„CZŁOWIEK PAROOVKA. GORĄCE GŁOWY” – OPOWIEŚĆ O GARMAŻERYJNYM BOHATERZE

Jeśli czyta to Wilq Superbohater, niechaj wie, że mocny konkurent pojawił się na scenie – a właściwie powrócił w nowej odsłonie swoich szalonych przygód. Zróbcie miejsce, polscy herosi, bo oto nadchodzi CZŁOWIEK PAROOVKA.

Historia zaczyna się – zgodnie z zasadami stworzonymi przez Hitchcocka – od mocnego uderzenia. Widzimy latającego Czopka Piotrka, który wprowadza  nas w szalony świat „Gorących Głów” i który nie dość, że potrafi opowiedzieć sen we śnie we śnie we śnie (doskonały fragment dla fanów „Incepcji” i Xzibita w „Pimp My Ride”), to jeszcze posiada niebywałą zdolność hipnozy…

I tak zaczyna się pełna zwrotów akcji, absurdu i dowcipu epopeja o Człowieku Paroovce, który po raz kolejny musi stawić czoło arcyłotrom, o jakich nie śniło się Batmanowi. Na pierwszy ogień idą dwaj mało sympatyczni, ale i niezbyt rozgarnięci panowie z LPR – Ligi Pogromców Robotów. Co prawda przewijają się oni co jakiś czas przez całą historię, ale zdecydowanie najlepszą sceną z ich udziałem jest ta, w której zostaje na nich zaprezentowany firmowy cios naszego bohatera, „mlaśnięcie parówą”.

Później jest już tylko ciekawiej. Człowiek Paroovka zostaje poproszony o naprawienie posadzki w Dwujęzycznym Liceum im. Marynarki Dwurzędowej, gdzie zupełnie przypadkowo udaje mu się pokrzyżować niecne plany Magistra Szczuta, szalonego geniusza opracowującego wynalazki na miarę XXX w. I w tym momencie, chociaż historia jest doskonała, coś zaczyna lekko zgrzytać. Patrzymy na kadry z tryumfującym Szczutem, mając nieodparte wrażenie, że gdzieś już to widzieliśmy… hm… w „Laboratorium Dextera”? W „Atomówkach”? Kreska identyczna. Ale powróćmy do samej fabuły.  By uniknąć spoilerów, bo naprawdę szkoda by było psuć zabawę z odkrywania tak fantastycznej historii – rzućmy okiem na ogólny zarys wydarzeń: Szczut planuje wyrafinowaną zemstę na nieświadomym niczego bohaterze, ale jego plany ponownie ktoś krzyżuje. Tym razem osobą tą jest Ołówek – pojawiający się znikąd wybawca-filozof, który wyjawia Paroovce, że znajdują się w komiksie i wyjaśnia jak rozległe, wręcz niewyczerpane możliwości daje mu bycie postacią komiksową. W pewnym momencie Ołówek przekształca się nawet w coś na wzór lovecraftowskiego Azatotha, kiedy objaśnia wielowymiarowość komiksowego świata.

Tymczasem Magister opracowuje nową, jeszcze bardziej wymyślną formę zemsty, a mianowicie podstępem doprowadza do narodzin nowego superbohatera czy też – w początkowej fazie – arcyłotra, Iron Mana! A nie, przepraszam. Człowieka Żelazko! Za Iron Mana sam zainteresowany otrzymał pozew sądowy, co zresztą jest jednym z lepszych fragmentów historii… Tym razem Paroovka jest w nie lada opałach, ale z pomocą przychodzimy my – czytelnicy. Możemy uratować głównego bohatera lub pozostawić go na pastwę potężnego Żelazka; swoją drogą to również ciekawe rozwiązanie, które bardzo fajnie urozmaica historię i sprawia, że jest ona jeszcze bardziej oryginalna.

Ale wszystko, co dobre, musi mieć też wady. Dla mnie osobiście największą wadą, a jednocześnie najmniej nowatorskim elementem „Gorących Głów”, jest kreska – właściwie niczym się nie wyróżniająca, miejscami niemalże przekalkowana ze wspomnianych bajek znanych ze starego, dobrego Cartoon Network, innym razem zahaczająca nieco o stylistykę Wilqa czy Jeża Jerzego. Na kresce zawiodłem się najbardziej, bo bohater pokroju Człowieka Paroovki zasługuje na pełną innowacyjność, a tutaj widzimy zlepek – nawet jeśli doskonale wykonany – różnych, mniej lub bardziej zapomnianych stylów z dawnych lat.

Czy umniejsza to wartość całości dzieła? Zdecydowanie nie. „Gorące Głowy” są błyskotliwie śmieszne i zabawnie błyskotliwe, jak również inteligentnie błyszczące żartem ociekającym wyrafinowaną inteligencją. Chyba udzielił mi się klimat komiksu… Teraz serio – fabuła nie jest może rodem z sensacyjnych epopei Marvela, ale jak najbardziej wciąga; mnóstwo w niej gry z czytelnikiem, aluzji i naprawdę fajnego, inteligentnego humoru. I chyba to jest najważniejsze, właśnie tego oczekuje się od historii kogoś, kto jest humanoidalną istotą zbudowaną z wyrobów garmażeryjnych. No i ostatecznie, mamy tam prawdziwe 3D…

Michał Jadczak

„Człowiek Paroovka. Gorące Głowy”
Scenariusz: Marek Lachowicz
Rysunki: Marek Lachowicz
Kolorystyka: Tomasz „TFJK” Kuczma
Wydawca: Kultura Gniewu
Data wydania: grudzień 2012
Objętość: 52 strony
Format: 165 x 235 mm
Oprawa: miękka zeszytowa
Papier: kredowy
Druk: kolorowy
Cena: 29,90 zł