The Spectacular Spider-Man to najnowsza animowana adaptacja przygód Człowieka Pająka. Chociaż wcześniejsze serie, takie jak emitowane również u nas Spider-man and his Amazing Friends (jakieś 30 lat temu) czy Spider-Man (lata 90-te), były bardzo udane to ta, jeśli chodzi o oddanie klimatu przygód bohatera i ogólne wrażenia, jest chyba najlepszą, jaką miałem przyjemność oglądać.
Kim jest Peter Parker?
Po raz kolejny pod lupę wzięto początki kariery Spider-Mana. Peter Parker to uczeń Midtown High o ponadprzeciętnej inteligencji i wynikach w nauce. Niestety nie jest zbyt lubiany przez rówieśników. Prym w nękaniu Petera wiedzie tradycyjnie Flash Thompson, wspomagany przez resztę drużyny futbolowej i cheerleaderki z Liz Allen na czele.
Oczywiście nie wszyscy w szkole mu dokuczają. Ma też kilkoro przyjaciół. Głównie w osobie Harry’ego i Gwen. Ten pierwszy, tak jak w komiksach, jest lekko ciamajdowatym synem wpływowego potentata przemysłowego Normana Osborna. Za to panna Stacy, pod względem charakteru, znacząco różni się od oryginału. Komiksowa Gwen zawsze, według mnie, była trochę mało wyrazista. Zwykła dziewczyna z sąsiedztwa bez żadnych cech charakteru wyróżniających ją z tłumu. W Spectacular Spider-Man zrobiono z niej coś w rodzaju żeńskiej wersji Petera. Jest równie pilną i nieśmiałą uczennicą, odrobinę chłopczycą noszącą się głównie na sportowo, w przeciwieństwie do wystrojonych koleżanek. Ta zmiana wyszła całkiem nieźle. Ma też sens, bo czyni przyjaźń bohaterów bardziej wiarygodną. Dzięki temu kontrast pomiędzy nią, a Mary Jane Watson jest wyraźniejszy. MJ pojawia się w jednym z późniejszych odcinków i podobnie, jak komiksowy odpowiednik, zawsze jest w centrum zainteresowania. Głównie męskiej części obsady.
Oczywiście szkoła to nie jedyne zmartwienie bohatera. Pojawiają się też inne klasyczne wątki. Peter musi starannie ukrywać swoją podwójną tożsamość przed ciocią May. Po śmierci wujka Bena ledwo wiąże koniec z końcem. Dlatego Peter musi szukać dodatkowej pracy. Znajduje ją u zrzędliwego Jonaha J. Jamesona w „Daily Bugle”. Jakby tego było mało, „po godzinach” zakłada maskę i walczy ze złoczyńcami jako Spider-Man.
Szczątkowa geneza
Tym razem twórcy założyli, że widzowie są zaznajomieni z postacią, ponieważ pierwsze odcinki prawie w ogóle nie wspominają o tym, jak Peter został superbohaterem. Geneza jest nam podana w czołówce przy akompaniamencie niezłego kawałka zespołu Tender Box. Dopiero pod koniec pierwszego sezonu twórcy pokazują początki bohatera. Widzowie, którzy nie mieli wcześniej styczności z innymi odsłonami przygód Pajęczaka, dowiadują się, co stało się z wujkiem Benem i że z wielką mocą łączy się wielka odpowiedzialność. Nie wydaje mi się to szczególnie odważnym posunięciem, bo Spidey to jednak bardzo rozpoznawalna postać, a dzięki temu widz od razu jest rzucony w sam środek zmagań z bogatym asortymentem przeciwników.
Spektakularni wrogowie
W serialu pojawiają się wszyscy najbardziej rozpoznawalni superzłoczyńcy z komiksów. Tylko w pierwszym sezonie pojawiają się: Sandman, Electro, Vulture, Doctor Octopus, Green Goblin, Shocker, Tombstone, Lizard, Venom, Kameleon i inni. Większość z nich jest dziełem tajnych eksperymentów Oscorpu produkującego superprzestępców na zlecenie tajemniczego Big Mana, któremu bardzo zależy, żeby Spider-man skupił się na walce z nimi pozostawiając jego interesy w spokoju. Odejście od oryginału w zakresie historii większości złoczyńców to bardzo dobre posunięcie, bo inaczej ciężko byłoby zmieścić tak bogatą ich galerię w dwudziestu-sześciu powstałych odcinkach.
Wspomniany wcześniej Big Man jest szychą z nowojorskiego półświatka i większość wątku superbohaterskiego obraca się wokół pojedynków z nim i jego poplecznikami. Często Spidey musi walczyć z kilkoma oponentami na raz, ale nawet to nie przeszkadza mu w zachowaniu dobrego humoru i wyśmiewaniu ich na każdym kroku. Nie zawsze walczy sam. Wspomagają go Black Cat, Silver Sable i kapitan Stacy, który domyśla się, kto kryje się za maską, ale na swój sposób akceptuje działania Petera.
Niesamowita animacja
Ostatnimi laty oglądałem głównie anime, gdzie nagminne jest kilkukrotne wykorzystywanie poszczególnych ujęć, stop-klatki i inne sztuczki mające sprawić wrażenie ruchu tam gdzie go nie ma. Pod tym względem Spectacular Spider-Man zaskoczył mnie zupełnie swoją dynamiką. Bohater dwoi się i troi, żeby wyjść zwycięsko z każdego starcia. Skacze, uderza, rozpina sieci i unika ataków przeciwników. Wszystko bardzo szybkie, dynamiczne i świetnie animowane. Ogólnie pojedynki są bardzo mocna stroną serialu. Są dokładnie takie, jak walki Spider-Mana powinny wyglądać. Do tego nie ma w nich łatwych rozwiązań. Przeciwnicy często są znacznie silniejsi i Peter zazwyczaj musi wysilić szare komórki, żeby ich unieszkodliwić. Większość fanów komiksu będzie pamiętać, że na przykład Electro plus woda równa się problem, ale i tu twórcy potrafią zaskoczyć.
O ile już pierwszy sezon powala wykonaniem i prowadzeniem fabuły, to w drugim twórcy podnieśli poprzeczkę jeszcze wyżej. Powracają między innymi Venom i Green Goblin. Pojawiają się Mysterio i Kraven. Fabuła koncentruje się na pojedynku trzech szefów grup przestępczych. Znanego z pierwszego sezonu Big Mana, starej gwardii Silvermane’a oraz nowego gracza znanego pod pseudonimem Master Planner. To wszystko spada na Petera, który dodatkowo ma na głowie coraz bardziej skomplikowane relacje z koleżankami ze szkoły. W tej kwestii twórcy również pokusili się o rozwiązanie odbiegające od kanonu. Wyszło im świetnie. Jak zresztą cały serial.
Producent, Greg Weisman, wspomniał w jednym z wywiadów, że próbowali uchwycić klimat pierwszych komiksów autorstwa Stana Lee i Steve’a Ditko. Według mnie w pełni im się to udało. Pod każdym względem. Jeśli chodzi o formę, dostajemy głównie zamknięte jednoodcinkowe opowieści. Są maksymalnie skompresowane i dopakowane fabularnie. To w komiksach ostatnimi czasy zdarza się coraz rzadziej. W każdym dostajemy też kilka widowiskowych scen akcji i masę humoru. Jeśli chodzi o fabułę, wszelkie kanoniczne wątki oraz postacie zostały świetnie wykorzystane i uwspółcześnione. Przywodzi to na myśl najlepsze momenty komiksowej serii Ultimate Spider-Man. Uproszczono i uwspółcześniono również design postaci. Z początku nie mogłem się przekonać do niektórych pomysłów, ale podobnie jak w przypadku Transformers Animated (gdzie zmiany w wyglądzie postaci były dużo bardziej kontrowersyjne), łatwo się przyzwyczaić po kilku odcinkach.
Serial dla każdego
Największą siłą serialu jest to, że jest atrakcyjny dla każdego. Nie jest szczególnie brutalny czy wulgarny, więc dzieci mogą oglądać bez przeszkód. Momentami jest wręcz przesadnie ugładzony. Nikt nie ginie i nie występuje prawdziwa broń. Zastępują ją godnie wynalazki w stylu wyrzutni kolczastych kul. Każdy przeciwnik ładnie się przedstawia za pomocą kwestii w stylu: „Eddiego Brocka już nie ma. Teraz jesteśmy Venomem!”. Doświadczony widz nie zwróci na to uwagi w natłoku innych atrakcji. Starsi czytelnicy, którzy zaczytują się w komiksach, będą musieli trochę wytężyć wzrok, aby odnaleźć wszelkie drobne smaczki i ukryte żarty. Gwarantuję wam, że jest ich sporo, szczególnie w drugim sezonie, który niestety jest też ostatnim.
Były plany nakręcenia trzeciego, w którym mieli pojawić się Scorpion i Hobgoblin, ale według Grega Weismana niedawna zapowiedź serialu animowanego Ultimate Spider-Man ostatecznie zamyka historię tej serii. Szkoda, bo The Spectacular Spider-Man idealnie uchwycił atmosferę komiksu. Bohater zawsze jest w biegu, lawirując pomiędzy rozterkami sercowymi, problemami w pracy i w domu łapiący przestępców i walczący z superzłoczyńcami. Na tym od zawsze polegał jego fenomen i to zapewniło mu obecny ikoniczny status. Ta seria go tylko umocniła.
Konrad Dębowski