma. Organizacja. Przedsiębiorstwo. Mafia. Nazywaj to, jak chcesz. I tak chodzi tylko o jedno. Władzę. I pieniądze, które ją zapewniają. Budowane od dekad struktury nielegalnej działalności wydają się niemożliwe do naruszenia. Co się jednak stanie, gdy jeden z maleńkich trybików zechce się wyłamać z mechanizmu?
Drugi tom komiksowej serii „Parker” Darwyna Cooke’a to nowy rozdział w życiu tajemniczego, małomównego kryminalisty. Obdarzony przez chirurga plastycznego nową twarzą i – wydawałoby się – uwolniony od wpływów swoich dawnych mocodawców, próbuje ułożyć sobie życie w jedyny sposób, jaki zna: dokonując zuchwałych kradzieży. Ale wszechwładna Firma nie zapomniała o swojej niepokornej latorośli. Jednak wysłanie płatnego zabójcy przeciwko Parkerowi nie rozwiązuje problemu, przeciwnie: staje się mimowolnym wypowiedzeniem wojny. A wychowanek Firmy doskonale wie, gdzie uderzyć, by najbardziej zabolało.
Cooke po raz kolejny adaptuje kryminalne powieści Donalda Edwina Westlake’a z serii o Parkerze (które pisarz publikował pod pseudonimem Richard Stark). Fabuła „Firmy” opiera się na drugiej i trzeciej książce z cyklu: „The Man with the Getaway Face” (znana też pod tytułem „The Steel Hit”) i „The Outfit” (obie wydane w roku 1963). Podobnie jak w przypadku „Łowcy” Cooke korzysta ze swojego charakterystycznego, hołdującego przedwojennym tradycjom stylu rysunkowego – wyrazistej, kanciastej kreski i śmiałych pociągnięć pędzla (tym razem barwą dominującą jest granat we wszelkich odcieniach) – doskonale pasującego do gangsterskiej historii w stylu retro. Tym razem jednak artysta nie ogranicza się do zilustrowania opowieści Starka o porachunkach w przestępczym półświatku Stanów Zjednoczonych.
Oprócz prezentowania dynamicznych scen strzelanin, samochodowych pościgów i całej plejady bezlitosnych, wyjętych spod prawa twardzieli o szerokich szczękach, twórca postanawia zabawić się formą. Dzięki temu, zamiast „tylko” znakomitego wizualnie i wciągającego treściowo kryminału otrzymujemy zapierający dech w piersiach akt adoracji graficznej stylistyki lat 60. Cooke sięga do rozmaitych form amerykańskiej narracji rysunkowej minionej epoki: przede wszystkim prasowych stripów i ilustracji książkowych (ale też choćby rysunków z planszy „Monopoly”!), by przedstawić zarówno brawurowe rabunkowe akcje ekipy Parkera, jak i mechanizmy funkcjonowania i bogacenia się Firmy. Mimo iż jestem ogromnym entuzjastą jego twórczości, muszę otwarcie przyznać, że zupełnie mnie zaskoczył – nie tylko formalnym rozmachem, ale i niebywałą lekkością, z jaką przeskakuje od stylu do stylu. Celowo zilustrowałem tę recenzję wyłącznie grafikami, wykonanymi techniką znaną już z „Łowcy”: by nie zepsuć czytelnikom niespodzianki, ale i zachęcić ich do sięgnięcia po „Firmę”.
Jednak „Parker” to nie tylko oszałamiający warsztat rysownika, ale także opowieść o mafii. Jak współcześnie broni się kryminalna fabuła sprzed ponad pięćdziesięciu lat? Zaskakująco dobrze – nie tylko dzięki niezwykłej skrupulatności Cooke’a w uchwyceniu klimatu powojennej Ameryki, ale przede wszystkim samej postaci Parkera. W gruncie rzeczy album to komiksowy przedstawiciel „heist film” – spora część historii skupia się na planowaniu skoków, mających dotkliwie uszczuplić dzienne utargi Firmy. Jednak Parkerem nie kieruje chęć zemsty ani pragnienie zarobku. Chce, aby byli szefowie zapomnieli na zawsze o jego istnieniu i usiłuje im pokazać, dlaczego im się to opłaci. Nie jest szlachetnym przestępcą, dążącym do wymierzenia sprawiedliwej kary niehonorowym gangsterom. Jest gorszy i bardziej bezwzględny od nich wszystkich. Właściwie nie ma w nim nic, co mogłoby budzić sympatię czytelnika; w swojej prywatnej misji wydaje się nie przejawiać ludzkich cech, pozostaje złowieszczym, zimnokrwistym bandziorem. Jednak magnetyczna siła jego osobowości i otaczająca go aura tajemnicy nie pozwalają nawet na moment oderwać wzroku od stron, na których się pojawia. Paradoksalnie, im mniej wiadomo o jego charakterze i przeszłości, tym bardziej interesujący się staje. To bandyta nowej generacji – owoc gwałtownie zmieniających się czasów, występujący przeciwko starym mafijnym rodzinom doby prohibicji, obrastającym w tłuszcz. Pozbawiony poczucia przestępczej tradycji i nie cofający się przed niczym anty-bohater to wspaniałe i godne pielęgnowania dziedzictwo amerykańskiej powieści kryminalnej. Pozostaje nam tylko świętować to, że zajął się tym artysta takiego formatu.
„Parker: Firma” to oszałamiające wizualne dzieło. Wyrazy uznania należą się więc także wydawnictwu Taurus Media za wspaniałą edytorsko jakość polskiego wydania. Plamy granatowego tuszu świetnie prezentują się na fakturowanym papierze, zaś okładka pod obwolutą, podobnie jak w przypadku części pierwszej, urzeka pomysłowym minimalizmem. Mimo pokaźnych rozmiarów książka jest przy tym bardzo lekka – idealna do lektury w tramwaju, pociągu czy autobusie. Wszędzie, gdzie najdzie nas ochota na porządny, pełen akcji kryminał.
Dziękujemy wydawnictwu Taurus Media za udostępnienie egzemplarza do recenzji.
Rafał Kołsut
Wydawnictwo: Taurus Media
Tytuł oryginalny: Richard Stark’s Parker: The Outfit
Wydawca oryginalny: IDW Comics
Rok wydania oryginału: 2010
Liczba stron: 160
Format: 150×225 mm
Oprawa: twarda w obwolucie
Papier: offsetowy
Druk: kolor
Wydanie: I
Cena z okładki: 69,90 zł