GREEK STREET vol. 2: CASSANDRA COMPLEX

HYBRIS MILLIGANA

Niemający styczności z obcojęzycznymi pozycjami polski fan komiksu może ulec złudzeniu, że Peter Milligan zacnym twórcą jest, zaś swoje pomysły przemienia w sukces. Tak nie jest. W rzeczywistości angielski scenarzysta to nierówny pisarz. Jego karierę można przyrówna do długiej, gęstej sinusoidy. Na kilka świetnych konceptów przypada parę „potworków”, które najchętniej chciałoby się szybko zapomnieć. „Greek Street” należy do słabszych momentów jego twórczości.

„Sen Kasandry” kontynuuje wątki zaczęte w pierwszym akcie serii, czyni to jednak w wyjątkowo mętny sposób. Pechowiec Eddy (typ współczesnego Edypa) wpada w coraz to wymyślniejsze tarapaty, a zaczyna od niefortunnego zetknięcia się z sadomasochistami kręcącymi domowe porno. W międzyczasie żona Lorda będącego znawcą starożytnej greki, chcąca w poprzednim tomie uwieść Eddiego, zostaje brutalnie zamordowana. Seria zabójstw spowodowanych przez tajemnicze monstrum zatacza coraz szersze kręgi, natomiast w greckim dystrykcie Londynu szykuje się krwawa wojna gangów z tamtejszą Yakuzą w tle. Jakby tego było mało, dają o sobie znać pakistańscy terroryści.

Twórca „Shade, the Changing Man” nie potrafił skutecznie sprzedać czytelnikowi pomysłu na swój cykl, który miał początkowo liczyć ponad pięćdziesiąt zeszytów. Poszczególne wątki fabularne prowadzone są bezładnie. Często zdarza się tak, że oswajamy się z daną sceną, by nagle przejść do zupełnie innej sytuacji, która z poprzednią nie ma właściwie punktów wspólnych. Pod koniec lektury ledwo widoczny jest związek pomiędzy głównymi bohaterami współczesnej tragedii kryminalnej, jest ona zaaranżowana na zasadzie „domyślaj się, o co tu chodzi, wynagrodzę Ci to później”. Sęk w tym, że czytelnik ostatecznie nie dostaje jasnych odpowiedzi, gdyż Milligan bawi się w podchody. Przemądrzałą zabawę w kotka i myszkę, w której szasta się odwołaniami do tragików greckich i mitologii starożytnej. W dodatku marnuje atuty co fajniejszych pomysłów, jak chociażby ten z terroryzmem. Obecnie w Londynie wyznawcy islamu są oskarżani o naruszanie otwartej natury londyńczyków, natomiast enklawy muzułmańskie mają tendencje separatystyczne, co skutkuje napięciami wśród społeczeństwa. Milligan wprowadza ten wątek do komiksu dosłownie na chwilę, nagle i bez wytłumaczenia. Jako taki nie wprowadza on do historii nic wartościowego poza fajerwerkami i destrukcją.

Byle jak jest również z ilustracjami Davide’a Gianfelice’a. Rysownik całkiem przystępnych „Northlanders” przedstawia tutaj postacie z konturową anatomią, skromne kompozycyjnie i często zdarza mu się ignorować tło. W porównaniu z „Cry for Blood” widać progres, odczuwa się intensywność scen przemocy oraz napięcie przed nadchodzącym zagrożeniem. Niemniej Gianfelice słabo sobie radzi w ilustrowaniu dwuznacznych i metaforycznych scen, gdzie Milligan chciał pokazać, do jakich archetypów i konkretnych postaci literackich odwołuje się jego postać. W tych momentach widoczny jest brak kreatywności rysownika. Lekturę uprzykrzają ponadto szałowe kolory, nijak wypasujące się w klimat historii sensacyjnej odwołującej się do antyku.

„Greek Street” to zmarnotrawiony potencjał. Mierna opowieść neo-noir z mityczną otoczką, brutalna i momentami niesmaczna z ciężkostrawnymi dialogami i zagmatwaną treścią. Jedynie najbardziej zatwardziali fani twórczości Milligana znajdą tutaj coś dla siebie, aczkolwiek jest to pozycja niepozostawiająca po sobie tyle, by można było do niej wracać. Fabularnie to jeden wielki zbiór poszlak prowadzących w pustkę.

Michał Chudoliński

„Greek Street vol. 2: Cassandra Complex”
Scenariusz: Peter Milligan
Rysunki: Davide Gianfelice
Kolorystyka: Patricia Mulvihill
Liternictwo: Clem Robins
Okładka: Davide Furno
Wydawnictwo: DC Comics – Vertigo
Druk: kolor
Oprawa: miękka
Ilość stron: 144
Cena: $14.99