Chociaż wydawać by się mogło, że wyjątkowo dosadny tytuł autobiograficznej historii Macieja Pałki to czysta kokieteria autora, usiłującego zmusić nas, czytelników, do przyznania „Nie łam się, Macieju, nie jest taki zły ten twój komiks”, „Widziałem gorsze” itp., sprawa jest bardziej skomplikowana. Odpowiedź na pytanie „Czemu ten komiks ma być taki najgorszy?” brzmi bowiem: bo to w sumie nie jest komiks. A właściwie nie miał być. Ale jednak jest. Cóż. Zacznijmy od początku.
Maciej Pałka, autor znany i lubiany, który w opowieściach obrazkowych przeszedł drogę od kserowanych fanzinów przez własny blog z humorystycznymi stripami po kolorowe albumy w twardych oprawach, pewnego dnia postanowił znaleźć sobie hobby. Ponieważ samo rysowanie przestało go bawić jako zajęcie zawodowe (któremu oddaje się od lat w Pracowni Komiksu Społecznego w lubelskim Ośrodku „Brama Grodzka – Teatr NN”), wybór padł na muzykowanie. Uzbrojony w trąbkę przystał do undergroundowej kapeli, której stopniowo zaczął poświęcać coraz więcej czasu. W przerwach między rysowaniem w ramach działań Ośrodka, rysowaniem albumu do scenariusza „Jak schudnąć 30 kg?”, życiem rodzinnym i graniem w zespole ten stachanowiec polskiego środowiska komiksowego zaczął szkicować wprawki i storyboardy do komiksu, którym miał się zająć po zakończeniu prac nad autobiograficznym projektem Tomasza Pstrągowskiego. Gdy po trzech latach do wydawcy trafił komplet plansz, Pałka mimochodem zaprezentował też szkicownik jako przedsmak następnego albumu. Jednak Wojciech Szot nie chciał słyszeć o przerysowywaniu zgromadzonego materiału „na czysto” i przekonał rysownika do publikacji kompletu szkiców w takiej formie, w jakiej znalazły się w zeszycie. „To przecież jest już gotowy komiks” – miał stwierdzić wydawca. Pałka zapewne w tym momencie dodał w myślach „Chyba najgorszy komiks roku”. Tak właśnie narodził się tytuł albumu.
Tak, ta wersja wydarzeń wydaje się całkiem prawdopodobna. Ale nie możecie być jej pewni, bo, szczerze mówiąc, utkałem ją z zostawionych przez Pałkę i Szota poszlak, rozsianych w rozmaitych miejscach Internetu. Równie dobrze mogli całą tę opowiastkę o powstałym „na boku” pełnometrażowym komiksie zmyślić, sfabrykować, bo dobrze, zgrabnie i wiarygodnie brzmi. To by było zresztą bardzo na miejscu. Samemu komiksowi też nie można wierzyć. Nieważne, jak dobrze brzmi zawarta w nim opowieść.
Pałka w swoim albumie skupia się na jednym z podstawowych problemów autobiografii: pytaniu o szczerość autora. Chociaż fabularnym kośćcem jest zaledwie drobny wycinek jego życia – działalność w zespole i relacje z pozostałymi członkami bandu – stawia wiele pytań o samą istotę i znaczenie odsłaniania samego siebie przez sztukę. Budując atmosferę intymności, za moment pozwala własnym postaciom na wytknięcie fałszu i konfabulacji dla gładkiego przebiegu „fabuły”. W tej szalonej, gorączkowo rwanej narracji granica między artystyczną kreacją a rzeczywistością nieustannie się przesuwa. Nie wynika to jednak z chęci ukrywania się za wyrachowanym konstruktem, prezentowania się w lepszym świetle dla efektu. Pałka-autor i Pałka-postać po prostu nie uznają istnienia „obiektywnej prawdy”. Wiedzą, że to oni mają w ręku wszystkie karty, a my, czytelnicy, pójdziemy tylko tymi tropami, które nam zostawią. Przyjmiemy jego/jego wersję, wejdziemy w narysowaną skórę. Uwierzymy im obu, chociaż oni sami sobie na kartach „Najgorszego komiksu roku” nie wierzą.
W związku z wydaniem obu albumów Pałki w tym samym czasie pojawiły się już głosy pełne zaniepokojenia, czy aby autobiografia rysownika nie wpłynie negatywnie na odbiór autobiografii Pstrągowskiego. Moim zdaniem: absolutnie nie. Obie te historie faktycznie oparte są na osobistych przeżyciach twórców, jednak podczas gdy „Jak schudnąć 30 kg?” to bolesne oczyszczenie z raniących wspomnień, gdzie ciężar wyznania przytłacza i wywołuje czytelniczy dyskomfort, „Najgorszy komiks roku” to frenetyczna improwizacja, pytająca, czym właściwie jest autobiografia. Pałka nie obawia się obrazkowo obnażać w rozmaitych sytuacjach i kontekstach (miłośnikom rysunkowej erotyki polecam pełne pasji sceny jego miłosnych zbliżeń), jednak wciąż każe nam się zastawiać, które doświadczenia przeżył, a które jedynie zmyślił. Dając się ponieść opowieści, nieustannie pyta o jej sens. I, co najcenniejsze, pozostawia czytelnika bez gotowej odpowiedzi.
Rysunki. Rysunki są fantastyczne. Dzięki niech będą Szotowi, że możemy je mieć w rękach w tej właśnie formie. Nieskrępowane, kreślone na szybko, gdzieniegdzie niedbale, gdzieniegdzie grubą kreską, ale wszędzie z pasją. Z nerwem. Dziko. Choćby Pałka zmyślił całą fabułę – zespół, swoją żonę, wszystko – te rysunki są urzekająco autentyczne. Nie wszystko da się zafałszować i ukryć pod kreacją.
Podsumowując? Warto. Bardzo. Najlepiej w pakiecie z „Jak schudnąć 30 kg?”, aby móc przeczytać oba jednym tchem i docenić kunszt i wielozadaniowość Pałki. To w dużej mierze dzięki niemu 2017 zostanie zapamiętany jako „Rok polskiego komiksu autobiograficznego”.
Dziękujemy Wydawnictwu Komiksowemu za udostępnienie egzemplarza do recenzji.
Rafał Kołsut
Scenariusz i rysunki: Maciej Pałka
Wydawnictwo: Wydawnictwo Komiksowe
Liczba stron: 116
Format: 145×210 mm
Oprawa: twarda
Papier: offsetowy
Druk: cz.-b.
Wydanie: I
Cena z okładki: 49,90 zł