MROCZNA WIEŻA: DŁUGA DROGA DO DOMU

Zaledwie przed kilkoma tygodniami miał swoją premierę pierwszy tom komiksowej adaptacji „Mrocznej Wieży”, a już do dystrybucji trafiła kolejna odsłona tej wyjątkowej sagi. „Długa droga…” kontynuuje wątki zawarte w „Czarnoksiężniku i krysztale”, na którym oparto „Narodziny rewolwerowca”.

Przyjaciele Rolanda borykają się z nie lada problemem, bowiem świadomość bohatera utkwiła we wnętrzu magicznej kuli. I to właśnie na tej płaszczyźnie napotyka on Karmazynowego Króla, wrażą istotę dążącą do zniszczenia Mrocznej Wieży. To oznaczałoby sprowadzenie całości stworzenia do stanu pierwotnego chaosu. Jakby tego było mało, tropem młodych rewolwerowców podąża jedyny ocalały Łowca Wielkiej Trumny (o losie jego kamratów warto się przekonać podczas lektury poprzedniego tomu). Równolegle na szczególnie istotną osobowość wyrasta Sheemie, opóźniony w rozwoju chłopak, obwiniający się za śmierć Susan Delgado.

Podobnie, jak przy okazji albumu inicjującego cykl, również i tym razem scenarzyście udaje się zachować (zapewne przy aktywnym wsparciu Robin Furth) unikalny, przygnębiający posmak oryginału. Akcentowanie motywów rodem z post apokaliptycznego SF wypada tu bez zgrzytów, przyczyniając się do stopniowego rozszerzania wiedzy czytelnika o realiach Świata Pośredniego, z pozoru tylko przypominającego Dziki Zachód. Przy tej okazji pogłębieniu ulega wizerunek towarzyszy Rolanda – Cuthberta Allgooda i Alaina Johnsa, usiłujących wydobyć uwięzionego w magicznej pułapce przyjaciela. Pomimo generalnie satysfakcjonujących odczuć z lektury nie obyło się niestety bez mankamentów i to chwilami istotnych dla całości fabuły. Mało przekonująco wypada jej punkt kulminacyjny w postaci spotkania Rolanda z Karmazynowym Królem. Znakomicie ujęte graficznie „wkroczenie na scenę” naczelnego nemezis Świata Pośredniego psuje niestety sztampowy tekst: „Jestem Pożeraczem Światów”, możliwy do strawienia co najwyżej w superbohaterskim produkcyjniaku. Do tej opowieści wnosi zupełnie zbędny dysonans sprawiający, że już niemal na starcie trudno z powagą traktować tegoż osobnika mieniącego się wcielonym złem. Okoliczność, że nosi on aż nazbyt silne znamiona inspiracji wizerunkiem adwersarza z kart opublikowanej również u nas mini-serii „Plemię Cienia” (a przynajmniej piszący te słowa nie potrafił wyzbyć się takiego właśnie odczucia) nie wpływa na poprawę tej sytuacji.

Warstwa graficzna to ciąg dalszy popisu kunsztu Jae Lee, który tym razem daje znacznie więcej upustu graficznemu temperamentowi. Już w pierwszym tomie nie brakowało silnie zdynamizowanych scen (m.in. ucieczka przed oddziaływaniem enigmatycznej „Błony”); niemniej przeważały ujęcia statyczne. Tym razem ilustracje jego autorstwa sprawiają wrażenie dalece bardziej „puszczonych w ruch”. Dla odbiorcy jest to tym większa frajda, że pomimo obcowania z efektami prac dojrzałego twórcy, jakim niewątpliwie jest Jae Lee, to jednak zyskujemy szansę obserwacji poszukiwań przez rzeczonego nowych ścieżek graficznych. Wobec tej taktyki rysownika nie pozostaje obojętny również Richard Isanove, różnicujący kolorystykę adekwatnie zarówno do treści poszczególnych sekwencji, jak i skali ich dynamizmu. Barwna odmienność to zjawisko, które chyba w największym stopniu odróżnia niniejszy tom od „Narodzin rewolwerowca”.

Podobnie, jak w przypadku poprzedniego tomu, także i ten został wzbogacony o liczne dodatki. Przedmowie Ralpha Macchio sekundują refleksje odpowiedzialnych za scenariusz Robin Furth oraz Petera Davida. Ponadto zawarto tu okładki wydań zeszytowych oraz próbne plansze w wykonaniu Jae Lee. Nie zabrakło również kolejnej mapy obszarów ukazanego świata przedstawionego. Jakość edytorska tej publikacji nie ustępuję części pierwszej, zachowując równie wysoki poziom. Pytanie, czy wydawnictwo Albatros zamierza podtrzymać tak częsty cykl publikowania kolejnych tomów komiksowej „Mrocznej Wieży” póki co musi pozostać w zawieszeniu. Przynajmniej w odczuciu piszącego te słowa, ich lektura jest uzależniająca i stąd wypada mieć nadzieję, że na „Zdradę” – trzecią część tegoż cyklu – przyjdzie nam czekać równie krótko, jak na tom drugi. Posiłkując się sformułowaniami zwolenników teistycznego postrzegania rzeczywistości: „Daj Boże”.

Przemysław Mazur

„Mroczna Wieża: Długa droga do domu”
Tytuł oryginału: „The Dark Tower Graphic Novel 2: The Long Road Home”
Koncepcja literacka i kierownictwo wykonawcze: Stephen King
Planowanie fabuły: Robin Furth
Scenariusz: Peter David
Rysunki: Jae Lee i Richard Isanove
Przekład z jeżyka angielskiego: Zbigniew A. Królicki
Wydawca oryginału: Marvel Comics
Wydawca wersji polskiej: Albatros
Data publikacji oryginału: 2008
Data publikacji wersji polskiej: 10.2010
Okładka: twarda, lakierowana
Format: 18 x 27 cm
Papier: kredowy
Druk: kolor
Liczba stron: 152
Cena: 65 zł