STAR WARS: DZIEDZICTWO #9 – POTWÓR


222x300

Znany wśród fanów uniwersum Gwiezdnych Wojen duet, Ostrander – Duursema, serwuje następne zbiorcze wydanie „Dziedzictwa”. Byłby to kolejny przeciętny komiks, gdyby scenarzysta nie rzucił rękawic samemu Lucasowi.

Dziewiąty tom składa się z jednozeszytowej „Podzielonej lojalności” i czterozeszytowego „Potwora”. Galaktyczny Sojusz, rycerze Jedi i obalony imperator Roan Fel łączą siły, aby stawić czoła wojownikom Sith. W tym czasie Cade Skywalker robi to samo, co w poprzednich tomach – zastanawia się, czy zaakceptować lub odrzucić dziedzictwo ciążące na jego nazwisku, sumieniu i psychice.

Mocną stroną komiksu jest wątek polityczno–militarny. Widać, że Ostrander czuje się w tej tematyce bardzo dobrze. Być może właśnie dlatego wydawnictwo Dark Horse powierzyło mu serię „Agent of the Empire”. Niestety, nie ma zbyt wielu stron poświęconych wojnie nerwów w oficerskich szeregach Galaktycznego Sojuszu i Imperium. Scenarzysta najwięcej miejsca poświęca wewnętrznej walce Cade’a.

Ostrander w kwestiach ideowych i religijnych radzi sobie o niebo lepiej niż John Jackson Miller w „Rycerzach Starej Republiki”. Ze względu na szybką akcję, teoretyzowanie na temat natury mocy schodzi na dalszy plan. Brak też pustych, patetycznych tekstów Jedi, które miałyby głównemu bohaterowi wyprostować myślenie. Najbardziej zaskoczył mnie moment, gdzie Cade Skywalker jest ponownie wabiony na ciemną stronę. Odniosłem wrażenie, że scenarzysta, opierając się na nieudolnym pomyśle George’a Lucasa z nowej trylogii, chciał pokazać, jak takie nęcenie powinno wyglądać. Punkt za odwagę w drażnieniu Rancora. Inną kwestią jest płaskość tej części fabuły komiksu, która przedstawia antagonistę/-tkę jako mało inteligentną osobę, zapominającą o podstawowym wywiadzie przy projektowaniu misternego planu.

O rysunkach Duursemy w tej serii napisano już wszystko. Myślę, że jej kreska jest dobrą wizytówką „Dziedzictwa”. Podobny poziom reprezentuje Dave Ross, odpowiedzialny za „Podzieloną lojalność”. Przywiązuje on jednak mniejszą wagę do szczegółów. Kolejną przewagą w historii rysowanej przez Duursemę są kolory. Jesus Aburto przesadza z kontrastami w „Podzielonej lojalności”. Na panelach, gdzie pojawia się dużo różnokolorowych ras, jest aż za cukierkowo. W „Potworze” barwy są chłodniejsze i bardziej stonowane, gdy pojawiają się postacie Imperium. Takie zestawienie tworzy lepszy efekt i otacza aurą niepewności postacie imperialnych sojuszników Gara Staziego.

Podczas czytania zwróciłem uwagę jeszcze na parę drobnostek. Nie dotyczy to tylko serii „Dziedzictwo”. Galaktyka sprawia wrażenie, jakby była podzielona na jakieś kasty, które przez setki lat utrzymują swój status w jednej „branży”. Na kilkaset miliardów lub bilionów stworzeń we wszechświecie, po stu trzydziestu siedmiu latach od bitwy o Yavin, nadal na szczycie trzyma się nazwisko Antilles? Czy to świadczy o braku pomysłowości? Czy może temu, żeby przypomnieć czytelnikowi, że to nadal „Gwiezdne wojny”, a nie „Kosmiczne przygody multikulturowych przyjaciół… w kosmosie!”?

W oczy gryzie również piach w postaci tłumaczenia. Domyślam się, że pan Drewnowski miał kłopoty z rozpracowaniem idiomów. Nie musiał iść jednak po najmniejszej linii oporu, serwując dosłowny przekład „blue milk run”, który po Polsku zgrzyta jak żwir między zębami. Zwracam się także z uprzejmą prośbą do tłumacza Egmontu, żeby zdecydował się, czy w ogóle odmieniać słowo „Sith”. Nie wiem już, czy głównymi antagonistami są Sithowie czy Sithanie… Idąc tym tropem, zastanawiam się, dlaczego nie ma Jedian, Jediów lub – to jest chyba najgorsze – Jedich (czyt. dżedich).

Dziewiąty tom „Dziedzictwa” nie wyróżnia się niczym szczególnym, poza elementem wspomnianym parę akapitów wyżej. Jest zrobiony poprawnie, ma swoje drobne zalety i skazy. Na pewno nie wnosi niczego nowego do wszechświata Gwiezdnych Wojen. Zgrabnie kontynuuje wątki rozpoczęte w poprzednich tomach. Jeśli Lucas zdecyduje się na trzecią trylogię, którą zremasteruje kilka razy, zanim nakręci, na pewno nie będzie oparta o prowokacyjne pomysły Ostrandera.

Grzegorz Sikora

„Star Wars: Dziedzictwo” #9 – „Potwór”
Scenariusz: John Ostrander
Rysunki: Jan Duursema, Dave Ross
Przekład: Jacek Drewnowski
Wydawca: Egmont
Oprawa: miękka
Papier: kredowy
Druk: kolorowy
Liczba stron: 128
Format: 150 x 228 mm
Cena: 39,99 zł
Data ukazania się: marzec 2012 r.