FANTASY KOMIKS #15
Kolejny numer „Fantasy Komiks”, kolejna dawka porywających przygód, upiornych stworów i całej masy siekanek. Ale po kolei…
Na dzień dobry wita nas pierwszy tom serii „Łowcy smoków” (czterdzieści sześć stron) koncentrujący się na losach Jainy i Ellys – dwóch członkiń zwalczającego tytułowe bestie zakonu – a także ich starciach z uprzedzeniami, jakie wynikają z faktu, że są płci pięknej. Opowieść jest iście epicka w tonie! Wystarczy rzucić okiem na drugą stronę, gdzie widzimy wspaniałą panoramę otoczonego gigantycznymi wodospadami miasta. Ilustracje są cukierkami dla oka. Detale, kolory, klimat! To jeden z tych komiksów, gdzie aż robi się szkoda, że muszą być dymki, a niektóre ilustracje wydają się wręcz skrzywdzone przez to, że zostały podzielone na kadry.
Niestety, gorzej z fabułą. Nie chodzi nawet o to, że jest raczej sztampowa („jadą, coś je atakuje, jadą dalej, znowu coś je atakuje, jadą dalej…”), bo to nigdy nie wadzi, póki jest opowiedziane ciekawie. Choć lubię zwykle postacie twardych wojowniczek, z przykrością muszę stwierdzić, że główne bohaterki są zwyczajnie nudne. O ile w przypadku Jainy jestem przynajmniej w stanie coś powiedzieć z uwagi na jej konkretny charakter i przeszłość, tak Ellys jest zwyczajnie nijaka. Zresztą przez cały komiks czułem się, jakbym nie patrzył na postać wojowniczki, a jakąś modelkę, która zeszła z wybiegu; aktorka z niej żadna, ale dostała rolę w filmie fantasy, gdzie wskazówki od pana reżysera brzmiały: „Stój i wyglądaj ładnie”. Nic nie mam do „fanserwisu”, ale to naprawdę spory paradoks, uskuteczniać go na każdej stronie historii, która „próbuje” być pro-feministyczna.
Inna powiązana kwestia – choć uwielbiam klimaty fantasy (jak inaczej mógłbym w ogóle sięgać po ten magazyn?), sporo dzieł nie wpasowało się w moje gusta, gdyż autorzy zagalopowali się w ambicjach opowiedzenia nie wiadomo jak poważnych i mrocznych historii. Dialogi wychodzą zwyczajnie zbyt sztywne i formalne (czytaj: nikt nie gada tak, jak by gadał normalny człowiek) i z bohaterów ucieka gdzieś całe człowieczeństwo. Nie mogę powiedzieć, że problem ten razi w „Łowcach smoków”, jednak chwilami niewiele brakuje, by postacie mówiły wyłącznie ekspozycjami. Mamy scenę, gdzie dwie bohaterki siedzą przy ognisku i jedyne, co mają sobie do powiedzenia to: „Mamy przed sobą tyle i tyle dni drogi, jutro zrobimy postój tam i tam, i uzupełnimy zapasy”. Jak dla mnie, to tylko marnotrawstwo okazji do wyeksponowania ich osobowości. Historia powstała po prostu jako pretekst do zaprezentowania całej masy rewelacyjnych ilustracji i w tym spełnia się znakomicie.
O niebo lepiej prezentuje się „W poszukiwaniu Graala: Wojownicy Okrągłego Stołu”, trzecia część wspaniałej sagi mieszającej celtyckie i kornwalijskie mity i legendy z Królem Arturem na czele. Tu ozłoceni jesteśmy nie tylko bogatą warstwą wizualną, ale także iście epicką opowieścią. Właściwie oba te elementy idą w ramię w ramię, co drugą stronę zaskakując nas czymś interesującym. To jedna wielka wędrówka po baśniowym świecie, i to z bardzo dobrze urozmaiconym planem zwiedzania.
Wreszcie mamy „Samuraja: Bezimienną wyspę”! Wyborną ucztę dla wszystkich japonofilów! Takeo dociera nareszcie na tytułową bezimienną wyspę w celu odnalezieniu swojego brata Aiko. Po przybyciu czeka go miła niespodzianka, ale zarazem kilka przykrych. Być może zacznę tu popadać w monotonię co do „największych atutów”, ale naprawdę byłoby rysą na moim honorze nie zachwalić osobno rysunków. Frédéric Genet nie tylko znakomicie oddaje i eksponuje folklor i realia średniowiecznej Japonii, ale jego sceny akcji są niesamowicie dynamiczne i wymowne. Perełką opowieści jest postać mistrza Shobeiego, będącego niczym jednoosobowa armia. Niestety, jak to bywa z historiami ukazanymi w częściach, opowieść kończy się tutaj w najciekawszym momencie (do diaska!).
Nie da się ukryć, że o pierwszej z trzech oferowanych przez „Fantasy Komiks” dużych historii miałem najwięcej do powiedzenia, gdyż była zwyczajnie najsłabsza i najbardziej obfitująca w wady. Pozostałe dwie opowieści są nie tylko znakomite, ale same w sobie warte ceny numeru. O kilku jednoplanszowych historyjkach wspomnę tylko tyle, że są przyjemnym zapychaczem.
Maciej Kur
„Fantasy Komiks” nr 15
Scenariusze: Ange, Debbis, Di Giorgio, Le Roy, Augustin
Rysunki: Varanda, Bleu, Genet, Alizon, Augustin
Wydawca: Egmont
Data wydania: luty 2012
Liczba stron: 148
Format: 170 x 260 mm
Oprawa: miękka
Papier: kredowy
Druk: kolorowy
Cena: 29,99 zł