THE NOBODY
Do niewielkiej miejscowości Large Mouth przybywa tajemniczy mężczyzna. Nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie wygląd nieznajomego – twarz i ręce zawinięte w bandaże, a spod czapki wystają gogle zamiast okularów. Jednym słowem – dziwak. Nieufni mieszkańcy miasteczka, położonego gdzieś na głębokiej prowincji, w intruzie widzą niechcianego gościa dybiącego na ich życie oraz majątek, tudzież okaleczonego szaleńca, stanowiącego zagrożenie dla ich hermetycznej i nieskazitelnej społeczności.
John Griffen jest nikim. Zbłąkanym wędrowcem doświadczonym przez życie, poszukującym bezpiecznej przystani, gdzie mógłby w spokoju kontynuować swoją pracę. Czym się zajmuje? Jego profesja, tak jak on sam, jest ukryta za woalem tajemnicy. Dość ekscentryczny styl bycia nowoprzybyłego wywołuje u mieszkańców mieszane uczucia – od strachu i nietolerancji począwszy, na zainteresowaniu kończąc. Niecodzienny przybysz nie szuka przyjaciół, nie próbuje pogłębiać więzi z autochtonami, nawet nie stara się zwracać na siebie uwagi. Jednak jego odmienność sprawia mu więcej kłopotów niż pożytku. Poszukuje azylu, schronienia, aby przemyśleć błędy przeszłości.
Pewnie do końca pozostałby wyrzutkiem, gdyby nie nastoletnia Vickie, dla której pojawienie się Griffena jest interesująca alternatywą dla nudnej i monotonnej powszedniości. Jako jedyna nie jest uprzedzona przed nieznajomym, a wręcz przeciwnie, nader ciekawska. Griffenowi trudno otworzyć się na niewielki nawet gest przyjaźni, bowiem traumę, która naznaczyła jego życie nie łatwo przezwyciężyć. Skazany na samotność, zwyczajnie boi się nawiązać relacje z drugą osobą. Zainteresowanie dziewczyny wynika z kilku powodów – przeciwstawienie się ojcu, pokazanie, że jest już dorosła, a także chęć nawiązania nici przyjaźni z nieznajomym. Taka okazja może się szybko nie powtórzyć na zabitym dechami odludziu.
Jeff Lemire portretuje bohatera wyalienowanego o nieco rozchwianej psychice, a zarazem niesamowitego. Gdyby jednak nie wnikać w to, kim tak naprawdę jest Griffen, można powiedzieć, że niczym nie różni się od przeciętnego człowieka. Autor, tak jak w przypadku „Opowieści z Hrabstwa Essex”, eksploruje motyw wyobcowania i izolacji, poszerzając go o studium nad zachowaniem prowincjonalnej, ksenofobicznej społeczności. Wprowadza do fabuły wątek fantastyczny, umożliwiający nadanie obyczajowej historii znamion thrillera czy opowieści grozy, co też czyni w znakomitym stylu. Operuje trzema kolorami stara się jak najwięcej przekazać poprzez opowiadanie obrazem. Mimo uproszczonej kreski kadry kipią od tłumionych emocji.
Twórca osiąga zdumiewający efekt, ponieważ nie tylko Griffen uosabia dziwaka czy stwora, ale samo Large Mounth jest miejscem ponurym, wywołującym ciarki na plecach, skrzętnie pielęgnującym wiele sekretów. Przed wjazdem brakuje tylko tablicy napisu: „Obcym wstęp wzbroniony”. Sama atmosfera w mieście jest duszna, pełna niezrozumienia i wrogości. Lemire konfrontując osobowości Griffena i Vickie podejmuje temat tożsamości, próby określenia własnego „Ja”. Przybysz chce uchodzić za przeciętnego obywatela, ale to z ust dziewczyny padają słowa, że czuje się ona nikim. Bo czymże jest żywot na pustkowiu, gdzie natura wyznacza kolejne cykle życia, a miejscowi pogrążają się w coraz większym marazmie przekonani o własnej nieomylności i prawości? Przyglądając się relacjom panującym w Large Mouth wychodzą na wierzch wszystkie ich negatywne cechy przypisywane intruzom, takim jak Griffen.
„The Nobody” to kolejne dzieło Jeffa Lemire’a, po które można sięgnąć bez obawy. Kanadyjski autor stawia sobie coraz wyżej poprzeczkę przed następnymi, miejmy nadzieję jeszcze lepszymi pozycjami.
Marcin Andrys
„The Nobody”
Autor: Jeff Lemire
Liternictwo: Sean Konot
Wydawca: Vertigo
Stron: 144
Oprawa: twarda
Cena: $19,99