Od kilku miesięcy za sprawą wydawnictwa Taurus trwa francuska ofensywa na rynku komiksu w Polsce. W jej ramach niedawno ukazał się drugi z czterech tomów pirackiego komiksu pod tytułem Long John Silver, który luźno nawiązuje do Wyspy skarbów Roberta Louisa Stevensona. Pierwszy odcinek został poświęcony głównie ekspozycji postaci oraz przedstawiał przygotowania do wyprawy przez Ocean Atlantycki. Jej celem jest mityczne miasto Guyanapac, które odnalazł lord Hastings. Posyłając do Europy po posiłki i wsparcie, nie przewidział zapewne, że na „Neptunie” oprócz jego brata, oficera marynarki, znajdzie się dość nieoczekiwana mieszanina ludzi.
Konflikty na statku
Mianowicie: jego żądna bogactwa żona wraz ze swoją zdradliwą służącą oraz dr Livesey, który zdecydował się jej towarzyszyć, by ją chronić, głównie przez Johnem Silverem i jego kamratami, z którymi zawarła układ. Sam Silver musi się pilnować. bo nie dość, że malaria nie daje mu spokoju. to jeszcze na statku znalazł się jego dawny kamrat – ambitny, młody Jack O’Kief – wraz z Francuzem Parisem, który jest zdecydowanie nieprzychylny staremu piratowi.
Każdy sobie rzepkę skrobie
Jak można się domyślić, taka wybuchowa mieszanka nie sprzyja spokojnej żegludze. Od początku każda z frakcji próbuję zyskać przewagę nad resztą, zachowując pozory poprawnych stosunków. John Silver stara się zaprzyjaźnić z resztą załogi. Pokojówka Elsie stara się znaleźć dowód na to, że jej pani weszła w konszachty z piratami. Kapitan wraz z wiernymi mu ludźmi zacieśnia gardę, domyślając się podstępu. Tylko czekać, aż komuś powinie się noga i bohaterowie rzucą się sobie wzajemnie do gardeł. Myślę, że nie popsuję nikomu lektury, pisząc, że cała sytuacja rozwiązuje się jeszcze w tym tomie. Początkowo niezbyt mi się podobało to, jak autorzy w błyskawicznym tempie rozwiązywali poszczególne konflikty. Chociaż myślę, że przeciętny czytelnik, który nie jest tak bardzo przyzwyczajony do niekończących się perypetii bohaterów mangowych i superbohaterów, nie powinien mieć im tego za złe. W końcu serię zaplanowano na cztery tomy, więc nie można za bardzo rozwlekać wątków.
Piraci jako złoczyńcy
Podobało mi się bardziej realistyczne podejście do piratów. Tutaj nie mamy ich romantycznej wizji znanej choćby z Piratów z Karaibów czy Karmazynowego pirata, gdzie są raczej niegroźnymi wesołkami. W pierwszym tomie John Silver mógł się jawić jako człowiek poczciwy, odrobinę zmęczony życiem. Może i były przestępca, ale uciekający się do zbrodni jedynie przeciwko jeszcze gorszym niż on. Swym zachowaniem uśpił odrobinę czujność czytelników. W Neptunie ściąga maskę i okazuje się być prawdziwie złowrogim złoczyńcą opętanym żądzą złota. Sprawia, że nawet pomimo tego, że to jego opowieść, trochę ciężej mu kibicować.
Drugi tom stoi na podobnym poziomie co pierwszy. Z jednej strony daleko mu do niektórych komiksów frankofońskich wydawanych choćby w kolekcjach Egmontu. Z drugiej – nie wydaje mi się, żeby aspirował do miana mistrzowskiego. To tylko i aż solidne czytadło. „Tylko”, bo zawsze dobrze się dzieje, gdy przygodowa opowieść staje się czymś więcej. „Aż”, bo można było ten komiks zrobić dużo gorzej. Mnie się podoba i bardzo chętnie zapoznam się z przygodami piratów w Szmaragdowym labiryncie, który ukaże się w październiku.
Konrad Dębowski
„Long John Silver #02: Neptun”
Scenariusz i dialogi: Xavier Dorison i Mathieu Lauffeay
Rysunki: Mathieu Lauffeay
Wydanie: I
Data wydania: kwiecień 2012
Wydawca oryginału: Dargaud
Tłumaczenie: Wojciech Birek
Druk: kolorowy
Oprawa: miękka
Format: 21×29 cm
Stron: 56
Cena okładkowa: 37 zł
Wydawnictwo: Taurus Media