ASTERIKS I KLEOPATRA


Juliusz Cezar być może znany jest ze swojego zdania na temat wojny galijskiej, jednak jego komentarze na temat tego, że naród Egipski schodzi na psy to coś, czego Kleopatra nie zamierza pokornie słuchać. By udowodnić wodzowi rzymskiemu, że lud jej ciągle jest zdolny do wielkich rzeczy, postanawia wybudować pałac na jego cześć… w przeciągu trzech miesięcy. Pomysł jak na owe czasy nieosiągalny, a – co gorsza – robota spada na głowę architekta Numerobisa, który z trudem jest w stanie zaprojektować własne mieszkanie, nie mówiąc już o królewskim pałacu. Rzecz jasna, jeśli mu się nie uda, zostanie rzucony krokodylom na pożarcie (co kraj, to obyczaj). Na szczęście jego dobrym przyjacielem okazuje się być druid Panoramiks, który wraz z Asteriksem, Obeliksem i Idefiksem ruszają do Egiptu, dopomóc radą, siłą i, ma się rozumieć, magicznym wywarem.

„Asteriks i Kleopatra” to wręcz klasyka francuskiego komiksu. Szósty tom „Asteriksa” (z jakiegoś dziwnego powodu wydany u nas jako piąty) zawsze cieszył się sporą popularnością. Do tego stopnia, że doczekał się dwóch adaptacji filmowych – animowanej i aktorskiej. To na swój sposób ironiczne, bowiem sam komiks po części był luźną parodią (świeżego wtedy) filmu „Kleopatra” z Elizabeth Taylor. Komiks zresztą aż prosi się o ekranizację, bowiem co rusz dostarcza nam czegoś pięknego, by było na czym zawiesić oko. Pałace, wnętrza piramid, mistyczne posągi, egzotyczne lokacje, zabawne hieroglify, którymi porozumiewają się Egipcjanie, czy po prostu jakieś drobne żarciki w tle. To bez dwóch zdań jeden z tych albumów, które warto kupić dla nowej szaty graficznej! Rysunki Uderzo wyglądają o niebo czyściej i wyraźniej, a nowe barwy i cieniowanie dodają scenom klimatu. Na upartego można wytknąć jedną czy dwie wpadki kolorysty, ale to nic większego w tej historii.

Przechodząc wreszcie do samej treści, to choć nie mogę zaliczyć „Asteriksa i Kleopatry” do najlepszych albumów, scenariusz Goscinnego jak zwykle tryska inteligentnymi żartami. Numerobis zamartwia się, że nie będzie smakował świętym krokodylom, sprzedawcy pamiątek widząc, że Sfinks stracił swój nos, odruchowo odłupują go swoim figurkom, uważając sprawę za załatwioną. Gdy Obeliks próbuje mówić hieroglifami, w jego dymku widzimy typowo dziecięcy rysunek, a pomimo że Kleopatra jest szczodrze obdarzona przez naturę, wszyscy wydają się być zafascynowani tylko jej nosem. Historia porusza się bardzo szybko, ale to bardziej urok niż wada wczesnych „Asteriksów”. Jest też coś ironicznego w królowej Nilu, chcącej zbudowaniem pałacu udowodnić wszystkim wspaniałość swojego narodu. Ironia bierze się oczywiście stąd, że w praktyce większość roboty odwalają za Eipcjan Galowie…

Tych, który jeszcze nie czytali „Asteriksa i Kleopatry” szczerze zapraszam do przyjemnej lektury. Natomiast dla tych, którzy znają całą serię, ale nie mieli okazji zapoznać się z nową grafiką, jest to definitywnie album, który pozwoli się do niej przekonać. Jedyna rzecz, której mi trochę w nowej edycji szkoda to okładka. Sama w sobie wygląda świetnie, jednak stara wersja (stylizowana na parodię plakatu filmowego „Kleopatry” z Elizabeth Taylor) zawierała niedługi, acz zabawny monolog o materiałach, które poszły na produkcję tego komiksu… Uwzględniając w tym trunki alkoholowe.

Maciej Kur

„Asteriks” tom 5: „Asteriks i Kleopatra”
Tytuł oryginału: Astérix et Cléopatre
Scenariusz: René Goscinny
Rysunki: Albert Uderzo
Tłumaczenie: Jarosław Kilian
Wydawca: Egmont Polska
Data wydania: 08.2011
Wydawca oryginału: Dargaud
Data wydania oryginału: 06.1965
Liczba stron: 48
Format: 21,5 x 29 cm
Oprawa: miękka
Papier: offsetowy
Druk: kolorowy
Dystrybucja: księgarnie
Cena: 19,99 zł