MIECZ NIEŚMIERTELNEGO tom 21


Najlepszy cykl samurajski ukazujący się obecnie nad Wisłą doczekał się kolejnego tomiku, choć miesiąc później niż pierwotnie zapowiadano. Wychodzi na to, że polski czytelnik znów będzie musiał uzbroić się w cierpliwość, gdyż w Japonii w przyszłym miesiącu ma się ukazać tom dwudziesty ósmy.

Dodam jeszcze, że jest to obecnie moja ulubiona seria komiksowa spośród tych, które jeszcze są publikowane. Wyróżnia się nie tylko oszałamiającą grafiką, ale też ciekawymi postawami bohaterów, niebanalnymi zakrętami scenariusza i wątkami psychodelicznymi rodem z „Planescape: Torment”. To naprawdę komiks dla wyrobionego czytelnika, w któym akcja jest ostra jak sztych katany i zaplątana niczym tsuka od wakizashi.

Dla niewtajemniczonych – akcja toczy się w historycznej Japonii za rządów Tokugawy Ienariego, czyli gdzieś między 1787 a 1837 rokiem. Ale wątki historyczne nie są tu na pierwszym planie. Jest to bowiem seria fantasy, w której główny bohater imieniem Manji uzyskał nieśmiertelność, aby robić to, na czym się zna najlepiej, czyli zabijać. W tym celu zatrudnia się jako przyboczny młodej Rin, by pomóc jej pomścić rodzinę, która poniosła śmierć z rąk okrutnej szkoły miecza Itto. Na razie brzmi to strasznie banalnie, ale akcja rozwija się często w zupełnie nieoczekiwanych kierunkach.

Tom dwudziesty pierwszy rozpoczyna nowy podcykl w serii. Kilka poprzednich epizodów koncentrowało się na eksperymentach laboratoryjnych prowadzonych przez szogunat na Manjim, w celu odkrycia tajemnicy jego nieśmiertelności. Wyratowany z opresji przez Rin w ferworze walki gubi gdzieś rękę, i właśnie w tym tomie musi sobie z brakiem tak istotnego ekwipunku samuraja radzić. Można powiedzieć, że z tej okazji seria trochę ewoluuje. Dawniej to Manji ciągle musiał ratować swoją przyjaciółkę z opresji, teraz coraz częściej te role się odwracają, jako że główny bohater ma niezwykły talent do ładowanie się w kłopoty.

Ktoś kiedyś napisał, że typowy bohater fantasy musi mieć dwie podstawowe cechy: pierwsza – niezrównana umiejętność walki każdym rodzajem broni, druga – brak jakichkolwiek innych cech. To, co lubię w tej serii, to właśnie fakt, że główny bohater nie jest najtwardszym zawodnikiem w mieście, jak choćby ma to miejsce w „Wiedźminie” czy „Usagim Yojimbo”. W zasadzie większość ze swoich walk przegrywa, choć nie dlatego, że jest słaby, tylko po prostu walczy z bardzo silnymi przeciwnikami. Za to jego podejście do życia to czysta poezja – tak wyluzowanego osobnika nie spotkałem dotąd w produktach kultury popularnej. Myślę, że dawno byłby martwy, gdyby nie to… że jest nieśmiertelny.

Jeszcze kilka słów o kobietach w mandze – jedną z głównych bohaterek jest Rin – z początku jej rola ogranicza się do tradycyjnej damsel in distress – jednak z biegiem akcji stopniowo ewoluuje, a jej misja pomszczenia rodziny też trochę traci na znaczeniu. Natomiast wokół jest mnóstwo kobiet, które często przewyższają mężczyzn w waleczności i sprawności. Zacznijmy od złowrogiej szkoły Itto – jej dziedzic i twórca filozofii działania, Anotsu Kagehisa jest wspaniałym wojownikiem i ani Rin, ani nawet Manji nie mogą się z nim równać. Jednak nawet on musi uznać wyższość Otono-Tachibany Makie, która już w dzieciństwie deklasowała go w walce. Można powiedzieć, że w rankingu najtwardszych wojowników serii Makie jest na szczycie, Anotsu drugi, a Manji oscyluje gdzieś pod koniec pierwszej dziesiątki. Inną ważną postacią w Itto Ryu jest Doa – bardzo sprawna wojowniczka, która zabija bez mrugnięcia okiem, ale najważniejszy jest dla niej wielkolud Isaku – chrześcijański misjonarz, który stara się przywrócić ją na drogę prawa i porządku. Wszystkie te postacie oczywiście pojawiają się w recenzowanym tomie.

Od czasu, kiedy Anotsu Kagehisa ożenił się i w zasadzie ustatkował, na głównego antagonistę bohaterów wyrósł Habaki Kagimura – dowódca gwardii zamku Edo i fanatyczny zwolennik szoguna, a przy tym znakomity szermierz i niezwykle inteligentny polityk. Był założycielem Mugai Ryu – grupy szermierzy zwalczającej szkołę Itto, dowodzoną przez kolejną wojowniczkę – Hyakurin, która przez pewien czas współpracowała z Rin i Manjim. Jednak motywy Habakiego są znacznie bardziej złożone niż prosta zemsta, jaka kieruje bohaterami serii, więc wkrótce okazuje się, że na dłuższą metę jest im bardzo nie po drodze i – paradoksalnie – protagoniści kilkakrotnie stają ramię w ramię ze swym głównym wrogiem – Anotsu, walcząc z wysłannikami szoguna. Po rozwiązaniu Mugai Ryu ciężar walki z Itto został przeniesiony na kolejną grupę zwaną Rokki – i właśnie do tej grupy przystępuje córka Habakiego – Soma Ryo. Wcielenie rzeczonej do tego rodzaju elitarnej jednostki zabójców dowodzi, że należy do ścisłej czołówki szermierzy Edo, jednak jak dotąd nie udało się zweryfikować jej umiejętności w walce – z pewnością kolejne tomy przyniosą odpowiedź.

Kolejny mocny punkt mangi to pięknie i poetycko przedstawione sceny walki. W pierwszych tomach towarzyszyły im artystyczne dwustronicowe ilustracje, nazwane w jakimś artykule muralami – sądzę, że to dobre określenie. W kolejnych tomach te elementy zaczęły być nieco tonowane, jakby artysta przestał fascynować się złożonością pozbawiania ludzi życia i wkręcił się w samą fabułę opowieści. Ja sam bym pewnie tego nie zauważył, ale naczelny KZ po przejrzeniu tomiku uznał, że grafika zyskała też na czytelności – łatwiej zorientować się, co przedstawiają ilustracje – ale coś za coś: trochę zanikła ta niesamowita poetyckość śmierci, wizualne odwzorowanie zjednoczenia samuraja z jego bronią, które tak przyciągnęły mnie do tego tytułu w początkowych tomach.

Sądzę, że w kolejnych odsłonach cykl nie straci tempa i doczekamy się kolejnych intryg, zwrotów akcji i nieprawdopodobnych sojuszy. Ale zostawmy to na recenzje kolejnych tomów opowieści.

Arek Królak

Na koniec mała dygresja. W serwisach komiksowych można znaleźć zapowiedź wydawcy dotyczącą tego tomu, wygląda ona mniej więcej tak:

Po zabiciu „nieśmiertelnego” potwora doktora Burando, Rin męczą wyrzuty sumienia, że w walce złamali zasady szkoły Itto-Ryu. Na szczęście Toshu nie wydala ich ze szkoły.

Mam wrażenie, że ktokolwiek to pisał, w ogóle nic nie zrozumiał z tej historii…

„Miecz Nieśmiertelnego” tom 21
Scenariusz: Hiroaki Samura
Rysunek: Hiroaki Samura
Tłumaczenie: Maciej Murzyniec
Wydawca: Egmont
Liczba stron: 216
Format: 115×180 mm
Oprawa: miękka
Papier: offsetowy
Druk: cz.-b.
Cena: 22,99 zł