JEDNOROŻEC #3: CZARNE WODY WENECJI


222x300

Zacznę może trochę nietypowo, a mianowicie od stwierdzenia, że warto przed lekturą „Czarnych wód Wenecji” wrócić do poprzednich tomów „Jednorożca”, aby odświeżyć sobie w pamięci, co się tam działo. Piszę tak, ponieważ fabuła pierwszych dwóch tomów serii budziła we mnie wiele wątpliwości. Historia jako całość wydawała mi się niejasna i niespójna, niepotrzebnie i sztucznie pogmatwana i ciężka do spamiętania…

Podsumowując krótko wszystkie moje czytelnicze odczucia – po lekturze drugiego tomu miałem poważne wątpliwości, czy kontynuować kupowanie tej serii. Byłem nią zdecydowanie rozczarowany, choć moja prywatna ocena była sprzeczna z płynącymi z zachodu Europy informacjami opisującymi serię jako pewnego rodzaju fenomen, historię oryginalną i niesztampową. Jednak mimo moich pierwotnych zastrzeżeń co do niejasnej fabuły, teraz okazuje się, że wszystko to było wcześniej zaplanowane, a ogólne ramy historii z góry nakreślone. Kiedy teraz czytam tom trzeci (po powtórnej lekturze poprzednich albumów serii, co, jak wcześniej wspomniałem, sugeruję i innym czytelnikom) widzę, że większość wątków miała swoje uzasadnienie i w końcu fragmenty układanki wskakują na swoje miejsca, tworząc całkiem zgrabną całość. Wiele dotychczas otwartych wątków zaczyna się wreszcie splatać i domykać. Na przekór moim negatywnym oczekiwaniom, album „Czarne wody Wenecji” okazuje się nie dość, że elementem kluczowym serii, to na dodatek pozycją, która w moim odczuciu ciągnie całą serię merytorycznie do góry.

Przejdźmy więc do fabuły, która rozpoczyna się niemal dokładnie tam, gdzie zakończył się poprzedni album serii. Do Wenecji dociera drużyna medyków z Ambrożym Pare i doktorem Paracelsusem na czele, która w poprzednich tomach wyruszyła wspólnie, by rozwiązać zagadkę tajemniczych śmierci w europejskim środowisku medycznym i mającej z tym bezpośredni związek plagą robactwa, grożącą wybuchem ogólnoświatowej pandemii… Medycy tropieni są nieustannie przez szpiegów nieprzyjaciela, którym okazuje się (jak już wiemy z poprzednich tomów) żądny absolutnej władzy nad ludźmi Kościół katolicki wraz z potężnymi poplecznikami – dożami weneckimi. Konfrontacja jest nieuchronna, a kluczowymi jej elementami okażą się moce przedwiecznych istot, takich jak hydra, bazyliszek, syreny czy tytułowy jednorożec, ale nie tylko… Przed punktem kulminacyjnym następuje sporo gwałtownych wydarzeń i nieoczekiwanych zwrotów akcji, z których bodaj najważniejszym jest… zdrada ze strony jednego z sojuszników (lecz nie będziemy tutaj oczywiście zamieszczać spojlerów, by nie psuć potencjalnym czytelnikom niespodzianki).

Pod względem graficznym album nie jest moim zdaniem jednolity. Niektóre kadry stworzone przez Anthony’ego Jeana zdecydowanie warte są uwagi. Szczególnie przypadły mi do gustu panoramy Wenecji, pełne szczegółów, bardzo ładnie kadrowane, zapadające w pamięć. Widać, że autor poświęca dużo uwagi detalom (tak było także i w poprzednich tomach, nie tylko w „Czarnych wodach Wenecji”). Lecz niestety, podobnie jak to miało miejsce w przypadku wcześniejszych albumów, w moim odczuciu cała gama kolorystyczna „Jednorożca” jest zbyt bura i ciemna, jakby brudna, co znacznie ujmuje urody narysowanym przez Jeana kadrom.

Podsumowując, po lekturze tego tomu będę czekał na kolejną część serii. Może nie z entuzjazmem i utęsknieniem, ale na pewno z ciekawością. Komiks ciężko byłoby oceniać jako pojedynczy album, w oderwaniu od całości. Jest to po prostu kolejny (jak sugeruje zakończenie tomu, przedostatni) epizod zaplanowanej historii, będący bezpośrednią kontynuacją wątków z poprzednich tomów. Jeśli dopiero zaczynacie zapoznawanie się z serią, to na pewno warto dotrwać do lektury tego tomu, nie oceniając całości tylko na podstawie dwóch pierwszych.

Tomasz Brzozowski

Jednorożec #3. Czarne wody Wenecji
Scenariusz: Methieu Gabella
Rysunek: Anthony Jean
Tłumaczenie: Katarzyna Sajdowska
Wydawca: Taurus Media
Data publikacji: marzec 2013
Format: A4
Druk: kolor
Stron: 56
Papier: kredowy
Oprawa: twarda
Cena z okładki: 46 zł