Z regularnością godną niemieckiej kolei Planeta Komiksów wypuszcza co 3 miesiące kolejne tomy komiksu Chłopaki Gartha Ennisa i Daricka Robertsona (z gościnnymi występami innych rysowników). Jeśli to wasze pierwsze zetknięcie z serią, przypomnę tylko, że opowiada o grupie zakapiorów, która ma trzymać w ryzach superbohaterów.
Link do recenzji pozostałych tomów
W poprzednich tomach Chłopaki, na czele których stoi Rzeźnik, toczą wojnę podjazdową z produktami Aero American. Tak bowiem trzeba nazwać superbohaterów. To masowo produkowana broń i przy okazji maszynki do zarabiania pieniędzy. Ich przedmiotowość jest szczególnie podkreślona w wydarzeniach prezentowanych w omawianych tomach.
Chłopaki 9: Powrót do przeszłości II
Tyci Hughie, a wraz z nim czytelnicy, od Mallory’ego dowiaduje się coraz więcej o przeszłości firmy odpowiedzialnej za nadludzi. Po raz kolejny cofamy się do czasów II wojny światowej. Widać, że w tej scenerii Garth Ennis czuje się najlepiej. Zmagania w Ardenach. Zasadzki. Na tle opowieści wojennej unaoczniona zostaje pierwsza próba wykorzystania superbohaterów w walce. Biorąc pod uwagę jakość innych produktów AA, o której dowiadujemy się w poprzednich tomach, można się spodziewać jej rezultatu.
Oprócz wojny scenarzysta wchodzi w drugi z obszarów, w którym świetnie się czuje, czyli kulisy historii. Chodzi tu o niezbyt legalne, szemrane działania służb specjalnych, z którymi mamy do czynienia od ich powstania, a które nasiliły się w trakcie zimnej wojny. Skoro przemierzamy historię superbohaterstwa od czasów II wojny, nie mogło zabraknąć rozgrywek CIA z KGB, sektorem prywatnym, militarnym i rządem federalnym. Ennis wspominał w jednym z wywiadów, że bardzo interesowało go pokazanie buty, pychy agentów, którym wydawało się, że to oni kontrolują sytuację. Jednak wielokrotnie w historii krwawi dyktatorzy, których wynieśli do władzy, wymykali się spod kontroli.
Ofiarami takich rozgrywek padają najczęściej niewinni ludzie. Bardzo dobrze tę dynamikę odzwierciedlają wydarzenia z tomów 9 i 10. Zarówno w skali makro, gdy całe oddziały giną, miasta zostają zrównane z ziemią ze względu na niedopilnowanie pewnych kwestii. Jak i w skali mikro, gdy mamy do czynienia z opowieścią o przeszłości Rzeźnika (lub to co spotkało Hughiego na samym początku serii).
Potęga scenariusza
Pod względem struktury omawiane tomy są więc uzasadnione i dobrze wkomponowują się w całość historii. Problemem jest to, że losów Rzeźnika czytelnik mógł się domyślić już z poprzednich tomów i nie wiem, czy potrzebne było poświęcanie na nie kilku kolejnych zeszytów. O ile w przypadku Hughiego jakieś doprecyzowanie losów jego postaci było potrzebne i na to poświęcono tom ósmy, o tyle wyłożenie całego życiorysu Rzeźnika było raczej niepotrzebne. Wiemy już, że jest trudnym typem. Cynikiem, który z moralnością jest na bakier. Spotkało go osobiste nieszczęście związane z superbohaterami (a w szczególności Ojczyznosławem), co popycha go do zemsty. Motywacja jest dobrze określona, młodość i uczestnictwo w konflikcie o Falklandy, nawet jeśli coś wnoszą, to głównie wzmocnienie cech i poglądów, które bohater pokazał już we wcześniejszych odcinkach. Z drugiej strony pokazuje to też jakość postaci Ennisa, skoro Rzeźnik jako całość nie został nagle diametralnie zmieniony, a pozostaje całkowicie spójny.
Piszę dużo o Ennisie, a niewiele o rysownikach, bo w zasadzie już wszystko o nich napisałem w poprzednich recenzjach. Nikt nie wznosi się ponad solidne comiesięczne wyrobnictwo. Ludzie wyglądają jak ludzie. Czołgi jak czołgi. Całość czyta się płynnie i nie trzeba się zastanawiać, o co chodziło autorowi. Wszystko działa tak jak powinno. To też jest sztuką, dopracować swoje umiejętności opowiadania obrazem do takiego poziomu. Czasem jednak brakuje mi czegoś więcej.
Najsłabsze ogniwo
Gdy przeglądałem poszczególne tomy, coraz bardziej podobał mi się John McCrea, bardziej niż sztandarowy twórca. Tylko że niezłe rysunki w tych tomach są, tak jak od początku serii, rozwalane przez kolory. Tony Avina jest tyko drugoligowym kolorystą z DC i nie potrafi się wznieść ponad pewien poziom. Niestety zespół jest tak dobry jak jego najsłabsze ogniwo. Bo Robertson jest dobrym rysownikiem. Nie każdemu musi się podobać jego kreska, ale ma umiejętności na wysokim poziomie. Wie, jak rozmieścić czerń. Kiedy porzucić tło, a kiedy uszczegółowić. Tylko kolory nie współgrają z jego kompozycjami. Wystarczy spojrzeć na Transmetropolitan czy Hitmana, gdzie jego rysunki zyskują po pokolorowaniu. Trochę szkoda, że Dynamite przy okazji najnowszej fali dodruków, nowych wydań, omnibusów serii nie pokusiło się o wydanie całości albo chociaż fragmentów w wersji monochromatycznej.
Nadciąga serial
Wzmożona działalność na polu dodruków jest oczywiście spowodowana nadchodzącym serialem, który wyprodukował Amazon (trailer). Nie jestem może radykalnym alanmurystą w kwestii adaptacji komiksów, ale pierwowzór mi wystarczy. Nie czekam z jakimś szczególnym utęsknieniem na serialowych Chłopaków. Zwłaszcza że boję się o to, czy budżet sprosta rozmachowi historii. W przypadku Powers, które też porusza temat bardziej „realnych” kwestii związanych z istnieniem superbohaterów, braki budżetowe były aż nazbyt widoczne. Nie będę miał nic przeciwko temu, żeby twórcy serialu mile mnie zaskoczyli.
Nawet jeśli im się nie uda, zawsze pozostaje komiks, który pomimo słabszych i lepszych okresów dalej trzyma wysoki poziom. Mnie się podoba miks historii, teorii spisku i superbohaterstwa, który zaserwowali nam autorzy. Nawet jeśli wątki z tomów 8 do 10 można byłoby skrócić lub wyciąć (wspomniana przeszłość Rzeźnika), wciąż świetnie się bawię w trakcie lektury. Z niecierpliwością czekam na dwa finałowe tomy.
Dziękujemy za przekazanie egzemplarzy do recenzji.
Konrad Dębowski
Tytuł: „Chłopaki tom 9: Ostra jazda”
„Chłopaki tom 10: Rzeźnik, piekarz, żołnierz, szpieg”
Tytuł oryginału: „The Boys vol. 9: The Big Ride”
„The Boys vol. 10: Butcher, Baker, Candlestickmaker”
Scenariusz: Garth Ennis
Rysunki: Darick Robertson, John McCrea, Russ Brown
Kolor: Tony Avina
Tłumaczenie: Arkadiusz Czerwiński
Wydawca: Planeta Komiksów
Data polskiego wydania: październik 2018, styczeń 2019
Wydawca oryginału: Dynamite Entertainment
Data wydania oryginału:
Objętość: 276, 144 strony
Format: 170 x 260 mm
Oprawa: miękka
Druk: kolorowy
Cena okładkowa: 99,90 oraz 64,90 zł