ZBYT COOL, BY DAŁO SIĘ ZAPOMNIEĆ

 

Alex Robinson nie wspomina dobrze czasów liceum, a okres pracy nad „Zbyt cool…” porównuje do dwuletniego pobytu na zjeździe klasowym, na którym de facto się nie pojawił (nie został zaproszony). Jeśli spojrzeć na motywację stojącą za powstaniem komiksu jedynie przez pryzmat tego typu życiowych doświadczeń, obraz zahukanego nastolatka, próbującego odegrać się po latach za dawne krzywdy, wygląda odrobinę groteskowo. Na szczęście lektura albumiku pozwala zamazać, rysujący się w tym miejscu, budzący litość wizerunek uznanego twórcy.

Amerykański autor dedykuje swój najnowszy komiks „wszystkim samotnikom, frajerom, wyrzutkom”. Swoiste motto, wyrażone słowami: „może któregoś dnia pokażecie im wszystkim”, jednoznacznie sugeruje możliwość zapłacenia każdej ceny za to, by w dorosłym życiu udowodnić coś znienawidzonym rówieśnikom. Myślę, że wielu jest takich, którzy pragnęliby wykrzyczeć, że osiągnęli coś, czego inni kiedyś zdawali im się bronić – w tym przypadku status osoby powszechnie szanowanej. W związku z powyższym nic nie stałoby na przeszkodzie, żeby spisanie niniejszej historii określić mianem katharsis. Problem w tym, że na planszach komiksu nie jest to wcale tak wyraźne, jak należałoby sądzić przed zagłębieniem się w fabularne meandry powieści graficznej Robinsona. Duchowe oczyszczenie dotyczy zupełnie czegoś innego niż należałoby się spodziewać. Czegoś, o czym protagonista komiksu (jak również czytelnik) dowiaduje się, zbliżając się do końca swej nietypowej podróży.

Dla jasności, bohaterem „Zbyt cool…” jest Andy Wicks. Poznajemy go w chwili, gdy oddaje się w ręce psychoterapeutki, która metodą hipnozy będzie chciała wyleczyć go z nałogu palenia tytoniu. Wprowadzony w trans czterdziestolatek „budzi się” w przeszłości, na nowo stając się licealistą, raz jeszcze doświadczając tego, co spotkało go dwadzieścia pięć lat wcześniej.

W tym momencie narzuca się stwierdzenie, że Robinson posługuje się modelowym zabiegiem narracyjnym, przedstawiającym próby zmiany przeszłych wydarzeń, które niczym za dotknięciem magicznej różdżki na nowo wyreżyserują przyszłość protagonisty (aczkolwiek nie wolno zapomnieć, że mamy w tym przypadku do czynienia z hipnozą, a nie powtórką z „Powrotu do przyszłości”). Andy ma szansę wypaść lepiej wśród „rówieśników”, mocnym tekstem odgryźć się szkolnym chuliganom czy zaprosić na imprezę dziewczynę, która zawsze mu się podobała. A jednak, ku niemałemu zaskoczeniu, nie te epizody są katalizatorem jego przemiany. Bowiem coś o wiele ważniejszego trapi naszego bohatera; coś, co w pewnym momencie może przyprawić o łzy niejednego czytelnika.

Chociażby po to, by wspólnie z bohaterem komiksu pojednać się z przeszłością, warto sięgnąć po kolejną pozycję autora „Wykiwanych” – może nie tak złożoną, ale równie poruszającą. Jestem zdania, że jest ona „zbyt cool, by dało się zapomnieć” zawarte w niej emocje.

Jakub Syty

Inne opinie

Zwyczajna wizyta u lekarza szarego człowieka, chcącego zwalczyć tytoniowy zabieg, zamienia się w czasoprzestrzenną podróż do młodości. Spostrzegawcza historia o okresie dojrzewania i rozprawianiu się z żalami „za” oraz żalami „do”, skrywanymi pod psychologicznym łóżkiem niczym playboye za młodu. W odróżnieniu jednak od pikantnych czasopism, urazy mają tendencje do cichego rozrastania się w problem, z którym trudno sobie poradzić w dorosłych życiu… Robinson jak zwykle trafia w sedno. Świetny komiks, doskonale wydany przez Timofa!

Michał Chudoliński

Kolejny bardzo dobry komiks obyczajowy Robinsona wydany w Polsce. Autor to zabawny i przemiły facet, który potrafi tworzyć realnych bohaterów. Wrażenia po lekturze komiksu? Takie jak jego tytuł – zbyt cool, by dało się zapomnieć.

Damian Maksymowicz

Formalnie „Zbyt cool…” niewiele można zarzucić – jest bardzo dobrze napisany, świetnie narysowany i doskonale wydany. Mimo to Robinson całkowicie mnie rozczarował. Opowiadana przez niego historia okazuje się być czymś innym, niż można się spodziewać po jej początku. I byłby to niewątpliwy atut komiksu, gdyby nie wyprany z emocji (w zamierzeniu autora wzruszający) finał, który pozostawił mnie obojętnym na losy bohaterów. Z ulgą odstawiłem komiks na półkę i wiem, że prędko o nim zapomnę.

Mikołaj Ratka

„Zbyt cool by dało się zapomnieć”
Tytuł oryginału: „Too Cool to Be Forgotten”
Scenariusz: Alex Robinson
Rysunki: Alex Robinson
Tłumaczenie: Robert Lipski
Wydawca: timof i cisi wspólnicy
Data wydania: 27.09.2010
Wydawca oryginału: Top Shelf Productions
Data wydania oryginału: 07.2008
Objętość: 128 stron
Format: 145 × 200 mm
Oprawa: twarda
Papier: offsetowy
Druk: czarno-biały
Dystrybucja: księgarnie
Cena: 40,00 zł