PROSIACEK X


222x300

To był idealny moment na przeczytanie najnowszego komiksu Krzysztofa Owedyka – pomyślałem po przewróceniu ostatniej kartki. Za kilka godzin miał rozpocząć się mecz z Czechami na Euro 2012. Wszystko, co w tym kraju dalekie od ideału, zostało przykryte przez Euro-stadiony, kilka autostrad, mniej lub bardziej oficjalne strefy kibica i biało-czerwone flagi na niemal co drugim przejeżdżającym samochodzie. Niestety, po
przegranym meczu odsunęła się kotara i ostało się jeno to, co tak świetnie Euro-kurtyna zasłaniała. Oczom widzów ukazała się prawda, a kłamstwa o „cudownym” kraju zdemaskował m.in. Owedyk w „Prosiacku X”. Biało-czerwona flaga została zdjęta z dachu samochodu i wrzucona do rowu.

Na samym początku otrzymujemy bezpłatne ostrzeżenie w postaci jadącej po bandzie (i to z dużą szybkością) okładce, przedstawiającej godło pewnego kraju w wersji prosiakowej. Zamiast ptaka drapieżnego w koronie na czerwonym tle ukazuje się naszym oczom prosię ze skrzydłami nietoperza i w błazeńskiej czapce. Jeśli nie odrzuci nas sama okładka, znaczy, że jesteśmy przygotowani naprawdę na wszystko. Podkreślam: naprawdę na wszystko. Krzysztof Owedyk stworzył zbiór opowieści, który mógłby zarumienić nawet twórców popularnego amerykańskiego serialu South Park.

Kto przeszedł przez ostrzeżenie, wie czego się spodziewać. Bohaterowie z albumu Prosiaka mają nadzieję, że Wyborcza nie jest w jidysz, grillują obok obozu koncentracyjnego i krzywdzą, a nawet zabijają w spektakularny sposób własne dzieci. Zbyt ostro? Wracamy do okładki: „Ostrzegałam!”. Nie ma tu żadnej świętości, dostaje się naprawdę każdemu. Ale jak to się czyta!

Nie ma co się oszukiwać. Polski patriota-czytelnik musi się przy tym albumie przynajmniej raz zgorszyć. Bo przecież w tym kraju można żartować naprawdę z każdego, ale z Jana Pawła II? Tak, taki komiks też się pojawia. I jest świetny. A zgorszenie mija zaraz po przeczytaniu tej historii. Bo śmiać się trzeba ze wszystkiego, jak mówi stare porzekadło.

Oczywiście wrocławskiemu twórcy można zarzucić, że poszedł w pewnym sensie na łatwiznę. Widoczne jest, że lubi przede wszystkim szydzić z kleru. Szydera z ojca dyrektora, z polityków, Żydów, dresów? Naprawdę? Internet aż roi się od tego typu żartów. Prosiak robi to jednak o klasę lepiej. W albumie próżno szukać słabych komiksów. Ba, ze świecą szukać średnich. Może i autor stworzył między innymi historie, które można by uznać za wulgarne, ale to nie jeden z tych twórców, którzy muszą szokować, ponieważ brak im talentu. Twórca słynnej „Ósmej czary” nie musiał tego robić, historie i bez tego z łatwością się bronią. Świetne pomysły i błyskotliwe puenty to znak rozpoznawczy autora. Nie musiał szokować. Zrobił to, bo mógł. Po prostu. Świeże spojrzenie na sprawę Smoleńska? – proszę bardzo. Piętnowanie celebrytów, pseudogwiazd telewizji? – oczywiście. Nie zabrakło też lokalnego wrocławskiego akcentu. Okazuje się, że Wrocław jest naprawdę miastem spotkań wszelakich. Prosiakowy bat uderza w każdego, zakręca się wokół szyi i zwalnia uścisk dopiero po dłużej chwili.

We wstępie Owedyk pisze, że nie posiada telewizora. I bardzo dobrze, lepiej jest przeczytać od czasu do czasu komiks, który wyśmiewa rzeczywistość, niż upodabniać się coraz bardziej do postaci z „Prosiacka X”. Im mniej siebie widzimy w komiksach Prosiaka, tym lepiej dla nas. A oglądanie tego, co serwuje telewizja, upodabnia do bohaterów z albumu z błaznem na okładce.

Dziesiąty numer zina „Prosiacek” to sprawna komiksowa robota, która powinna się podobać każdemu fanowi tego medium. Udaje album, ale to zin tworzony metodą „klej, tusz, nożyczki”. To nie – jakże w ostatnim czasie lansowana – powieść graficzna, a undergroundowy komiks pełną gębą. Kultura Gniewu ubrała zin w powszechnie znaną wysoką jakość edytorską. Owedyk doskonale rozumie język komiksu. Rysunki są dopracowane, choć momentami udają niedbałe. Postacie prowadzą błyskotliwe dialogi, a zakończenia historii nieraz wbijają w fotel. Rozrywka na wysokim poziomie.

Najnowszy album z wydawnictwa Kultura Gniewu podtrzymuje dobrą passę
wydanych w ostatnim roku komiksów polskich twórców. Podobno między innymi drogie licencje komiksów zagranicznych sprawiły, że KG wydaje ostatnimi czasy przeważnie polskie. Między innymi, ponieważ głównym powodem jest zapewne ich niewątpliwie wysoka jakość artystyczna.

Owedyk wraca w wielkiej formie. Miejmy nadzieję, że na jedenasty numer „Prosiacka” będziemy czekać stosunkowo krótko. Przecież wokół tyle kołtuństwa, tyle person aż się prosi o umieszczenie w komiksie. Festiwal głupoty trwa, a Prosiak trzyma rękę na pulsie.

Krzysztof Cuber

„Prosiacek X”
Scenariusz: Krzysztof „Prosiak” Owedyk
Rysunki: Krzysztof „Prosiak” Owedyk
Wydanie: I
Data wydania: maj 2012
Druk: czarno-biały
Oprawa: miękka ze skrzydełkami
Format: 20 × 26,5 cm
Stron: 100
Cena: : 44,90 zł
Wydawnictwo: Kultura Gniewu