Nie tylko Ameryka Północna ma swój Dziki Zachód. Praktycznie każdy region znajdujący się na granicy zasięgu długiego ramienia sprawiedliwości rządził się podobnymi prawami. O jednej z przygód w niepraworządnych regionach Brazylii opowiada Banda dwóch Danilo Beyrutha, która ukazała się nakładem oficyny Timof i Cisi Wspólnicy.
Akcja komiksu dzieje się w północno-wschodniej Brazylii. Ten suchy i skalisty obszar porasta kolczasta sawanna zwana caatingą. Od połowy dziewiętnastego wieku ten zacofany region przez kolejnych kilkadziesiąt lat był terenem, gdzie grasowali rozbójnicy zwani cangaceiros. Rozwój tego zjawiska wynika ze stosunków ekonomicznych, które się tam wytworzyły.
Społeczno-gospodarcze problemy w Brazylii
Miasta Brazylii w XIX wieku zaczęły się rozwijać i przekształcać w kapitalistyczne ośrodki, a ich ludność się bogaciła. Jednak caatinga pozostawała głównie we władaniu wielkich posiadaczy ziemskich. To oni de facto stanowili prawo oraz zarządzali regionem. Ziemię uprawiali niewolnicy i lokalna ludność, której życie było niewiele lepsze od niewolniczego. Abolicja z 1888 roku niewiele więc zmieniła w zakresie quasi-feudalnych stosunków ziemskich w regionie. Z przyzwoleniem władz centralnych policja, sądy i inne instytucje zależały od posiadaczy latyfundiów. Ci rozwiązywali spory pomiędzy sobą, często bez zewnętrznych interwencji. Utrzymywali również prywatne zbrojne bandy, które były wykorzystywane do najróżniejszych celów. Występowanie przeciwko pułkownikom, jak nazywano posiadaczy ziemskich, było więc nie do pomyślenia.
Ogromne rozwarstwienie społeczne, nierówność wobec prawa, słabość instytucji, skrajna bieda, wszechobecna przestępczość i przemoc oraz susze nawiedzające regularnie region spowodowały wykształcenie się mechanizmu obronnego – cangaço (rozbójnictwo). Biedota zaczęła się organizować w bandy, które zdolne były się przeciwstawić zarządcom ziem i ich poplecznikom. Członkowie tych grup często cieszyli się poparciem lokalnej ludności, która w miarę możliwości pomagała i ukrywała ich przed policją i oddziałami pułkowników.
Wojna domowa
Zjawisko nasiliło się na przełomie XIX i XX wieku. Rząd centralny powołał więc specjalne oddziały policyjne, kolokwialnie zwane volantes. Volantes stosowali brutalne metody wobec cangaceiros i ich sprzymierzeńców. To z kolei spowodowało nasilenie przemocy ze strony bandytów. Można więc powiedzieć, że w północno-wschodniej Brazylii toczyła się wówczas krwawa wojna domowa.
Niejaki Czort jest jedynym członkiem bandy, który przeżył zasadzkę volantes. Wskutek odniesionych ran i upału ma widzenie. W nim commandante jego bandy i dawni towarzysze żądają, żeby ich uwolnić. Jak się bowiem okazuje niedługo później, dowódca oddziału policji odpowiedzialnego za zasadzkę pozbawił zwłoki głów. Co nie było jakimś nadzwyczajnym postępowaniem, bo zmumifikowane głowy co ważniejszych członków bandy najbardziej znanego z cangaceiros o przydomku Lampião były wystawione na widok publiczny (a potem w muzeum) do 1969 roku.
Oprócz Czorta zasadzkę przeżył jeszcze jeden kamrat. Razem spróbują pomścić towarzyszy. Bycza Czacha ma jednak własny cel. Jeden z poległych bandytów ukrywał swoją część łupów, a mapę schował w przepasce na oko. Oczywiście nie informuje o tym Czorta. Wspólnie układają misterny plan zasadzki w zapyziałej wiosce na skraju pustyni. Czytelników czeka więc epickie starcie pomiędzy dwójką bandytów i oddziałem volantes.
Brazylijski western
Komiks jest więc brazylijskim westernem, tak jak głosi jego opis. Zawiera bardzo dużo elementów znanych nam z tego gatunku koncentrującego się na Ameryce Północnej. Umiejscowienie znanych motywów w zupełnie innej przestrzeni sprawia, że pozostaje świeży i interesujący. Zwłaszcza biorąc pod uwagę dobre odwzorowanie realiów, strojów z epoki. Cangaceiros wyglądają jak żywcem wyciągnięci z zachowanych zdjęć. Ubrani w swoje charakterystyczne, skórzane oraz ozdobione wstążkami i innymi drobiazgami stroje.
Wydaje mi się, że Danilo Beyruth rysował na komputerze. Co raczej mi nie przeszkadza. Kreska jest uproszczona i momentami przerysowana. Zwłaszcza ekspresja postaci. Wszystkie elementy świata są dobrze odwzorowane. Jedynie dwójkę głównych bohaterów można było trochę bardziej odróżnić od siebie. Niby jeden jest bardziej przysadzisty, a drugi smukły. Korzystają też z różnych rodzajów broni. Nie widać tego jednak od razu. Ich stroje są praktycznie jednakowe i często na danym panelu nie można zauważyć ich cech charakterystycznych, które wymieniłem wcześniej, lub giną w nagromadzeniu szczegółów. Możliwe, że to tylko mój problem, bo czytam bardzo szybko, ale można go było rozwiązać, dając jednemu z bohaterów chustę zamiast kapelusza lub w ogóle pozbawiając go nakrycia głowy.
Nieznane zjawisko
Banda dwóch to kolejna ciekawa pozycja z Ameryki Południowej. Ostatnimi czasy zarówno Timof, jak i Mandioca serwują nam co ciekawsze kąski z tamtego regionu. Danilo Beyruth stworzył interesujący komiks. Najlepsze w nim jest to, że sygnalizuje istnienie całkowicie nieznanego przeciętnemu czytelnikowi zjawiska. Co mnie zawsze mobilizuje do jego zgłębienia. Niby jest oparty na ogranych motywach westernowych, ale osadza je w nietypowej dla nich scenerii. Przynajmniej dla polskiego czytelnika, bo w Brazylii cangaceiros są bohaterami kultury popularnej (np. filmów – link do sekwencji otwierającej film O cangaceiro) tak samo jak kowboje w USA.
Konrad Dębowski
Dziękujemy za udostępnienie egzemplarza do recenzji
Tytuł: „Banda dwóch”
Tytuł oryginału: „Bando de Dois”
Scenariusz: Danilo Beyruth
Rysunki: Danilo Beyruth
Tłumaczenie: Jakub Jankowski
Wydawca: Timof i Cisi Wspólnicy
Data polskiego wydania: kwiecień 2019
Wydawca oryginału: Zarabatana Books
Data wydania oryginału: 2010
Objętość: 96 stron
Format: 210 x 290 mm
Oprawa: miękka ze skrzydełkami
Druk: czarno-biały
Cena okładkowa: 49 złotych