CORTO MALTESE


Patrizia Zanotti, która odpowiada za dziedzictwo Hugo Pratta, jest też doradcą artystycznym wszystkich animowanych adaptacji jego komiksów. Być może dlatego są one wiernym odwzorowaniem komiksów, co świetnie się sprawdza podczas oglądania filmowej wersji dawno nie czytanego komiksu. Natomiast w przypadku nieznanego materiału, sprawdza się to słabiej, być może dlatego, że komiks i film posługują się na ogół nieco innym językiem. A być może po prostu dlatego, że komiksy Hugo Pratta są na tyle zrośnięte ze swoim medium, że słabo się przenoszą na inne formy przekazu.

Od razu napiszę, że „Balladę Słonego Morza” czytałem jako komiks, jako książkę napisaną przez samego Pratta, zatytułowaną po prostu „Corto Maltese” i widziałem jako film animowany. Komiks czytało mi się znakomicie, film obejrzałem z dużą przyjemnością, a książkę przeczytałem raczej na zasadzie ciekawostki. Można więc chyba napisać, że Corto został stworzony w formie, w której sprawdza się najlepiej.

Nie da się jednak ukryć, że scenariusz tego albumu (mówię cały czas o „Balladzie…”) obfituje w tyle barwnych postaci, zwrotów akcji i malowniczych plenerów, że aż się prosi o przeniesienie go na ekran. Być może nawet forma animowana sprawdza się tu lepiej od aktorskiej, bo można utrzymać całość w postaci na tyle zbliżonej do oryginału, na ile jest to podyktowane wizją artystyczną twórców.

Można zadać pytanie: Po co w ogóle robić animację, która wiernie przenosi wydarzenia z kart komiksu na kliszę filmową? Zgoda – nie jest to wysiłek niezbędny. Ale skoro ta wersja już istnieje, to warto się nią zainteresować, ponieważ film mówi do nas jednak zupełnie innym językiem. Możemy usłyszeć głos Corto i Rasputina. A Rasputin ma naprawdę świetne teksty, przykładowo, kiedy negocjuje z Niemcami przekazanie im ukradzionego węgla na pytanie, co będzie z tego miał, odpowiada: Jak to co, kapitanie, najważniejszą rzecz zaraz po przyjaźni – złoto (wszystkie cytaty z pamięci). Z kolei w czasie rozmowy z Croniem, kiedy zagroził wojownikowi, że go zabije, słyszy w odpowiedzi: Rasputinie, wiesz co mi się w tobie podoba?. I po chwili: Prawie nic. No i wreszcie, kiedy Corto, jako warunek współpracy z Brytyjczykami, podaje uwolnienie rosyjskiego pirata, Rasputin w chwili wzruszenie zdradza: Corto, jesteś moim jedynym przyjacielem. Na to pada kontra: Wolałbym się zaprzyjaźnić z tarantulą. Trzeba powiedzieć, że Ras wnosi wiele kolorytu do opowieści Pratta, mimo że to zatwardziały drań bez krzty sumienia.

Kolejnymi ciekawymi bohaterami „Ballady” jest rodzeństwo Cain i Pandora. Oboje próbują w pewnym momencie zabić Corto, ale postać marynarza w jakiś sposób ich przyciąga, jeśli można tak powiedzieć, zaprzyjaźniają się z nim, zresztą Caina spotykamy podobnie w kolejnym zekranizowanym komiksie „Les Celtiques”.

Tym razem jest już żołnierzem, walczącym przeciwko Niemcom w pierwszej wojnie światowej. Ważną rolę odgrywa tu też słynny niemiecki lotnik zwany Czerwonym Baronem. Corto współpracuje z wojskiem angielskim, ale pomaga nie tylko armii. Okazuje się, że legendarne postaci z Wysp Brytyjskich wybrały go jako tego, który ma uchronić Albion przed inwazją „Sasów”. Kiedy Corto się budzi przy antycznej konstrukcji Stonehenge, rozmawia z elfem pod postacią kruka. Kiedy walczy z niemieckim okrętem, obok niego na mostku stoją Merlin i Morgana, których nie rozpoznaje. Nie wiadomo, czy to wszystko jest snem czy jawą, ale podobnie jak w „Bajce Weneckiej”, Pratt wplótł w fabułę wątki magiczne i fantastyczne.

Generalnie Hugo Pratt umieszcza w swoich komiksach wiele wątków, warstw fabularnych, odniesień do mitów i historii, ciekawostek podróżniczych, kultur, zwyczajów itp. W komiksie tworzy to wspaniały koloryt, w którym toczą się opisywane przygody. W filmie ta mnogość detali, postaci i miejsc może widza nieźle skołować. Dlatego sądzę, że najlepiej ogląda się te filmy, które już wcześniej zna się w formie oryginalnej. Czytelnikom KZ polecam więc „Balladę Słonego Morza” i „Etiopiki”, a za chwilę także „La Cour Secrete des Arcanes” i „Sous le Signe du Capricorne”, które są już w zapowiedziach Postu.

Filmy nie unikają typowych kłopotów animowanych adaptacji komiksów – kreska jest uproszczona, ruch postaci dość symboliczny (na przykład Corto macha nogami w powietrzu, a cała jego postać płynie równomiernie do przodu), twarze pokazywane są w kilku rzutach (cena animacji 2D). Ale to nie przeszkadza w oglądaniu, głosy dobrane są dobrze (mówię o wersji francuskiej, która oglądałem, ale we włoskiej Corto mówi chyba jeszcze fajniejszym barytonem – w końcu Pratt był Włochem), nie ma jakichś infantylizacji w stylu źdźbło trawy w ustach zamiast papierosa, czy cenzurowania wypowiedzi tudzież łagodzenia wymowy niektórych scen.

Ogólnie filmy raczej polecam, choć z zastrzeżeniem, że nie są to arcydzieła sztuki filmowej, a raczej hołd złożony twórczości Hugo Pratta.

Arek Królak

Kolekcja filmów o Corto Maltese obejmuje tytuły:
„Corto Maltese. La cour secrete des Arcanes” (2002)
„Corto Maltese. Sous le Signe du Capricorne” (2003)
„Corto Maltese. La ballade de la mer salée” (2003)
„Corto Maltese. Les Celtiques” (2004)