Drugi tom „Rat Queens” zaczyna się niemalże w tym samym miejscu, w którym skończył się tom pierwszy. Nasze bohaterki uratowały Palisadę, a jak wiadomo, każde zwycięstwo wypadałoby opić sporą ilością alkoholu. Świętowanie można także urozmaicić seksem i spożywaniem dużej ilości grzybków. Sielanka jednak nie może trwać wiecznie.
Do Palisady przybywa Mezikiah, mąż Dalilah, oznajmiając, że skradziono ważną relikwię ich ludu – Requiem Haruspexa. Jest to ceremonialna maska absorbująca wiedzę umierających kapłanów i przekazująca ją nowemu. Jest to także klucz do innego wymiaru, potrafiący wezwać tytułowego N’Rygotha – potwora przypominającego wielką kałamarnicę. Kto kryje się za kradzieżą tego artefaktu i kto ma zamiar zniszczyć (znowu) miasto, w którym mieszkają Królowe Szczurów?
Pierwszy tom „Rat Queens” był dla mnie miłym zaskoczeniem. Kurtis J. Wiebe stworzył historię miłą, lekką i przyjemną, łączącą w sobie wszystko to, co lubię w gatunku fantasy. Drugi tom jest trochę poważniejszy, skupia się w dużej mierze na przeszłości bohaterek. Już w poprzednim tomie została ona mocno zaakcentowana, zasugerowano, że nie była wcale usłana różami. „Dalekosiężne macki N’Rygotha” przybliżają nam te bolesne dla dziewczyn wydarzenia. W szczególności w pamięć zapadła mi przeszłość Hannah, a zakończenie tego tomu pozostawia ogromny niedosyt dotyczący tej postaci. Fabuła nieznacznie ewoluuje i pokazuje, że scenarzysta ma pomysł na jedną spójną opowieść.
Od strony graficznej nastąpiła mała zmiana. Poprzedniego rysownika Roca Upchurcha zastąpiono Stjepanem Sejicem. Nie dlatego, że słabo rysował, ale dlatego, że znęcał się nad żoną i w tamtym czasie został zatrzymany przez policję. Różnice w twórczości obu panów są moim zdaniem niewielkie, ale jednak widoczne. Stjepan Sejic znany jest polskiemu czytelnikowi z serii „Sunstone” wydawanej przez wydawnictwo Waneko. Kreska jest momentami bardziej niedokładna, ale za to dosadniej pokazywana jest erotyka. Tak więc drugi tom zaprezentuje nam kobiece piersi i męskie przyrodzenia. Nie uważam, żeby było to potrzebne do prowadzenia fabuły, ale nagość nie została pokazana w sposób nachalny, więc też nie przeszkadza. O licznych przekleństwach wspominałem ostatnio. To zdecydowanie nie jest komiks dla dzieci.
Polskie wydanie przygotowane przez Non Stop Comics to miękka okładka bez skrzydełek, kredowy papier o dość intensywnym zapachu, który mnie osobiście trochę drażnił. W innych tytułach od tego wydawcy nie spotkałem się z takim przypadkiem. Różnicę zauważyłem też w okładce, która do tej pory była lekko gumowana. Drugi tom to normalna lakierowana okładka. Nie wiem, czy pierwszy tom również był pozbawiony tej „gumowatości”, bo poprzednio recenzowałem wersję cyfrową, ale wszystkie tytuły od Non Stop Comics, które mam w kolekcji, mają gumowaną okładkę. Dodatki to zaledwie kilka stron, w moim odczuciu niewartych uwagi.
Drugi tom „Rat Queens” to nadal kawał dobrej przygody w stylu fantasy. Jeżeli polubiliście tytułowe bohaterki, to nie muszę Was zachęcać do lektury. Jeżeli jednak poprzedni tom nie przypadł Wam do gustu, to i w tym raczej nie znajdziecie nic dla siebie.
Maciej Skrzypczak
Dziękujemy wydawnictwu Non Stop Comics za udostępnienie egzemplarza komiksu do recenzji.
Scenariusz: Kurtis J. Wiebe
Rysunki: Roc Upchurch, Stjepan Sejic
Tłumaczenie: Kamil Śmiałkowski
Wydawca: Non Stop Comics
Data wydania: luty 2018
Liczba stron: 136
Format: 170×260 mm
Oprawa: miękka
Druk: kolor
Cena: 42zł