FOUR WOMEN


Bohaterkami komiksu są cztery kobiety, na swój sposób wszystkie zwyczajne. Bev, Marion, Cindy i Donna; choć tak wiele je różni, łączy je silna więź przyjaźni. Bev, jak na prawnika przystało, jest protekcyjną realistką. Marion to matka czwórki dzieci, mająca skłonności do dewocji, rzucona przez swego męża dla młodszej blondynki. Cindy, najmłodsza z nich, uwielbia denerwować swoje przyjaciółki wrodzoną infantylnością. Jest też czwarta postać – Donna, rozwódka z dwójką dzieci, niemogąca poradzić sobie z pracą magisterską. To z jej punktu widzenia będziemy świadkami podróży na ślub koleżanki, która obróci się w tragedię…

„Four Women” to dla Sama Kietha komiks nietypowy. Nie ma tutaj obcowania z surrealizmem, fantastycznymi stworami albo światami zaszytymi w głębi wyobraźni. Jak rzadko kiedy, autor „Zero Girl” przedstawia nam historię mocno osadzoną w naszej rzeczywistości. Główne role odgrywają tutaj bohaterki niewyróżniające się niczym szczególnym, które często mijamy podczas przechadzek po ulicy. Opowieść rozpoczynająca się jak klasyczny się komiks obyczajowy szybko jednak przemienia się w dramat psychologiczny pełen psychozy i napięcia. Wystarczy powiedzieć, że samochód przyjaciółek psuje się na pustkowiu, międzyczasie zaś podjeżdża dwójka mężczyzn, niemająca dobrych intencji. Przejażdżka na radosną uroczystość zamienia się w przesiąkniętą grozą walkę z gwałcicielami.

Bronwyn Jones z „Spinner Rack Comics” pisze z tyłu wydania zbiorczego komiksu Kietha, że od czasu „Prosto z piekła” żaden komiks nie wywołał u niego takiego zainteresowania i przerażenia jednocześnie. Trudno o lepszą rekomendację dla „Four Women”. Kieth nonszalancko wystawia najlepsze przyjaciółki na niewyobrażalną próbę i sprawdza, ile jest warte przyrzeczenie dane przez bliską osobę. Ale nie tylko na tym skupia się znany i u nas twórca komiksu. Dużą role odgrywa tutaj motyw winy, konflikt między dobrem własnym a dobrem najbliższych, wątek okłamywania innych i samych siebie oraz motyw przebaczenia, mającego tendencje przychodzić z najmniej oczekiwanego miejsca.

Najciekawszym aspektem „Four Women” jest jednak to, jak obserwujemy dramatyczne wydarzenia. Akcja komiksu jest przedstawiona z perspektywy Donny, która opowiada swoją historię terapeutce w trakcie sesji. Psycholożka szybko odkrywa, że kobieta pląta się w swoich wspomnieniach i nie mówi całej prawdy. Gdy przyciska Donnę, by wyciągnąć wszystkie szczegóły, nieoczekiwanie Kieth dokonuje zwrotu w fabule. Co skrywa Donna? O tym każdy z Was musi się przekonać sam. Jest to wszakże szokujące i gorzkie zwierzenie, stawiające pod dużym znakiem zapytania poczucie moralności narratorki – zarówno wobec swoich koleżanek, jak i wobec czytelnika.

„Cztery Kobiety” najbardziej dojrzały i najlepszy zresztą komiks Sama Kietha, jaki czytałem. Wstrząsająca opowieść o zdradzie, trwodze i sile ducha, potrafiącej przezwyciężyć wszystko. Na szczególna uwagę zasługuje dojrzały sposób opowiadania tej przejmującej historii: nerwowy, stronniczy, wnikliwie analizujący poszczególne postacie, nieodkrywający wszystkich tajemnic na początku opowieści. Udało się Kiethowi stworzyć komiks nieskalany fałszem, stawiający na szczere ukazanie dramatu wielu kobiet i rodzin, nie tylko w Polsce. Poruszaną tematykę przemyślał na tyle, by zrealizować cel uwypuklony w wstępie do komiksu: „Mam nadzieję, że zawirowania fabularne i tajemnice zawarte w histori nie przesłaniają efektu, jaki chciałem osiągnąć. Nie chodziło mi o to, by pokazać, jak ludzie są podli i nie potrafią przebaczać. Chciałem pokazać, jak ludzie są okrutni i nie potrafią przebaczać… sobie przede wszystkim”.

Michał Chudoliński

„Four Women”
Scenariusz: Sam Kieth
Rysunki: Sam Kieth
Tusz: Sam Kieth, Jim Sinclair
Kolory: Naghmeh Zand
Liternictwo: Alex Sinclair
Okładka: Sam Kieth
Wydawnictwo: Homage Comics / DC Comics – WildStorm
Data wydania: 2002
Druk: kolor
Oprawa: miękka
Ilość stron: 128
Cena: $17.95