W trzecim tomie zbiorczym „Valeriana” znajdziemy kolejne trzy niesamowite opowieści o przygodach pary agentów służb czasoprzestrzennych. Valerian i Laurelina tym razem muszą odbić porwanego ambasadora, pokonać tajemniczego złoczyńcę tworzącego fałszywe światy i uratować wymierającą planetę.
Dwa spośród trzech albumów tworzących trzeci integral już się w Polsce ukazały, trzeci natomiast pojawia się po raz pierwszy. Tom otwiera opowieść zatytułowana „Ambasador cieni”, druga w kolejności jest historia zatytułowana „Na fałszywych ziemiach”, zaś wydanie zbiorcze zamykają „Bohaterowie równonocy”. Historia publikacji dwóch pierwszych opowieści jest dość złożona. „Ambasador cieni” ukazał się w „Świecie Komiksu” w roku 1998, czyli aż osiem lat po publikacji czterech pierwszych albumów tej serii w magazynie „Komiks”. Natomiast opowieść „Na fałszywych ziemiach” została opublikowana sześć lat przed tym, zanim magazyn „Komiks” zajął się publikacjami przygód Valeriana. W roku 1984 na publikację tego albumu w bardzo okrojonej wersji zdecydował się „Świat Młodych”. Krótko mówiąc, dotychczasowa historia ukazywania się przygód kosmicznego agenta była dość zawiła. Teraz jednak dzięki wydawnictwu Taurus Media dostajemy wreszcie wszystko w należytej kolejności i formie.
Trzeci tom oferuje zarówno to, do czego twórcy już nas przyzwyczaili, czyli dobrze opowiedziane historie z wyraźnym przesłaniem społecznym przedstawione w doskonałej formie graficznej, jak i to, co stanowi pewną nowość, czyli interesujące zabawy z formą medium komiksowego. Pierre Christin oraz Jean-Claude Mézeries najwyraźniej z każdym kolejnym albumem czuli się coraz swobodniej w wykreowanych przez siebie światach, pozwalając sobie na eksperymenty narracyjno-graficzne, za sprawą których trudno uwierzyć, że mamy tu do czynienia z komiksami, które powstały w latach siedemdziesiątych.
W „Ambasadorze cieni” dwójka naszych bohaterów eskortuje ziemskiego ambasadora w drodze do Punktu Centralnego – newralgicznego miejsca we Wszechświecie, w którym na skrzyżowaniu różnych szlaków i tras powstała gigantyczna i niezwykle złożona konstrukcja stanowiąca mozaikę wytworów przedstawicieli różnych ras. Po raz pierwszy przewodnictwo w radzie sprawującej władzę w tej nieustannie rozrastającej się budowli ma objąć Ziemia. Jednak ziemski ambasador zostaje porwany zaraz po przybyciu do Punktu Centralnego. Laurelina wyposażona w niezwykłego Mruka Przetwornika z Bluxtu, znacznie ułatwiającego prowadzenie śledztwa, próbuje ustalić, kto stoi za tym czynem. Smaczku całej opowieści dodaje fakt, że porwanie uniemożliwiło Ziemi realizację zdradzieckich planów przejęcia całkowitej władzy nad Punktem Centralnym.
„Na fałszywych ziemiach” to najdziwniejsza jak dotąd opowieść w całej serii, która rozpoczyna się w sposób wprawiający czytelnika w całkowitą dezorientację. Oto jesteśmy świadkami kolejnych absurdalnych scen, w których udział bierze Valerian. Najpierw widzimy go podczas walk prowadzonych przez wojska brytyjskie w Indiach, później w wiktoriańskiej Anglii, gdy uczestniczy w jakimś tajnym spotkaniu, by następnie obserwować jego perypetie w dziewiętnastowiecznej chińskiej dzielnicy w San Francisco. Nie mogło także zabraknąć jakiegoś francuskiego miasteczka z początków dwudziestego wieku. Wszystkie te sceny zyskują sens bardzo powoli wraz z rozwojem opowieści, kiedy to dowiadujemy się, że to nie Valerian bierze udział w tych eskapadach, ale jego kolejne klony, które zostały stworzone po to, by zmierzyć się z tajemniczym twórcą fałszywych światów.
W trzeciej opowieści, „Bohaterowie równonocy”, śledzimy zmagania czterech herosów, biorących udział w morderczym turnieju – jego zwycięzca ma uratować planetę, której mieszkańcy skazani są na wymarcie. Jednym z czterech pretendentów jest oczywiście Valerian, który na tle pozostałej trójki wypada jednak raczej blado. Mamy tu bowiem Imgraala z Krahanu, faszyzującego mocarnego bohatera wzorowanego na Marvelowskim Thorze, który po swym zwycięstwie chciałby stworzyć nowy, oparty na sile ład rządzony przez rasę panów. Widzimy również Ortzoga z Burgnuf, przypominającego nieco Colossusa z drużyny X-Men, socjalizującego herosa sławiącego wolność, równość i braterstwo. Trzecim z kolei jest Blimflim z Nalamunu, uduchowiony bohater dążący do uzyskania harmonii z przyrodą. Valerian uzupełnia stawkę, ale o nim można powiedzieć jedynie, że sam nie wie, czego chce.
To właśnie ten ostatni album stanowi dla autorów szczególną okazję do nieskrępowanej zabawy z formą medium komiksowego. Christin kreśli tu alegoryczną przypowieść o starciu różnych ideologii ucieleśnianych przez poszczególnych bohaterów, zaś Mezeries przedstawia jej graficzną interpretację, pełnymi garściami czerpiąc inspiracje z różnych źródeł. Przede wszystkim mamy tu czytelne nawiązania do opowieści superbohaterskich, które są widoczne zarówno w sposobie kadrowania, jak i przedstawiania dynamicznych scen walk. Zmagania Imgraala i Ortzoga przedstawione zostały za pomocą typowo superbohaterskiej kreski, w kadrach często niemieszczących się na kolejnych planszach. Natomiast Blimflim jest rysowany iście Moebiusową kreską – nawiązania do „Arzacha” są bardziej niż czytelne. Trudno nie docenić trafności, z jaką twórcy łączą poszczególnych bohaterów i sposób ich przedstawiania, pozwalając sobie przy tym na szereg ironiczno-satyrycznych komentarzy.
Wydaje się, że tym razem wspólnym mianownikiem wszystkich trzech opowieści – poza jak zawsze wyraźnymi odniesieniami do różnych problemów społecznych – jest specyficzny podział zadań pomiędzy dwójką bohaterów. Nie sposób nie odnieść mianowicie wrażenia, że za każdym razem główną postacią jest tym razem Laurelina. To ona poszukuje ambasadora, to ona – wspólnie z dość ekscentryczną historyczką Jadną – wysyła na pewną śmierć kolejne klony Valeriana i wreszcie to ona bierze sprawy w swoje ręce po turnieju, którego zwycięzca ma przyczynić się do odrodzenia planety Simlan. Valerian tym razem jest raczej marionetką, bezwolną postacią, której los zależy od innych. Nawet w „Bohaterach równonocy”, gdy bierze udział w turnieju jako reprezentant Ziemi, na tle chwackich herosów wypada bardziej niż blado i znów musi liczyć na to, że Laurelina pomoże mu wydobyć się z tarapatów.
Stałym elementem kolejnych integrali z przygodami Valeriana są oczywiście materiały dodatkowe. Tym razem dostajemy tekst Stana Baretsa na temat rysownika, z którego dowiadujemy się wielu istotnych szczegółów dotyczących jego współpracy z Christinem oraz odpowiedzialną za nakładanie kolorów Evelyne Tranlé. Poznajemy rysownika jako tytana pracy, zawsze gotowego do nieustannego udoskonalania swych rysunków i stylu. Tekst jest bogato ilustrowany pracami Mézeriesa – mamy okazję podziwiać zarówno gotowe rysunki, jak i szkice na różnych etapach przygotowania.
Trzeci tom wydania zbiorczego oferuje kolejne okazje do zapoznania się z niezwykłym światem przyszłości, w którym wszystko jest możliwe. Scenariusze Christina stają się coraz bardziej szalone, a warstwa graficzna nadal urzeka niezwykłym połączeniem uproszczonego cartoonowego sposobu rysowania postaci z pełnym detali stylem przedstawiania tła, na którym rozgrywają się kolejne historie. Trzecia odsłona serii dostarcza mocnych argumentów, by nadal śledzić perypetie dwójki galaktycznych agentów, wreszcie wydawane w Polsce we właściwej kolejności.
Dziękujemy wydawnictwu Taurus Media za udostępnienie egzemplarza do recenzji.
Paweł Ciołkiewicz
Tytuł: „Valerian. Wydanie zbiorcze. Tom 3”
Tytuł oryginału: „Valérian Intégrale tome 3”
Scenariusz: Pierre Christin
Rysunki: Jean-Claude Mézeries
Kolorystyka: Evelyne Tranlé
Tłumaczenie: Wojciech Birek
Liternictwo: Arkadiusz Salamoński
Wydawca: Taurus Media
Data polskiego wydania: 2015
Wydawca oryginału: Dargaud
Data wydania oryginału: 2009
Objętość: 160 stron
Format: 215 x 290 mm
Oprawa: twarda
Papier: kredowy
Druk: kolorowy
Dystrybucja: księgarnie/internet
Cena okładkowa: 85 złotych