W pierwszym tomie „Giant Days” poznaliśmy trzy przyjaciółki ze studiów – Esther, Daisy i Susan. Dziewczyny, które nieustannie pakują się w kłopoty. Nie żeby szczególnie chciały, ale jakoś tak się dzieje, że same je znajdują. Jednym słowem, typowe życie początkujących studentek. W „Obudźcie mnie, jak będzie po wszystkim” dostajemy powtórkę z tej świetnej rozrywki, która starym koniom pomoże znowu poczuć się młodym.

Błogosławieństwem „Giant Days” jest to, że ten komiks niczego nie udaje. To stosunkowo prosta opowieść obyczajowa o brytyjskich studentkach pierwszego roku. Zresztą miejsce akcji nie ma tu większego znaczenia. Fabuła „GD” jest uniwersalna, przemawia do każdego, kto był studentem w ciągu przynajmniej ostatnich 15 lat. Czemu to błogosławieństwo? Bo pomimo tego, że całkiem sporo się dzieje, to nie ma tu przesadnej dramy rozwałkowanej na dziesiątkach stron. To wszystko, co współgrało w pierwszym tomie, działa także w drugim.

Nasze trio tworzą uzupełniające się osobowości. Pomimo, a może właśnie dzięki temu, że różni je tak wiele. No bo co mogą mieć ze sobą wspólnego roztrzepana gothka, która nawet nie wie, że ma jakieś egzaminy na koniec semestru – Esther, realistyczno-pesymistyczna studentka medycyny, której największym hobby jest palenie – Susan i Daisy – dziewczyna po nauczaniu domowym, próbująca się odnaleźć w nowym świecie oraz zorientować się w swojej seksualności. Te trzy dziewczyny, chociaż poznały się raptem pół roku temu, są oddanymi sobie przyjaciółkami, które przechodzą wspólnie przez kolejne etapy życia. Związki, studia, nagłe obowiązki, odpowiedzialność młodego dorosłego wobec samego siebie i otoczenia.

W drugim tomie dostajemy cztery zeszyty, które pochłania się szybko, bez żadnych problemów i potknięć. Lekko i przyjemnie. John Allison napisał dobrą komedię, trafiającą także do czytelnika, który nie jest w tzw. „targecie”. Moje pozytywne wrażenia po pierwszym tomie tylko się utwierdziły.

Zmienił się odrobinę aspekt wizualny serii. Po pierwszych dwóch zeszytach w „Obudźcie mnie, jak będzie po wszystkim” Lissę Treiman zastępuje Max Sarin. Jej kreska ma inny charakter, bardziej uproszczony. Zwłaszcza tła zdają się być nieco mniej „żywe”, bardziej jednolite. Nie jest to w żadnym razie zmiana na gorsze, chociaż uważny czytelnik ją odnotuje.

„»Giant Days« to opowieść o przyjaźni, miłości i po prostu relacjach międzyludzkich. Bez nudnych morałów, za to z komediowym zacięciem” – tak pisałem o tym komiksie we wrześniu zeszłego roku i nic się pod tym względem nie zmieniło. Wprawdzie już nie jestem tak przyjemnie zaskoczony, jak przy lekturze pierwszego tomu, bo wiedziałem, czego się spodziewać, ale pozytywne wrażenia pozostały. W swojej klasie i kategorii to bardzo dobra rzecz.

Dziękujemy wydawnictwu Non Stop Comics za udostępnienie egzemplarza do recenzji.

Wydawnictwo: Non Stop Comics
2/2018
Tytuł oryginalny: Giant Days Vol. 2
Wydawca oryginalny: BOOM! Box
Liczba stron: 128
Format: 170×260 mm
Oprawa: miękka
Papier: kredowy
Druk: kolor
ISBN-13: 9788381103381
Wydanie: I
Cena z okładki: 42 zł