ARROWSMITH TOM 1: ZA MUNDUREM PANNY SZNUREM

WOJNA „MAGICZNIE” UŚWIĘCAJĄCA KAŻDĄ SPRAWĘ


Podtytuł pierwszego (i jak na razie jedynego w ogóle) tomu z cyklu Busieka i Pacheco świetnie oddaje motywację działań tytułowego bohatera. Fletcher Arrowsmith w końcu zaciąga się do armii nie dla żądzy radosnego zezwierzęcenia się. Nie jest brutalem. Chce jedynie przeżyć szczyptę przygody, poczuć nagły przyrost adrenaliny, być może nawet doświadczyć miłosnych uniesień – czyli tego wszystkiego, czego nie mógł przeżyć jako wieśniak z zapyziałej wioski w Connecticut. Los nie będzie dla niego jednak aż tak łaskawy i niekoniecznie ujrzy to, co sobie wymarzył…

Busiek wplótł w tę zbytnio uproszczoną historię kontekst fantastyczno-naukowy zahaczający trochę o steampunk, odzierający ją z banału. I o komiksie absolutnie nie można by było mówić w takich superlatywach, gdyby nie fenomenalne prace Carlosa Pacheco. Rzadko kiedy mam okazję oglądać rysunki z taką równomierną troską o detal w każdym kadrze. Widać, że Pacheco troskliwie podszedł do sprawy wiernego zobrazowania wojennych uniformów i ekwipunków z czasów pierwszej dekady XX wieku oraz do przedstawienia specyficznej sztuki architektonicznej rodem z szkół francuskich i germańskich. Daje niebywały popis swojego talentu. Tak niesłychany, ze dynamiczna akcja i walory artystyczne wraz z ciut za bardzo lukrowaną paletą barw przesłaniają to, co chciał przekazać Busiek – dramat naiwniaka, który za późno zdał sobie sprawę, że wojna to nie ciuciubabka. Z drugiej strony może to i jednak lepiej, bo motyw ten nagminnie jest już powtarzany w kulturze popularnej, głównie w filmach (chociażby w patetycznym „Pearl Harbor”)?

Zdecydowanie za to psuje frajdę sposób, w jaki z komiksem obszedł się polski wydawca podczas redakcji. I nawet takie bajery, jak twarda okładka, czy wysokiej jakości papier, niczemu tutaj nie zaradzą. Polskie wydanie „Arrowsmitha” roi się od mrowiej ilości literówek, a na dzień dobry wita nas pomylenie scenarzysty z rysownikiem. Za komiks, który płacimy dużo ponad 50 złotych, wymagamy rzetelnej roboty edytorskiej. Smutny jest fakt, że przecież to nie pierwsze i niestety nie ostatnie chochliki w komiksach publikowanych u nas przez Mucha Comics. Jeżeli wydawnictwo chce promować w naszym kraju dobrej jakości komiks mainstreamowy (a takim „Arrowsmith” niewątpliwie jest), to powinno współpracować przy ich wydawaniu z rzetelnymi osobami, stroniących od pracy na odwal. Jeżeli to się nie zmieni to nie wróżę dobrze przyszłości temu wydawnictwu…

„Arrowsmith” to zadziwiające połączenie amerykańskiej prostoduszności w fabule z rozmachem komiksów europejskich w grafice. Nawet, jeżeli nie ma do powiedzenia nic specjalnie nowego, to czas przy niej spędzony nie będzie zmarnowany. Warto się jednak zastanowić nad przeczytaniem tego komiksu w pierwotnej, angielskiej wersji. Niby do dwudziestu złotych więcej, ale nie odczuje się zgrzytów tak jak w polskim odpowiedniku.

Michał Chudoliński

Arrowsmith tom 1: Za mundurem panny sznurem
Tytuł oryginału: „Arrowsmith book 1: So Smart In Their Fine Uniforms”
Scenariusz: Kurt Busiek
Szkic: Carlos Pacheco
Tusz: Jesús Merino
Kolory: Alex Sinclair
Tłumaczenie: Tomasz Sidorkiewicz
Wydawca: Mucha Comics
Data wydania: 10.2008
Wydawca oryginału: DC Comics – Wildstorm
Data wydania oryginału: 2003 (zeszyty), 2004
Liczba stron: 160
Format: 17 x 26 cm
Oprawa: twarda
Papier: kredowy
Druk: kolorowy
Cena: 65,00 zł